Jak walczyć z kultem zapierdalania (prędkość)

slaveq

Pionier e-mobilności
O to chodzi. Bezpieczna autostrada to taka, na której nie ma aż tak dużych różnic prędkości pomiędzy autami plus utrzymywane są porządne odstępy (przypomne, że przepisy określają totalne minimum, rozsądek zazwyczaj podpowiada większe).
U nas jest pełno narcyzów typu "ja panuję nad autem, droga prosta to jadę". Nie widzi innych (albo widzi, ale to "zamulacze"), nie bierze pod uwagę tego, że pozostali kierowcy mogą być w różnym stanie.

A przypomnę szanownym zapierdalaczom, że drogi są dla wszystkich. I dla tych, którzy wczoraj odebrali prawko, i dla dziadków w kapeluszach i dla "bab", które wg was nie ogarniają. Dodatkowo ktoś jedzie przeziębiony, komuś innemu wczoraj umarła bliska osoba, a jeszcze inny jedzie na ważną rozmowę i sie strresuje. Ktoś wiezie śpiące dziecko i jedzie wolniej, ktoś inny ma luźny ładunek w bagażniku i delikatniej zwalnia. Można wymieniać godzinami. Jeśli każdy z nas ma gorszy dzień tylko raz w roku (choroba, stres, rozkojarzenie) to każdego dnia mijamy setki/tysiące osób którym właśnie ten gorszy dzień wypada.

Ja wiem, że według was drogi powinny być tylko dla top 10% najlepszych kierowców (oczywiście w waszym mniemaniu się do nich zaliczacie), ale pogódźcie się z tym, że tak nie będzie. Absurd taki sam jak udostępnianie chodników tylko dla biegaczy z doskonałym wynikiem w teście coopera.

Z kultem zapierdolu nie da się walczyć półśrodkami. Podobnie jak z paleniem w piecach i innymi problemami społecznymi. Trzeba twardej ręki w egzekwowaniu przepisów i tyle. Garstka pojęczy w social mediach, a po roku się uspokoi.
O jakbym mógł to bym dwa lajki dał.
 

Norbert

Posiadacz elektryka
W sensie, że korzystają ze swoich praw?
A Ty byś wolał wymusić na nich pierwszeństwo, o to chodzi?

Dokładnie - po co?
Jazda na suwak polega na tym, że się wjeżdża NA KOŃCU pasa, czyli przed samą zwężką.
Wjazd wcześniej rozwala system.
Uwierz, jedzie się szybciej, jeśli kierowcy chowają się w luki przed końcem swojego pasa niż wtedy kiedy dolatują do samego końca, bo wtedy zwykle muszą się zatrzymać - nie da się wjechać na miejsce auta które jedzie obok ciebie, a jeśli masz już płotek przed nosem, to ten który jest za tobą musi albo się praktycznie zatrzymać abyś wjechał, albo bardzo zwolnić, co powoduje, że kilka aut dalej - prawy pas praktycznie się zatrzyma do 0. To jest proste jak budowa cepa.
Codziennie mijam "zwężki" i widzę kiedy ruch jest płynny, a kiedy nie.
Jak już wspomniałem, przepisy są źle napisane, a to powoduje, że zawsze znajdą się cwani kierowcy, którzy ładują się po kilku przed jedno auto itd itd. To nie jest jazda na suwak.
Przerabiam to codziennie. Na moje oko jazda do końca w grubo ponad 80% przypadków powoduje drastyczne spowolnienie całego ruchu.
Problem w kwestii jazdy na suwak polega na tym, że jedni cisną do oporu, dodatkowo i jedni i drudzy nie trzymają dobrych odstępów co pozwala kompensować spowolnienia.
Zatrzymania na pasie bez przeszkody powodują kolejną rzecz - niektórzy wyskakują na pas który się kończy i cisną dalej - bo widzą, że nim się jedzie szybciej.
 

Michal

Moderator
Jeśli pas do dołączania ma powiedzmy 50 metrów, mieści się na nim powiedzmy 8 samochodów i jeden dołącza na początku pasa, drugi na środku w tym samym czasie, trzeci gdzieś jeszcze w innym miejscu, to finalnie skutek jest takiż że nie masz jazdy na suwak, bo ktoś kto stoi 10 samochodów przed rozpoczęciem pasa do dołączania, stoi właśnie dlatego, że przed nim nie dołączyło się drugie tyle samochodów tylko 3-8x więcej. Finał jest taki, że ludzie jadący pasem stoją, a pas do dołączania jedzie. No to chyba coś jednak jest w tym rozumowaniu źle. Dołączanie na końcu pasa jest jedynym sensownym rozwiązaniem przy bardzo wolnym poruszaniu się.
Dołączanie "w łukach", jest dobre tylko jeśli jazda pasem do którego się dołączają jest płynna.
Ja nie wpuszczam przed końcem pasa i nie dołączam się przed końcem i innym też to polecam.
 

Norbert

Posiadacz elektryka
Dałbym te 10-20+ awaryjnie. Z resztą Toyota znajomego ma ograniczenie 160 i co i nic to są prędkości nieużywalne na codzień. A jak ktoś mi pisze, że jak nie lubię prędkości to mam jeździć zbiorkomem to naprawdę już mi się nie chce dyskutować :).
Po co 10 czy 20 więcej? Na wypadek jakiej awarii?
Ograniczenie to ograniczenie.
Skoro są wyznaczone zasady to się ich trzymajmy. Nie ma czegoś takiego jak usprawiedliwione łamanie przepisów, chyba że ratujesz dobro wyższe, a dobro które poświęcasz ma mniejszą wartość.
Natomiast trudno będzie wytłumaczyć, że ratowałeś komuś życie i przekroczyłeś przez to prędkość czym naraziłeś postronne osoby na utratę życia lub zdrowia. W takiej sytuacji np. transportu kogoś lepszym rozwiązaniem jest wezwać służby i wyjechać im naprzeciw. Będzie znacznie szybciej.
Wracając do pytania - po co 10 czy 20 więcej?
 

Michal

Moderator
Po co, po co...
Czy Ty nie masz żadnej wyobraźni naprawdę?
Wyobraź sobie że jedziesz autostradą 140 równe 140 nie licznikowe tylko gpsowe. Zaczynasz wyprzedzać gościa który jedzie na jego liczniku 130 czyli tak naprawdę 125 km/h. Ale jak to zwykle bywa taki gość jak zobaczy, że go zaczynasz wyprzedzać no to jednak troszeczkę przyspieszy i nawet jeżeli będzie miał ograniczenie prędkości takie samo jak Ty wbudowane w aucie to finał będzie taki że on będzie jechał 135, a Ty 140. I będziecie się tak jak żółwie wyprzedzać przez parę kilometrów. Moim zdaniem to jest ewidentne tworzenie zagrożenia w ruchu drogowym, bo blokujecie w ten sposób dwa pasy i znacznie lepiej by było gdyby pojazd wyprzedzający mógł jednak przyspieszyć chwilowo chociaż do tych 150-160 km/h.
Ciągła jazda 160 kmh na ograniczeniu 140 kmh jest zła, ale blokowanie możliwości przyspieszenia do 140 też moim zdaniem jest złe.
 

Norbert

Posiadacz elektryka
Jeśli pas do dołączania ma powiedzmy 50 metrów, mieści się na nim powiedzmy 8 samochodów i jeden dołącza na początku pasa, drugi na środku w tym samym czasie, trzeci gdzieś jeszcze w innym miejscu, to finalnie skutek jest takiż że nie masz jazdy na suwak, bo ktoś kto stoi 10 samochodów przed rozpoczęciem pasa do dołączania, stoi właśnie dlatego, że przed nim nie dołączyło się drugie tyle samochodów tylko 3-8x więcej. Finał jest taki, że ludzie jadący pasem stoją, a pas do dołączania jedzie. No to chyba coś jednak jest w tym rozumowaniu źle. Dołączanie na końcu pasa jest jedynym sensownym rozwiązaniem przy bardzo wolnym poruszaniu się.
Dołączanie "w łukach", jest dobre tylko jeśli jazda pasem do którego się dołączają jest płynna.
Ja nie wpuszczam przed końcem pasa i nie dołączam się przed końcem i innym też to polecam.
Co do zasady - uczepiliście się sformułowania "jazda na suwak" i według was wszystko inne jest złe.
Błędne myślenie. Zgodnie z tym, jazda trasą i zmiana pasa z lewego na prawy między dwa pojazdy powinna powodować jakieś "zawirowania" i problemy z prędkością, a tak nie jest.
W idealnym świecie wszystkie auta poruszają się z tą samą prędkością, a na pasie bez przeszkody auta dodatkowo mają 20m przerwy między sobą... Wtedy wszystko leci płynnie. Rzeczywistość jest taka, że pasem z przeszkodą ciśnie się do końca na pełnej, niekiedy 2, 3 razy szybciej i na końcu wciska... To też twierdzę, co poparte jest doświadczeniem, że im więcej kierowców znajdzie luki i wcześniej się schowa (co jest zupełnie prawidłowe i nigdy nie pojmę po co ktoś ciśnie do końca skoro kilkadziesiąt metrów miał już miejsce aby się schować) tym ruch zwolni mniej gdyż co do zasady nastąpi dopasowanie prędkości w "locie", a nie po tym jak się ktoś zatrzyma lub zwolni do minimalnej prędkości.
 

Michal

Moderator
Ty chyba nie mieszkasz w dużym mieście skoro takie rzeczy piszesz... Ja praktycznie każdy przejazd w czasie szczytu mam taki, że w miejscach, gdzie jest jakiś pas do dołączania, to pasy podstawowe stoją, a pas do dołączania jedzie. To jest powszechne zjawisko.
Durnowaty filmik ale pokazuje zasadę:

Zwykle jest tak, że jeden jest wpuszczony, wpuszcza następnego i tak dalej.. aż finał jest taki, że oni na pasie do dołączania jakoś tam jadą, ale ktoś na pasie nie kończącym się 20 samochodów z tyłu stoi.
 
Last edited:

nnnnn

Pionier e-mobilności
Bez zasady dotyczącej jazdy na suwak wyjazd z Krakowa Zakopianką w kierunku Myślenic to był jakiś dramat. Od czasu obowiązkowego suwaka jazda jest płynna. Wolniejsza ale płynna, chociaż co jakiś czas zdarza się ktoś kto na wysokości zjazdu na A4 już zaczyna zmieniać na lewy.
Od kiedy jest obowiązek jazdy "jeden za jeden" cały ruch jest płynniejszy, korki są "krótsze", nie ma blokady skrzyżowań. Nie rozumiem jak można nie widzieć tego, że jazda na suwak usprawnia ruch.
 

Arrival

Zadomawiam się
Uwierz, jedzie się szybciej, jeśli kierowcy chowają się w luki przed końcem swojego pasa niż wtedy kiedy dolatują do samego końca, bo wtedy zwykle muszą się zatrzymać - nie da się wjechać na miejsce auta które jedzie obok ciebie, a jeśli masz już płotek przed nosem, to ten który jest za tobą musi albo się praktycznie zatrzymać abyś wjechał, albo bardzo zwolnić, co powoduje, że kilka aut dalej - prawy pas praktycznie się zatrzyma do 0. To jest proste jak budowa cepa.
Komu się jedzie szybciej? I na jakiej podstawie to oceniasz? Suwak leci na końcu płynnie, nikt się do zera nie zatrzymuje. Wpuszczasz z kończącego się pasa stałą i przewidywalną liczbę aut.

Kiedy masz wolną amerykankę i każdy się wpitala gdzie chce to zamiast jechać płynnie pasem, który się nie kończy to ciągle hamujesz do 0 bo w danym momencie 5 aut na raz przed tobą wjeżdża na twój pas. A powinno jedno na raz.

Dobry suwak przyspiesza jazdę wszystkim o X. To co ty mówisz sprawia, że 10% osób jedzie szybciej, a 90% wolniej.
 
Top