Wcześniej nabierałem wagi pomału i długo leciutko ponad przyzwoitość i mi bebecha nie wywalało, tylko lekko miękki byłem po wierzchu. Po 50 i 60 metabolizm spada i to zaczyna być widac. Je się mniej a przybywa więcej. W okolicach 100kg jest niesympatycznie np. zakładać skarpetki. Nigdy się nie odchudzałem ale owszem próbowałem nie wperniczać na raz Merci z zielonego opakowania czy całej paczki Ferrero Roche i to mi się nie udawało.
Kilka lat czy nawet kilkanaście było 182cm na 92g102 kg. Sinusoidą. A ósemki z przodu nie widziałem z 30 lat
U mnie to coś spowodowało brak apetytu szybciej się najadałem mniejszymi porcjami, mięcho mi mniej smakuje i zaczołem jeść pomidorki jak celebrytka w TVP. Ubytek to na poczayko 4 kg/ Mc potem coraz mniej ale w dół
Nie byłem zdeterminowany ale tylko unikałem słodyczy z cukrem. Po tych np ksylitolem to się pierdzi co jest wartością dodaną. A i znalazłem działanie uboczne! Mniej czytałem, bo w kibelku wymagana była większa koncentracja przy mniejsze częstotliwości odwiedzin.