Napisz odpowiedź

Message: [QUOTE="plazmid, post: 254826, member: 6134"] Bandyterka drogowa to nasza własna, lokalna wersja strzelanin w USA. Tam również, każda masakra rodzi wielką społeczną dyskusję o potrzebie "zrobienia wreszcie czegoś", która przekształca się w wielką awanturę, gdzie miłośnicy gnatów biorą się za łby ze zwolennikami regulacji. I to samo jest tu. A nie zmienia się nic. Nie było, nie ma i - jestem mocno przekonany, że - nie będzie woli politycznej, by cokolwiek zaostrzyć. Każda tego typu próba miała miała wybite zęby. Tu założę foliową czapkę, ale wpływowi ludzie w drogich autach, nie chcą ich tracić, tylko dlatego, że lubią sobie pocisnąć 280 na pięćdziesiątce. Ale i wśród szaraków temat jest ryzykowny, bo postawisz za dużo odcinkowych pomiarów, a sweet 70s ci tego nie wybaczą (typ człowieka z 70 na tempomacie w zabudowanym i poza nim, never give up, never surrender). Wieszczę więc, że nie ma takiego wypadku, karambolu i bandyty, który doprowadzi do wstrząsu opinię publiczną i w konsekwencji, decydentów. Za to zmienia się kultura. Zabrzmię jak kosmita, ale uważam, że Polacy jeżdżą w większości normalnie. Mniej nerwowo niż kiedyś. Dochodzi do tego, że z tempomatem ustawionym na 120 na S, mijam ogrom aut, które się nigdzie nie śpieszą. Raczej sporadyczne przypadki rycerzy i niestety, nasze narodowe zwierzę, czyli ludzka stonoga na lewym. A co do zmian prawnych lub choćby infrastrukturalnych (odcinki, kamery itp.), to straciłem raczej jakąkolwiek wiarę w zmiany z góry. Prędzej już nam się zmieni ten mental. [/QUOTE]

Verification