Kieruj się na południe - Czeski Krumlov, Salzburg, Innsbruck, Como, Garda, Werona, Graz

JM&JM

Posiadacz elektryka
Pierwszy wyjazd TMY LR w dłuższą trasę zaliczony prawie rok temu. Właśnie przy planowaniu kolejnego wyjazdu już za dwa tygodnie uświadomiłem sobie że nie podzieliłem się swoimi odczuciami z poprzedniego wyjazdu.

Trasa przez Czechy, Austrię, Szwajcarię (nieplanowana) i Włochy. Plan na wyjazd opierał się tylko na ogólnym założenie miejsc jakie wraz z żoną chcieliśmy zobaczyć. Nie robiliśmy żadnego szczegółowego planu podróży, aby nie stać się niewolnikami własnego planu. Plan w stosunku do pierwotnych założeń i tak został mocno okrojony, aby każdego dnia za wyjątkiem pierwszego i ostatniego nie pokonywać więcej jak 200-300 km dziennie. Kolejne miejsca na nocleg rezerwowaliśmy na bieżąco, aczkolwiek mieliśmy przygotowany plan B zakładający spanie w aucie na uprzedni zakupionym materacu.

Dzień 1 - Czeski Krumlov
Od startu do celu mieliśmy do pokonania 498 km i dwa krótkie postoje na ładowanie w Ołomuńcu oraz Humpolec. W Czeskim Krumlowie do zwiedzania czekała na nas niesamowita starówka wpisana na listę dziedzictwa Unesco z całą masą klimatycznych uliczek, zamkiem, wieżą widokową, niedźwiedziem jedzącym paprykę, pięknym parkiem zamkowym, Teatrem „Revolving audytorium” w którym po każdym akcie scena wraz z publicznością obraca się o 360 stopni. Warto w tych okolicach zatrzymać się na min. dwa dni, ponieważ w okolicy należy zobaczyć jeszcze Czeskie Budziejowice w tym do zwiedzenia największy rynek w Europie o powierzchni 1 ha, Browar Budvar oraz zamek Hluboka
1748594847654.png


Dzień 2 - Salzburg
Do miasta Mozarta było do pokonania 220 km wraz z ładowaniem auta w Eberstalzell. Stare Miasto w Salzburgu robi niesamowite wrażenie a twierdza Hochensalzburg to punkt obowiązkowy do zobaczenia. Miasto kultury i sztuki z licznymi parkami i muzeami. W hotelu, w którym zatrzymaliśmy się mieliśmy piękny widok na miasto i otaczające je góry.
1748594989943.png


Dzień 3 - Innsbruck
Z Salzburga do Innsbrucka było do pokonania kolejne 190 km z uzupełnieniem energii w Langkampfen. Trasa wiodła przez Niemcy w pobliżu Monachium. Zwiedzanie Innsbrucka zaczęliśmy od wjazdu wagonikiem na środkową stację góry Hungerburg z której to widok na Alpy oraz panoramę miasta zapierał dech w piersiach. Historyczne stare miasto zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie z najsłynniejszym budynkiem ociekającym złotem „Golden Dach”.
1748594930226.png


Dzień 4 - Przełęcz Stelvio oraz St. Moritz
Kolejne 170 km do pokonania i uzupełnienie energii w Imst. Plan zakładał przejechanie przez przełęcz od strony północnej i zjazd od południowej, aby dojechać nad jezioro Como. Niestety na wysokości 2188 m n.p.m. okazało się, że dalsza podróż była niemożliwa ze względu na trwający remont drogi. Drogowcy byli nieugięci i pomimo prób negocjacji wielu motocyklistów nie puszczali nikogo w dalszą trasę. Ponieważ remont drogi zaplanowany był na kolejne pięć dni to nie zostało nam nic innego jak wypić doskonałą czarną kawę i zjeść znakomitego strudla w Hotelu Sotto Stelvio, podziwiać przyrodę południowego Tyrolu a następnie ruszyć z powrotem, aby dostać się do Szwajcarii.

Świdrujący wzrok celnika na granicy Szwajcarii trochę zburzył mój sielsko-widokowy nastrój poprzez swoje natarczywe pytania. Dokąd jedziemy? Ile mamy gotówki? Już miałem odpowiedzieć, że ch… Cię to obchodzi, gdy w tej samej sekundzie uświadomiłem sobie, że Szwajcaria jest światowym depozytem nielegalnej kasy. Ilość zadeklarowanej gotówki nie wzbudziła jego zainteresowania w związku z czym udaliśmy się nad jezioro Como jadąc przez Parc Naziunal Svizzer i dodatkowo zaliczając jeszcze słynne St. Moritz. W związku z nieplanowaną wycieczką do Szwajcarii zrobiliśmy w tym dniu dodatkowe 180 km. Największe zdumienie nastąpiło po dotarciu do celu, gdzie dzięki rekuperacji po pokonaniu około 200 km miałem w baterii wyższy poziom naładowania niż przed rozpoczęciem jazdy - jak jeździłem ICE to nic mi w baku nie kapało, gdy zjeżdżałem z górki, za to hamulce dostawały nieźle w ogień.
1748595066536.png


Dzień 5 – jezioro Como
Nad jeziorem Como mieliśmy zaplanowane dwa noclegi w urokliwym pensjonacie „La Fonte Di Mariella”. Dojazd do pensjonatu zgodnie nawigacją wzbudził w mojej żonie tyle emocji, że stwierdziła „ja się stąd nigdzie nie ruszam”. Po przejechaniu w tym dniu dwóch przełęczy droga dojazdowa do pensjonatu faktycznie okazała się wyzwaniem dostarczającym wiele emocji. Podjazd pod górę około 30-35 stopni, bez złożonych lusterek nie było szans na zmieszczenie się na drodze a dodatkowo „agrafki” na których Tesla składała się na trzy… i tylko w myślach chodziło mi po głowie oby nikt nie jechał z góry, bo będę cofał kilka kilometrów. Na szczęście na miejscu miły gospodarz poinformował nas, że jest inna trochę mniej wymagająca droga, tak więc następnego dnia ruszyliśmy na zwiedzanie okolic jeziora Como.

„La Fonte Di Mariella” nieopodal Dosso del Liro naprawdę godny polecenia z uwagi na komfortowe apartamenty, lokalną kuchnię, pyszne domowe wino, klimat i widok jaki z góry roztaczał się nad jezioro. A to wszystko prowadzone przez uroczego Włocha i Niemkę z Kolonii, która pomagała mu to wszystko ogarnąć. Po śniadaniu za namową gospodarza wyruszyliśmy do miejscowości Menaggio gdzie nabyliśmy dwa całodzienne bilety na tramwaj wodny i udaliśmy się do miejscowości Bellagio w którym kręcono m.in. „Casino Royale”. Na koniec dnia zwiedziliśmy jeszcze Perledo. Ze względu na małą ilość miejsc parkingowych, ciasne włoskie uliczki, to polecam zwiedzanie Como tramwajem wodnym – stateczki kursują co kilkanaście minut.

1748595151661.png


Dzień 6 – Garda
Kolejnego dnia wyruszyliśmy w stronę Gardy po drodze wpadając na kawę jeszcze do miejscowości Como by po 195 km dotrzeć nad Gardę do miejscowości Lazise. Piękne miasteczko pełne klimatycznych restauracji. Do zwiedzania Gardy to pewnie by nam tydzień nie wystarczył, ale naszym celem była Werona następnego dnia. Nad Gardę jeszcze wrócimy kiedy indziej i koniecznie z rowerami, bo to chyba idealne środek transportu do zwiedzania Gardy.
1748595298424.png


Dzień 7 – Werona
Werona zrobiła na nas nieprawdopodobne wrażenie. Piękne stare miasto rozsławione przez Szekspira gdzie w centralnym miejscu od ponad 2000 lat funkcjonuje amfiteatr. Mnóstwo starej architektury cieszącej nasze oczy na każdym kroku. Po zwiedzaniu udaliśmy się na północ do naszego kolejnego przystanku, czyli do Gratz.
1748595357090.png
1748595669761.png


Dzień 8 - Gratz
Gratz jest drugim co do wielkości austriackim miastem, koło którego od 15 lat co roku przejeżdżamy w drodze na Bałkany, ale w którym nigdy do tej pory nie byliśmy. Chyba oprócz jeziora Como, to właśnie Gratz zrobił na nas największe wrażenie z urokliwą starówką i wzgórzem zamkowym.
1748595457132.png
1748595701456.png


Podsumowanie
Cała podróż opierała się w zasadzie na dwóch aplikacjach w telefonie – booking.com w którym na bieżąco szukaliśmy noclegów oraz Tesli, która perfekcyjnie planowała nam kolejne punkty ładowania na trasie. W tej podróży pokonaliśmy 2820 km i zużyliśmy 527 kWh załadowanych tylko na SuC w trakcie13 sesji ładowania trwających łączenie 313 minut. Było to cudowne 8 dni zwiedzania i 7 nocy z niezapomnianymi widokami i klimatem. Infrastruktury dla BEV na południu można pozazdrościć. Wiele hubów ładowania w pobliżu głównych tras tranzytowych na których było od 20 do 40 i więcej stanowisk (SuC, Ionity, i lokalni operatorzy). Nigdy się nie zdarzyło, aby wszystkie stanowiska były zajęte lub jakaś ładowarka nie odpaliła. Ilość postojów na ładowanie można by dodatkowo ograniczyć do kilku, gdyby ktoś zakładał uzupełnianie energii w hotelach oraz na słupkach w centrum miast. Praktycznie większość naszych miejsc noclegowych dysponowała wallboxem w cenie około 0,50 Euro za kWh.

Kolejny plan na podróż w czerwcu 2025 już się powoli krystalizuje.
 
Top