A teraz uwaga - wypadki

vwir

Pionier e-mobilności
Niebardzo. W autach które mam skrzynia z akumulatorami kończy się na wysokości tylnej osi. Podejrzewam, że większość tak ma. W tesli masz tam nawet zagłebienie i drugie dno bagażnika.
 

danielm

Pionier e-mobilności
Niestety koszt naprawy elektryka przy jakiejkolwiek poważniejszej kolizji lub uszkodzeniu baterii jest znacznie wyższy.
Banalne szurnięcie podwoziem, najechanie na kamień i wciśniecie osłony baterii jest (wg. producentów) nie do naprawienia.
To musi się przełożyć na koszty AC i ubezpieczeń w ogóle..
panie prorok prosze mi wywróżyć czy to jest do naprawienia: bo to już moja druga szkoda na elektryku a jakoś warsztat nadal sie z toba nie zgadza i naprawia:
 

Attachments

  • 20220826_120402.jpg
    20220826_120402.jpg
    1,9 MB · Liczba wyświetleń: 70

Olecki

Pionier e-mobilności
Ile razy miałeś "kolizję", przy której podłoga była pofalowana? Uprzedzam - skrzynia na baterie wytrzymuje znacznie więcej, niż podłoga w typowym spaliniaku.
Z jednej strony masz rację - obudowa baterii to kawał solidnego żelastwa. Z drugiej często zaprojektowana jest jako element mający przyjąć siłę uderzenia a wtedy po mocniejszym wypadku różnie to może wyglądać.
 

eldawido

Zadomawiam się
@vwir - nie piszę o pofalowanej podłodze po wypadku. Piszę o zahaczeniu o krawężnik przy skręcie (mam taki wjazd do garażu), o wjeździe do głębszej koleiny, o pechowym kamieniu na polnej drodze, o zjeździe z drogi z większym uskokiem (kilku sąsiadów ma pochyłe wjazdy do garażu lub bramy w których na środku sterczy metalowy element). Autem z rozstawem osi 3m nie da się tam wjechać nie hacząc podwoziem.
Faktem jest, że od dołu mamy duży element bezpośrednio narażony na uszkodzenia, którego mechaniczne uszkodzenie może kosztować krocie.
Im więcej będzie takich dużych, nieprzewidzianych do naprawy części tym droższe będą szkody. I to musi się przełożyć na koszt ubezpieczeń.

Inna sprawa to odporność na wilgoć. Jakoś przemysł motoryzacyjny nie całkiem poradził sobie z uszczelnieniem haldexów, przekładni kierowniczych itp.

Tertio - o ile zwykłym suvem można zjechać w delikatny teren i zawisnąć na podwoziu (łamiąc jakiś plastik z dołu, może urywając tłumik) to w elektrycznym taka sytuacja może skończyć się wciśnięciem osłony baterii (punktowo 2,5T) i szkodą całkowitą.
 

vwir

Pionier e-mobilności
No, wszystko się może zdarzyć. Mimo to od 25lat za kółkiem nigdy nie powiesiłem spaliniaka na kamieniu, nigdy nie wgiąłem podłogi. Możę jakiś nienormalny jestem - nie wiem.
Swoją drogą - jeśli to tak łatwo uszkodzić to dlaczego nie słychać o nagminnych uszkodzeniach pojemnika na baterie, skoro już miliony elektryków jeżdżą po drogach całego świata? Zdarzają się jednostkowe przypadki - to wiadomo. Ale jednostkowe przypadki (i nie słyszałem o ani jednym w naszym kraju) chyba niespecjalnie wpłyną na stawki ubezpieczeń. Bardziej wpłyną na to obecne ceny aut.
 
Last edited:

Michal

Moderator
Mam odłamany kawałek osłony z przodu i ogólnie cały ten kawałek plastiku w nie najlepszym stanie od szorowania, tymczasem bateria i jej obudowa od spodu wygląda jak nowa, nie bój żaby ;)
Jeżdżę w Bieszczady, Mazury, wjazd u teściów mam taki jak opisujesz - górka na środku o którą szoruję jeśli nie wjeżdżam pod kątem.
Oczywiście, że coś może się komuś, gdzieś zdarzyć, ale chyba częściej ludzie rozwalają miskę olejową, a ile znasz takich osób, które rozwaliły? Ja zero, widziałem tylko takie akcje na filmikach na YT :p
 

JareG

Pionier e-mobilności
No, wszystko się może zdarzyć. Mimo to od 25lat za kółkiem nigdy nie powiesiłem spaliniaka na kamieniu, nigdy nie wgiąłem podłogi. Możę jakiś nienormalny jestem - nie wiem.
Zacznij jeździć na skróty - ja tak rozbiłem (po raz pierwszy) miskę olejową, i to w środku lasu.. i gdybym nie stanął, bo drogę zgubiłem, tobym nie zobaczył że coś mi leci pod auto.. zdążyłem wrócić do cywilizacji, ale to nie był koniec atrakcji.. 🤣

Pozdrawiam
 

Michal

Moderator
No właśnie, wydaje się, że dużo zależy od tego po jakich drogach jeździsz. Dobrze to też pokazuje wypadek Daniela z motocyklistą. Jak jedziesz po autostradzie/drodze szybkiego ruchu i nie jeździsz jak dureń (na zderzaku), to masz naprawdę niewielkie szanse na wypadek i zniszczenie auta. Jazda po drogach dwukierunkowych to już większe niebezpieczeństwo, a jazda po wioskach / odludziach, to loteria.
M.in. dlatego raczej jeżdżę dużymi drogami, a wyjątkiem jest tylko przejazd przez Kaszuby na trasie Koptykowo - Słupsk (trasie, którą już dość dobrze znam ale i tak omijam nocą - pijaczki, rowerzyści, traktory bez świateł i inne dziwy ;)).
 
Top