Ja osobiście też nastawiam się na zakup używki, bo nowe jest poza moim budżetem. Osobiście boję się tylko potencjalnych problemów wynikających z zużycia baterii i zbyt krótkiego zasięgu.Niestety, przeciętny Kowalski kupuje używany samochód i póki BEV nie będą używane, w zasięgu jego budżetu, póki będzie jeździł tym, co w jego budżecie się mieści.
Dlaczego slaby?artykuł tak słaby jak... wszystkie na tamtym portalu. nie ma co nabijać im oglądalności
Wg mnie nie ma co planować co będzie za kilkanaście lat, ciężko już przewidzieć co będzie za kilka. W międzyczasie wszystko może się zmienić włącznie z Twoją sytuacją finansową.Mam parę (i to dosłownie) modeli na oku, liczę, że za kilka, kilkanaście lat trafię na 10-latka z baterią trzymającą min. 90-95% pierwotnej pojemności.
Też właśnie odniosłem wrażenie, że jak na chip.pl to artykuł obiektywny i właśnie pokazuje punkt widzenia zwykłego Kowalskiego. Można się z tym nie zgadzać, ale taka jest prawdaDlaczego slaby?
Raczej trudno sie nie zgodzic z wiekszoscia tez z perspektywy zwyklego Kowalskiego...
Wcześniej napisał, że nawet bez fotowoltaiki oszczędza na paliwie 1000 zł / mc, oraz że dopłata do auta elektrycznego to ok 70 tyś zł*. Po dotacji to daje ok 50 tyś zł, czyli nawet ładując w domu bez fotowoltaiki, zwróciłoby mu się po ok 4-5 latach (a nie "nigdy" jak napisał), natomiast ładując za darmo zwróciłoby mu się po ok 3 latach (a nie 5-6 jak napisał).Nawet jeśli mógłbym sobie pozwolić na dopłatę do auta elektrycznego droższego od porównywalnego modelu z silnikiem spalinowym i nawet gdybym ładował go tylko w domu „po taniości”, taka dopłata nie zwróciłaby mi się prawdopodobnie nigdy. Nawet gdybym ładował „za darmo”, różnica w cenie wyrównałaby się dopiero po jakichś 5-6 latach.
* cena auta elektrycznego jest o co najmniej 50-70 tys. wyższa niż porównywalnego auta spalinowego w gamie modelowej tego samego producenta
to w podsumowaniu był bardziej krytyczny:jeśli mieszkamy i ładujemy się w domu, życie z elektrykiem jest naprawdę proste, a eksploatacja bajecznie tania.
Powiedziałbym, że niekoniecznie są propozycją tylko dla osób które mają mnóstwo pieniędzy (zależy co przez to pojęcie rozumieć), ponieważ jak zauważyliśmy wcześniej, elektryk może się zwrócić przy ładowaniu w domu. W takim raziem słuszniej byłoby napisać, że są propozycją dla osób, które i tak kupują nowe auta z salonu.U nas samochody elektryczne są dziś propozycją wyłącznie dla ludzi, którzy mają mnóstwo pieniędzy i jeszcze więcej wolnego czasu. Względnie dla takich, którzy mają mnóstwo pieniędzy i mogą się zawsze ładować w domu lub w siedzibie swojej firmy, więc problemy infrastrukturalne są im z grubsza obce.
Oczywiście. Jak czasem żartuje mój tato "nie wiem, czy dożyję jutra, a Ty mi mówisz o tym, co za kilka lat".Wg mnie nie ma co planować co będzie za kilkanaście lat, ciężko już przewidzieć co będzie za kilka. W międzyczasie wszystko może się zmienić włącznie z Twoją sytuacją finansową.
Pamiętaj jednak o tym, że aby trafić szóstkę w totka, to przede wszystkim trzeba graćOczywiście. Jak czasem żartuje mój tato "nie wiem, czy dożyję jutra, a Ty mi mówisz o tym, co za kilka lat".
Niemal pewne, że moja sytuacja się nie zmieni na tyle, by było mnie stać na nowe auto za ok. 200 tys zł. Chyba że trafię "6" w lotka.
Za kilka lat 200 tysięcy to może być średnia roczna pensja, nawet już zapowiadają że średnia ma być 120 tysięcy rocznie ;-) Nie sprecyzowali czy dzięki inflacji, czy czymś innemu ale kto wie.Oczywiście. Jak czasem żartuje mój tato "nie wiem, czy dożyję jutra, a Ty mi mówisz o tym, co za kilka lat".
Niemal pewne, że moja sytuacja się nie zmieni na tyle, by było mnie stać na nowe auto za ok. 200 tys zł. Chyba że trafię "6" w lotka.
kurrrde - wiedzialem ze o czyms zapomnialem....Pamiętaj jednak o tym, że aby trafić szóstkę w totka, to przede wszystkim trzeba grać.
Sporo racji, ale jednak ladujac sie na SuC wychodzi taniej niz benzyniakiem…Ja generalnie zgadzam się ze sporą liczbą uwag w tym artykule. Dodam, że jeszcze 2 lata temu gdy prąd był tani jak barszcz zrobiłem 5k km do Stambułu i z powrotem zwiedzając po drodze wszystko co się da i całość trasy kosztowała mnie gdzieś 250-300 PLN. Ładowałem się prawie wszędzie za darmo lub za grosze. Byłem zafascynowany mocą, sposobem oddawania tej mocy, ekonomicznością itp.
Ale przyszedł 2022, ceny prądu wybiły jak szambo, hotele i os prywatne już nie pozwalają się ładować w trasie czy nawet jest problem na kempingach a darmowych stacji jak na lekarstwo - i wtedy przyszło otrzeźwienie, bo gdy koszty jazdy wzrosły drastycznie, to przestały przesłaniać oczywiste wady elektryków:
- słaba infrastruktura do ładowania (teraz też potwornie droga)
- niezawodność tej infrastruktury (oprócz Tesli) woła o pomstę do nieba
- czas spędzony na ładowarce gdzieś na zadupiu to czas bezpowrotnie stracony
- całościowy czas trasy powyżej zasięgu na pełnej baterii jest znacząco wyższy od tej samej trasy wykonanej ICE,
- postoje na autostradzie są średnio co mniej niż 2h i trwają ok 0.5h w najlepszym razie, co strasznie mnie wybija z rytmu i jestem bardziej zmęczony niż gdybym jechał 9h ciurkiem i na spokojnie
- rytm podróży rozbijają dodatkowo zjazdy z autostrady aby dojechać do ładowarek, robimy dodatkowe kilometry gdzieś w bok.
Na narty do AT nawet się nie wybieram EV, rok temu pojechałem na Sardynię elektrykiem, ale już w tym roku wziąłem duże ICE i to była dobra decyzja, w sumie na całym wyjeździe oszczędziłem z kilkanaście godzin, odpocząłem zdecydowanie lepiej, mniej przejmując się autem.
Też uważam że na dziś EV uwsteczniają dalekie trasy, robi się z tego nerwowa wyprawa jak w czasach pierwszych samochodów, dopiero znacząco bardziej pojemne baterie (ze 2-3 razy) które będą się błyskawicznie ładować, oraz gęsta i mocna infrastruktura dadzą podobny komfort dalekich podróży jak DZIŚ ICE. A gdzie postęp się pytam?
Jedyne co chwalę to możliwość zaprzestania finansowania bandyckich krajów, więc zagryzam zęby i jeżdżę EV gdzie tylko się da, a ICE używam tam gdzie EV się nie nadaje, czyli bardzo dalekie trasy.
Prawda, tylko że ciągle dużo dłużej...Sporo racji, ale jednak ladujac sie na SuC wychodzi taniej niz benzyniakiem…
mi nie przeszkadza nawet w nocy zatrzymywanie sie co 2h, nawet to lubie i dojezdzam mniej zmeczony. Jednak zgadzam sie ze bateria 120kWh rozwiazala by 90% moich problemow.Prawda, tylko że ciągle dużo dłużej...
I te częste ładowanie wybija mnie z takiego rytmu jazdy po autostradzie, zwłaszcza w nocy lubię sobie w kilkanaście godzin trzasnąć tak 1200 - 1600km z chwilą na tankowanie, rodzina śpi i jest spokój. W dzień już i tak się nie da tak bezstresowo lecieć, więc trochę mniej boli ten zjazd na ładowanie, ale w nocy te lokalizacje SC to często obskura nawet na Zachodzie.
Żeby przy 140km/h przelecieć te 600km, to bym nie narzekał, akurat dobrze się zatrzymać choć na chwilę, ale EV wychodzi średnio przez Niemcy częściej niż co 2h, ledwo już wpadłeś na autostradę a już za chwilę rodzina zdziwiona że znów przerwa.
Żeby była jasność - po Polsce jeżdżę głównie trasy w zasięgu na ładowaniu, tak do 400km i jest znośnie, choć jadę wolniej niż mógłbym ICE, ale po przyjeździe na miejsce zwykle mam gdzie się gdzie za darmo naładować z prędkością 11kW, ale dalsza trasa to ciągle katorga i cofnięcie w komforcie.
Elon też coś wychodzi z założenia że "640KB pamięci RAM każdemu wystarczy", a jak było zaraz potem dobrze wiemy. W takiej M3 LR powinna być bateria 100-120kWh i wtedy nikt by nie narzekał. Może się doczekamy.
Widzę że po 2 latach zdecydowanie mija zauroczenie mocą i mija efekt nowości a zaczynają doskwierać wady EV i człowiek się zastanawia "po co mi to było?".mi nie przeszkadza nawet w nocy zatrzymywanie sie co 2h, nawet to lubie i dojezdzam mniej zmeczony. Jednak zgadzam sie ze bateria 120kWh rozwiazala by 90% moich problemow.
Zdecydowanie najbardziej irytuje mnie zjezdzanie z trasy 3-5km zeby sie naladowac. Co ciekawe wiekszosc to pomija w swoich opowiesciach jak to fajnie sie jezdzi EV.
Ja trasy robie zazwyczaj rekreacyjnie, ale jak ostatnio zrobilem przejazd sluzbowo po Polsce to juz mi sie tak bardzo nie podobalo… najbardziej mnie irytowalo ze na spotkanie musialem jechac hulajnoga bo zostawialem auto na ladowarce… a za chwile musialem wracac tylko po to zeby auto odlaczyc.