2 lata stuknęły z moim e208, więc czas na krótką refleksję.
Plusy:
1. 32k km na liczniku a do tej pory wszystko działa, nic nie stuka, nic nie trzeszczy itp. (nawet wycieraczki mam jeszcze oryginalne). I to mimo tego, że dużo osób tutaj na forum psy wiesza na Stellantisach, jakie to one są awaryjne. No pewno mój egzemplarz e208 jest o wiele mniej awaryjny od egzemplarza TM3 kolegi @cooler
. W ASO byłem to tej pory trzy razy: akcja przywoławcza – wgrali nowy soft (1), przegląd gwarancyjny po roku - 12500 km (2), oraz przegląd gwarancyjny po dwóch latach - 25000 km (3).
2. Jeździ się bardzo przyjemnie, jak to elektryk, i mimo że mam większe ICE w garażu, to ICE tylko stoi i się kurzy.
3. W środku jest przyzwoicie, materiały OK, dobry wyświetlacz 3D za kierownicą, mi się siedzi dobrze (mimo, że jest dosyć nisko), tablet na środku w porządku – nie mam się za bardzo do czego przyczepić.
4. Osiągi (przyspieszenie ok. 8 sec do 100km i max prędkość 150 km/h) mi w zupełności odpowiada – ponad 90% moich jazd jest w trybie eco (latem przy 30+ stopniach przełączam na normalny tryb, bo w trybie eco klimatyzacja jest za słaba).
Minusy:
1. Przydałaby się lampka na suficie z tyłu
2. Przydałby się jakiś mały frunk (wystarczy, aby wszedł tam kabel Type 2)
3. Nie ma ograniczenia ładowania (nie mogę ustawić, aby np. skończył ładowanie przy 80%)
4. Nie można ustawić prądu ładowania z poziomu samochodu
5. Aplikacja na telefon to jedna wielka tragedia – nie będę się rozpisywał, ale żyje własnym życiem, więc rzadko używam
6. Procedura wgrywania nowego softu też do kitu (ściągnij SW na kompa, przekopiuj na pendrive, wetknij pendriva do samochodu, i jedź 2-4 godziny z tym pendrive-em bez postoju - coś dla kolegi @cooler - bo w trakcie całego procesu wgrywania softu samochód musi być na chodzie).
7. Raz zauważyłem lekkie zaparowanie jednej lampy – to już było z rok temu, od tego czasu nie się nie dzieje.
8. Raz wyskoczył błąd, że nie działa poduszka powietrzna – też jakiś rok temu, od tego czasu cisza
Stellantisy są z FWD, i było wiele kometarzy na forum jakie to badziewie. Ja do tej pory nie miałem żadnych niebezpiecznych sytuacji, ani żadnych problemów, aby gdzieś wjechać (nawet zimą w górach - moja miejscówka weekendowa jest w górach, więc często jestem w górach), mimo że jest FWD. Więc dla mnie jest OK.
To jest samochód typowo miejski, więc jest w miarę mały. W sumie, jak się swego czasu rozglądałem, to rozglądałem się za jakimś większym (aby można było jeździć w trasy), ale po postach kolegi @cooler, że nawet TM3 LR się nie nadaje na trasy, to wziąłem typowego mieszczucha do jazdy wokół komina, i aby można było zgrabnie parkować na mieście.
No i faktycznie – w długie trasy nim nie jeżdżę. W Portugalii, czy Hiszpanii nie byłem. Ale na krótsze trasy (tak do 750-800 km dziennego przebiegu; czasami jeżdżę nawet z dużym boxem dachu - na narty) nie ma problemu. Więc mój mieszczuch oprócz PL, był też w DE, CZ, SK, AT, HU i SI. Trasy, gdzie większość jest po drogach krajowych albo ekspresowych, to robię mniej więcej w takim samym czasie, jak robiłem ICE: dieselek z bakiem 80l – można było przejechać 1000+ km bez tankowania. Z tym, że ja tym ICE robiłem postoje - co prawda nie na tankowanie, ale np.: 45 min do 1 godziny na obiad (mam już swoje lata – prawo jazdy zrobiłem jeszcze za komuny – i w przybytkach typu McD… i spółka raczej nie jadam -> zatrzymuję się raczej w „slow food”-ach, a tam taki obiad tyle trwa) + jakieś postoje na rozprostowanie kości czy kawę. Podczas przerwy obiadowej dobijam do prawie 100%, więc można powiedzieć, że zamiast jednej trasy 800 km, mam dwie trasy 400 km (przy WLTP 360 km).
Na trasach z przewagą autostrad mam około 15% czasu w plecy (w porównaniu do tras, które robiłem z ICE). Jak na mieszczucha przystało, efektywność mocno spada przy wzroście prędkości, więc jadę tak do około 110 km/h. Ale taką TM3 LR, to myślę, że przy moim trybie jazdy (obiad + inne przerwy), nawet na autostradach robiłbym to w mniej więcej takim samym czasie, jak robiłem ICE, którym można było przejechać 1000+ km bez tankowania.
Jako że to mój pierwszy BEV, i różne opinie biegały na temat utrzymania BEV, to wszystkie koszty wrzucam w Excela, aby się dokładnie przekonać, jak to wychodzi u mnie. Moje średnie zużycie do tej pory to 15,72 kWh / 100 km, więc uważam, że całkiem fajne. I to jest zużycie brutto, ze wszystkimi stratami (czyli nie to co pokazuje samochód – za ostanie 7000 km w samochodzie widzę 13,5 kWh / 100 km). Latem, na dłuższych trasach mam około 14,5 kWh / 100 km brutto, a zimą na dłuższych trasach około 17 kWh / 100 km brutto. Brutto to prostu zliczam, ile załadowałem kWh na podstawie danych z apek operatorów publicznych + mój podlicznik w domu + plus to co pokazuje EVSE przy okazjonalnych ładowaniach z prywatnych gniazdek 1F/3F i dzielę przez ilość przejechanych kilometrów (tylko stan km pobieram z samochodu).
Moje koszty prądu do tej pory są jak poniżej (weekend, to moja miejscówka weekendowa, którą mam od niedawna):

Jak widać, zdecydowana większość ładowań u mnie to AC (79%). W domu mam FV, i koszt kWh w domu obliczam jako koszt FV (który poniosłem kilka lat temu) + koszty faktur, które dostałem od dostawcy od czasu zainstalowania FV (te faktury są jakieś minimalne – zasadniczo tylko koszty stałe, bo jestem na starych zasadach) podzielone przez ilość kWh (dom + samochód), które skonsumowałem od czasu założenia FV. Więc, z biegem czasu, im więcej kWh będę konsumował (dom + samochód), to ten średni koszt kWh będzie spadał (bo w FV nie muszę już nic inwestować, a koszty stałe od dostawcy są minimalne). Więc odnośnie domu będzie coraz lepiej. Za 3 lata, pewnie to będzie średni koszt rzędu 0,30-0,40 zł/kWh.
Miejscówka weekendowa była na taryfie G12 (niedawno przestawiłem na G13). Część ładowań (na razie bardzo mało, jak widać powyżej – mam tylko gniazdo 1F, i muszę ciągnąć 15 m przedłużacza, więc mi się nie chce – muszę to jakoś lepiej ogarnąć w przyszłości) była na taniej taryfie, trochę pociągnęło też na droższej, dlatego średnia wyszła 1,13 zł/kWh (doliczam do kosztów kWh też koszty stałe). W domu średni koszt kWh będzie cały czas spadał, a w miejscówce weekendowej będzie pewnie cały czas podobny. Za rok zrobię nowe podsumowanie, i się okaże.
Prywatne AC to są ładowania z gniazdek 1F/3F, moim EVSE, poza domem. Czyli w miejscach typu rodzina, krewni, znajomi, jakieś pensjonaty, hoteliki, agroturystka, na parkingach prywatnych przy lotniskach, itp. Tutaj czasami trzeba coś płacić (czasami za kWh, czasami za minutę, czasami ryczałtem), a czasami nic nie trzeba płacić. Średnia mi wyszła taka jaka wyszła (czyli 1,05 zł/kWh).
A publiczne, to publiczne, typu Greenway, ZSE Drive, eJoinGo, PRE Mobility, EWE Go, Ionity, Elocity, itp.
Ogólnie, średnia na ładowarkach publicznych wyszła mi 1,58 zł/kWh (co się przekłada na 24,78 zł / 100 km przy moim średnim zużyciu). W tę średnią wchodzą ewentualne koszty abonamentów, przedpłat (nawet jak do końca nie wykorzystane), oraz koszt EV Klub Polska. A całościowo, biorąc pod uwagę wszystko, to wychodzi mi 1,04 zł/kWh (16,40 zł / 100 km). W moim ICE paliwo wchodziło mi około 40-45 zł / 100 km, więc w BEV to jest – jak do tej pory - w moim przypadku ciut powyżej 1/3 tego co w ICE. A będzie maleć. Więc całkiem fajnie.
Ale to jest tylko pół prawdy
. Musiałem porobić pewne inwestycje (np. przyłącze 3F w garażu, zakupić EVSE, jakieś przejściówki, kabel Type 2, karty RFID, itp.) aby moc się ładować zawsze i wszędzie. Na te inwestycje wydałem w sumie 4560 zł. Jeżeli to też uwzględnimy w kosztach ładowania, to u mnie wygląda to tak:

Koszty są rozbite proporcjonalnie do miejsca ładowania. Np. cały koszt przyłącza w garażu jest w kategorii ‘dom’. Ale EVSE jest już rozbite na ‘dom’, ‘weekend’ i ‘prywatne’ (nie mam wallboxa – mam tylko EVSE, które normalnie wisi na ścianie w garażu, a jak gdzieś jadę, i wiem, że będę mógł się ładować, to zabieram ze sobą). A np. kabel Type 2 jest tylko w ‘publiczne AC’. Doliczając koszt infrastruktury, to już u mnie wychodzi całkowity koszt 1,94 zł/kWh (30,55 zł / 100 km). To jest ciut więcej niż 2/3 tego, co w ICE. No i ten średni koszt infrastruktury to będzie cały czas malał – nie zamierzam już nic inwestować (no może poza miejscówką weekendową), a kWh będę konsumował coraz więcej.
Plusy:
1. 32k km na liczniku a do tej pory wszystko działa, nic nie stuka, nic nie trzeszczy itp. (nawet wycieraczki mam jeszcze oryginalne). I to mimo tego, że dużo osób tutaj na forum psy wiesza na Stellantisach, jakie to one są awaryjne. No pewno mój egzemplarz e208 jest o wiele mniej awaryjny od egzemplarza TM3 kolegi @cooler
2. Jeździ się bardzo przyjemnie, jak to elektryk, i mimo że mam większe ICE w garażu, to ICE tylko stoi i się kurzy.
3. W środku jest przyzwoicie, materiały OK, dobry wyświetlacz 3D za kierownicą, mi się siedzi dobrze (mimo, że jest dosyć nisko), tablet na środku w porządku – nie mam się za bardzo do czego przyczepić.
4. Osiągi (przyspieszenie ok. 8 sec do 100km i max prędkość 150 km/h) mi w zupełności odpowiada – ponad 90% moich jazd jest w trybie eco (latem przy 30+ stopniach przełączam na normalny tryb, bo w trybie eco klimatyzacja jest za słaba).
Minusy:
1. Przydałaby się lampka na suficie z tyłu
2. Przydałby się jakiś mały frunk (wystarczy, aby wszedł tam kabel Type 2)
3. Nie ma ograniczenia ładowania (nie mogę ustawić, aby np. skończył ładowanie przy 80%)
4. Nie można ustawić prądu ładowania z poziomu samochodu
5. Aplikacja na telefon to jedna wielka tragedia – nie będę się rozpisywał, ale żyje własnym życiem, więc rzadko używam
6. Procedura wgrywania nowego softu też do kitu (ściągnij SW na kompa, przekopiuj na pendrive, wetknij pendriva do samochodu, i jedź 2-4 godziny z tym pendrive-em bez postoju - coś dla kolegi @cooler - bo w trakcie całego procesu wgrywania softu samochód musi być na chodzie).
7. Raz zauważyłem lekkie zaparowanie jednej lampy – to już było z rok temu, od tego czasu nie się nie dzieje.
8. Raz wyskoczył błąd, że nie działa poduszka powietrzna – też jakiś rok temu, od tego czasu cisza
Stellantisy są z FWD, i było wiele kometarzy na forum jakie to badziewie. Ja do tej pory nie miałem żadnych niebezpiecznych sytuacji, ani żadnych problemów, aby gdzieś wjechać (nawet zimą w górach - moja miejscówka weekendowa jest w górach, więc często jestem w górach), mimo że jest FWD. Więc dla mnie jest OK.
To jest samochód typowo miejski, więc jest w miarę mały. W sumie, jak się swego czasu rozglądałem, to rozglądałem się za jakimś większym (aby można było jeździć w trasy), ale po postach kolegi @cooler, że nawet TM3 LR się nie nadaje na trasy, to wziąłem typowego mieszczucha do jazdy wokół komina, i aby można było zgrabnie parkować na mieście.
No i faktycznie – w długie trasy nim nie jeżdżę. W Portugalii, czy Hiszpanii nie byłem. Ale na krótsze trasy (tak do 750-800 km dziennego przebiegu; czasami jeżdżę nawet z dużym boxem dachu - na narty) nie ma problemu. Więc mój mieszczuch oprócz PL, był też w DE, CZ, SK, AT, HU i SI. Trasy, gdzie większość jest po drogach krajowych albo ekspresowych, to robię mniej więcej w takim samym czasie, jak robiłem ICE: dieselek z bakiem 80l – można było przejechać 1000+ km bez tankowania. Z tym, że ja tym ICE robiłem postoje - co prawda nie na tankowanie, ale np.: 45 min do 1 godziny na obiad (mam już swoje lata – prawo jazdy zrobiłem jeszcze za komuny – i w przybytkach typu McD… i spółka raczej nie jadam -> zatrzymuję się raczej w „slow food”-ach, a tam taki obiad tyle trwa) + jakieś postoje na rozprostowanie kości czy kawę. Podczas przerwy obiadowej dobijam do prawie 100%, więc można powiedzieć, że zamiast jednej trasy 800 km, mam dwie trasy 400 km (przy WLTP 360 km).
Na trasach z przewagą autostrad mam około 15% czasu w plecy (w porównaniu do tras, które robiłem z ICE). Jak na mieszczucha przystało, efektywność mocno spada przy wzroście prędkości, więc jadę tak do około 110 km/h. Ale taką TM3 LR, to myślę, że przy moim trybie jazdy (obiad + inne przerwy), nawet na autostradach robiłbym to w mniej więcej takim samym czasie, jak robiłem ICE, którym można było przejechać 1000+ km bez tankowania.
Jako że to mój pierwszy BEV, i różne opinie biegały na temat utrzymania BEV, to wszystkie koszty wrzucam w Excela, aby się dokładnie przekonać, jak to wychodzi u mnie. Moje średnie zużycie do tej pory to 15,72 kWh / 100 km, więc uważam, że całkiem fajne. I to jest zużycie brutto, ze wszystkimi stratami (czyli nie to co pokazuje samochód – za ostanie 7000 km w samochodzie widzę 13,5 kWh / 100 km). Latem, na dłuższych trasach mam około 14,5 kWh / 100 km brutto, a zimą na dłuższych trasach około 17 kWh / 100 km brutto. Brutto to prostu zliczam, ile załadowałem kWh na podstawie danych z apek operatorów publicznych + mój podlicznik w domu + plus to co pokazuje EVSE przy okazjonalnych ładowaniach z prywatnych gniazdek 1F/3F i dzielę przez ilość przejechanych kilometrów (tylko stan km pobieram z samochodu).
Moje koszty prądu do tej pory są jak poniżej (weekend, to moja miejscówka weekendowa, którą mam od niedawna):

Jak widać, zdecydowana większość ładowań u mnie to AC (79%). W domu mam FV, i koszt kWh w domu obliczam jako koszt FV (który poniosłem kilka lat temu) + koszty faktur, które dostałem od dostawcy od czasu zainstalowania FV (te faktury są jakieś minimalne – zasadniczo tylko koszty stałe, bo jestem na starych zasadach) podzielone przez ilość kWh (dom + samochód), które skonsumowałem od czasu założenia FV. Więc, z biegem czasu, im więcej kWh będę konsumował (dom + samochód), to ten średni koszt kWh będzie spadał (bo w FV nie muszę już nic inwestować, a koszty stałe od dostawcy są minimalne). Więc odnośnie domu będzie coraz lepiej. Za 3 lata, pewnie to będzie średni koszt rzędu 0,30-0,40 zł/kWh.
Miejscówka weekendowa była na taryfie G12 (niedawno przestawiłem na G13). Część ładowań (na razie bardzo mało, jak widać powyżej – mam tylko gniazdo 1F, i muszę ciągnąć 15 m przedłużacza, więc mi się nie chce – muszę to jakoś lepiej ogarnąć w przyszłości) była na taniej taryfie, trochę pociągnęło też na droższej, dlatego średnia wyszła 1,13 zł/kWh (doliczam do kosztów kWh też koszty stałe). W domu średni koszt kWh będzie cały czas spadał, a w miejscówce weekendowej będzie pewnie cały czas podobny. Za rok zrobię nowe podsumowanie, i się okaże.
Prywatne AC to są ładowania z gniazdek 1F/3F, moim EVSE, poza domem. Czyli w miejscach typu rodzina, krewni, znajomi, jakieś pensjonaty, hoteliki, agroturystka, na parkingach prywatnych przy lotniskach, itp. Tutaj czasami trzeba coś płacić (czasami za kWh, czasami za minutę, czasami ryczałtem), a czasami nic nie trzeba płacić. Średnia mi wyszła taka jaka wyszła (czyli 1,05 zł/kWh).
A publiczne, to publiczne, typu Greenway, ZSE Drive, eJoinGo, PRE Mobility, EWE Go, Ionity, Elocity, itp.
Ogólnie, średnia na ładowarkach publicznych wyszła mi 1,58 zł/kWh (co się przekłada na 24,78 zł / 100 km przy moim średnim zużyciu). W tę średnią wchodzą ewentualne koszty abonamentów, przedpłat (nawet jak do końca nie wykorzystane), oraz koszt EV Klub Polska. A całościowo, biorąc pod uwagę wszystko, to wychodzi mi 1,04 zł/kWh (16,40 zł / 100 km). W moim ICE paliwo wchodziło mi około 40-45 zł / 100 km, więc w BEV to jest – jak do tej pory - w moim przypadku ciut powyżej 1/3 tego co w ICE. A będzie maleć. Więc całkiem fajnie.
Ale to jest tylko pół prawdy

Koszty są rozbite proporcjonalnie do miejsca ładowania. Np. cały koszt przyłącza w garażu jest w kategorii ‘dom’. Ale EVSE jest już rozbite na ‘dom’, ‘weekend’ i ‘prywatne’ (nie mam wallboxa – mam tylko EVSE, które normalnie wisi na ścianie w garażu, a jak gdzieś jadę, i wiem, że będę mógł się ładować, to zabieram ze sobą). A np. kabel Type 2 jest tylko w ‘publiczne AC’. Doliczając koszt infrastruktury, to już u mnie wychodzi całkowity koszt 1,94 zł/kWh (30,55 zł / 100 km). To jest ciut więcej niż 2/3 tego, co w ICE. No i ten średni koszt infrastruktury to będzie cały czas malał – nie zamierzam już nic inwestować (no może poza miejscówką weekendową), a kWh będę konsumował coraz więcej.