Też się zarzekałem że rower elektryczny dopiero na emeryturze, ale w tym roku musiałem zweryfikować to założenie... i nie żałuję.
Wszystko przez żonę, która będąc w ciąży nie nadawała się do jazdy po naszym górzystym terenie. Kupiliśmy Unibike Optima 600Wh (z blokadą). Szybko okazało się że teraz to ja jestem kulą u nogi. Ciągnąc przyczepkę z dwójką dzieci i całą wyprawką piknikową odpadałem po kilkunastu km i każdy większy podjazd kończył się palpitacjami serca, podczas gdy ona na lajcie kręciła sobie wokół nas bączki.
Trafiłem w sklepie na Ecobike MX500 (840Wh) i dał mi tyle radochy przy jeździe próbnej (960W, odblokowany limit prędkości) że postanowiłem go kupić.
Od tej pory jeździmy częściej i dalej. Z racji maluchów nie da się już uskutecznić całodziennych eskapad, ale do szybkich wyskoków na parę godzin te rowery świetnie się nam sprawdzają. Przy naszym rozłożeniu ciężaru zasięg obydwu rowerów jest porównywalny - średnio 75km przy górzystym terenie i średnim wspomaganiu (tak żeby się zmęczyć ale nie za bardzo). Raz udało się rozładować po 50km ale to już były ambitne (jak na nasze nogi) warunki.
Jedyny minus takiego zestawu to niekompatybilne zasilacze (wtyczki, napięcia), więc na dłuższe wypady trzeba będzie brać obydwa.
Zdaję sobie sprawę że jeszcze jeden sezon tak przejeździmy a w następnym już pewnie młodzi będą się nudzić w budzie i wybiorą samodzielne pedałowanie. Możliwe że na tą okazję trzeba będzie spowrotem przesiąść się na stary rower.