To chyba nie jest kwestia zgadzania się lub nie. Nasze punkty widzenia się nie wykluczają. Rozumiem potencjalne korzyści dla producenta w zakresie danych testowych - choć to trochę naciągane. Czy auto, które zostało odsprzedane bez pakietu darmowych kilometrów przestaje jeździć? Czy z punktu widzenia producenta klient, który kupi kolejny, nowszy model jest mniej atrakcyjny od tego, który zajdzie auto do kresu jego cyklu życia? Nie wiem, czy z obecnego punktu widzenia dla Tesli testowanie aut w takiej skali ma znaczenie. Nowsze 3 i Y nie miały zdaję się darmowych pakietów ładowania, a więc idąc tym tokiem myślenia nie wymagały testowania. Ludzie kupują samochody, aby jeździć, więc dane spływają nieustannie bez względu czy płacą za prąc, czy nie. Darmowe ładowanie miałoby być raczej zachętą do zakupu droższych modeli i pewną strategią marketingową marki na danym etapie rozwoju. Wydaje się słuszne wiązanie z marką klientów, którzy sięgają głębiej do kieszeni, a nie tych, którzy kupują auta z rynku wtórnego, co w znacznie mniejszym stopniu daje zarobić producentowi. Z drugiej strony być może darmowe ładowanie idące za autem miało zmniejszać obawy przed odsprzedażą EV w przyszłości.