Chciałbym się podzielić doświadczeniami z użytkowania skutera elektrycznego Amperi Tiger X - silnik 7kW, akumulator 104Ah.
Szukaliśmy z Synem skutera, którym można pokonać dystans min. 150 km na jednym ładowaniu i który umożliwia jazdę z prędkością max. nie mniejszą niż 90km/h.
Skuter miał umożliwić tanie dojazdy do pracy i na uczelnię w czasie porównywalnym do przejazdu samochodem i bez poczucia, że jest się zawalidrogą.
Tiger wydawał się spełniać wszystkie kryteria - jedyny mankament to cena - tak jak wszystkich pojazdów elektrycznych - nie zachęcająca.
Zdecydowaliśmy się na zakup skutera używanego (1 rok, przebieg 13 tys. km, zakup w lipcu 2023, miał być jeszcze rok na gwarancji).
Jeździliśmy do późnej jesieni, wrażenia bardzo pozytywne, duża przyjemność z jazdy. Przede wszystkim - przyspieszenie (ok. 10s do 100km/h) lepsze lub porównywalne z większością pojazdów spalinowych, duża prędkość maksymalna 110km/h (przy mocno naładowanym akumulatorze), brak spalin i hałasu. Jazda w dużej aglomeracji to duża oszczędność czasu - jazda bus pasami, omijanie korków i to wszystko prawie za darmo - szczególnie że na dachu mamy panele fotowoltaiczne. To plusy, na minus zasięg - deklarowane 200 km na jednym ładowaniu jest trochę przesadzone - piszę trochę bo do ok. 200 km zasięgu można się zbliżyć pod warunkiem (o czym się nie pisze) nie przekraczania prędkości 50km/h. Jeśli komuś taka prędkość wystarczy to ok, dla mnie jazda z taką prędkością jest nie do zaakceptowania. Realny zasięg przy prędkości 80 - 90 km/h wynosi nie więcej niż 120 km. Zimą przerwa, do jeżdżenia powrót na wiosnę, w połowie kwietnia pierwsza awaria - uszkodzenie ładowarki.
W tym modelu ładowarka zabudowana na stałę, pod pewnymi względami to zaleta ale jak się popsuje to kłopot, żeby się do niej dostać trzeba sporo rozebrać. Ponieważ byliśmy przekonani, że skuter jest jeszcze na gwarancji zgłaszam awarię do dealera we Wrocławiu (najbliżej od miejsca zamieszkania). Okazało się, że jest już po gwarancji, ponieważ okres gwarancji liczony jest od daty pierwszej rejestracji a ta była 01.09. 2021 i była dokonana przez wrocławskiego dealera a skuter był jego pojazdem testowym dla klientów. Osoba, od której nabyliśmy pojazd twirdziła, że otrzymała 2-letnią gwarancję - suma sumarum, ktoś kogoś oszukał a my zostaliśmy na lodzie. Dealer zaproponował kontakt z importerem z Krakowa (właściciel strony Amperi.eu), może coś poradzi. Nawiązałem kontakt, przedstawiłem sprawę a w odpowiedzi, na wstępie padło pytanie czy robiłem przeglądy gwarancyjne. O żadnych przeglądach nie wiedziałem ponieważ nie otrzymałem ani instrukcji ani gwarancji. Warunki gwarancji są w instrukcji a instrukcja jest wyłącznie w wersji elektronicznej do sciągnięcia w internecie. Na próżno szukać instrukcji na stronie amperi.eu, bo jej tam nie ma. Okazało się, że jest pod adresem, który jest udostępniany tylko wtajemniczonym klientom. Nota bene do tej pory instrukcja nie była nam potrzebna, bowiem obsługa skutera nie jest zbyt skomplikowana i wystarczył krótki instruktaż popredniego właściciela.
Importer potwierdził, że jest po gwarancji ale zaproponował żeby przysłać uszkodzoną ładowarkę do Krakowa to może uda się coś zrobić. Ponieważ jestem inżynierem elektonikiem z 30 letnim stażem postanowiłem odkręcić kilka wkrętów i zajrzeć do środka żeby ocenić czy nie da się jej naprawić. Niestety całe wnętrze było zalane zalewą zabezpieczającą przed wilgocią i wibracjami - wysłałem ładowarkę do Krakowa. Po dwóch tygodniach oczekiwania na opinię, serwisant przekazał mi informację, że ładowarka jest zalana żywicą i nic nie może zrobić... Zaproponował oryginalną ładowarkę za ok. 1800zł netto (brutto ok. 2214zł) ale uprzedził, że ta ładowarka nie jest taka sama jak ta, która była w moim skuterze, ma inne wymiary, inne otwory montażowe i żeby ją zamontować skuter wymaga przeróbki i najlepiej żebym przywiózł skuter do Krakowa to oni ją zamontują. Ciśnienie mi skoczyło, postanowiłem wziąść sprawy w swoje ręce, poszukałem w internecie ładowarki o odpowiednich parametrach, zamówiłem i za dwa tygodnie kurier przywiózł ładowarkę - koszt zamknął się w kwocie 1000zł łącznie z kosztem transportu i podatkiem VAT pobieranym przez urząd celny. Zamontowałem ładowarkę pod siedzeniem (tam jest dostęp do złącza do połączenia z akumulatorem) żeby w razie czego mieć łatwy dostęp. Wszystko działa bez zarzutu, całe lato jeździmy - niestety na początku września kolejna awaria, tym razem uszkodził się sterownik silnika. Kontakt z przedstawicielem Amperi - koszt nowego sterownika to ok. 2800zł. Postanawiam zajrzeć do wnętrza sterownika, nie jest zalany, jest nadzieja na naprawę. Diagnozuję, uszkodzone tranzystory (10 szt.) w jednej gałęzi mostka, oryginalne tranzystory niedostępne, dobieram zamienniki, montuję, składam wszystko do 'kupy' - działa!!. Koszt nowych tranzystorów to ok. 300zł. Jeździmy, niestety niedługo - 8 października kolejna awaria - objawy to utrata mocy, jakby akumulator dostał dużej rezystancji, nie da się jechać. Skuter znowu w serwisie we Wrocławiu, następnego dnia przyjeżdżam zobaczyć co się stało, serwisanci pokazują co ustalili - nie ma pewności co się uszkodziło - silnik, sterownik, akumulator? Robimy jeszcze kilka prób, nagle pojawił się niewielki dymek w okolicy akumulatora. Wyprowadzamy skuter na zewnątrz, dymu coraz więcej, zdajemy sobie spawę, że żartów nie ma - dzwonię na straż pożarną - po 20 min. przyjeżdżają, polewają akumulator wodą w celu schłodzenia i spowolnienia reakcji zachodzących w ogniwach. Po ok. 1,5h sytuacja się uspokaja, to co miało się wypalić chyba się wypaliło, wspólnymi siłami z serwisantami strażacy wyciągają akumulator ze skutera (w tej wersji nie jest to łatwe, trzeba sporo rozebrać no i waga) i umieszczają go w beczce z wodą aby definitywnie zakończyć wszystkie reakcje. Musiałem ochłonąć i przemyśleć to co się stało, cieszę się, że to tylko skuter a nie samochód elektryczny. Takie rzeczy się będą zdarzać, elektromobilność nadal jest w powijakach. Próbuję ustalić jakie są warunki gwarancji na nasz skuter ale bez instrukcji, karty gwarancyjnej oraz w obliczu rozbieżnych opinii przedstawicieli Amperi nie jest to łatwe. Przedstawiciel Amperi we Wrocławiu twierdził, że na skuter i akumulator jest jedna, dwuletnia gwarancja, czyli że skuter nie jest już objęty gwarancją. Właściciel Amperi z Krakowa potwirdził, że gwarancja na akumulator jest liczona w cyklach rozładowania i wynosi 1500 cykli. Szacuję szybko liczbę cykli rozładowania na podstawie przebiegu oraz deklarowanego zasięgu na jednym ładowaniu - wychodzi ok. 160 cykli - do 1500 sporo brakuje, powinien być na gwarancji. Zgłaszamy reklamację u właściciela Amperi z Krakowa, w odpowiedzi pytanie o przeglądy gwarancyjne (patrz wyżej) no i kwestia nieoryginalnej ładowarki, czyli odmowa uznania gwarancji. Sprawdzenie ładowarki, dla fachowca, jest prostą sprawą ale potrzebne są dobra wola oraz odrobina uczciwości. Tylko po co, skoro w ten sposób można zaoszczędzić ponad 10 tys. zł, bo tyle kosztuje nowy akumulator u polskich importerów Tigerów. Podejrzewam spore szanse na wygraną przed sądem ale znając sposób funkcjonowania sądów szkoda czasu i pieniędzy wydanych na prawników i ewentualne ekspertyzy. Po raz kolejny biorę sprawy we własne ręce i postanawiam samodzielnie wykonać akumulator o parametrach lepszych od oryginału. Pozdrawiam wszystkich fanów pojazdów elektrycznych i życzę więcej szczęścia i bezawaryjnego użytkowania. Mam nadzieję, że nie jest to norma a my mieliśmy po prostu pecha.
Szukaliśmy z Synem skutera, którym można pokonać dystans min. 150 km na jednym ładowaniu i który umożliwia jazdę z prędkością max. nie mniejszą niż 90km/h.
Skuter miał umożliwić tanie dojazdy do pracy i na uczelnię w czasie porównywalnym do przejazdu samochodem i bez poczucia, że jest się zawalidrogą.
Tiger wydawał się spełniać wszystkie kryteria - jedyny mankament to cena - tak jak wszystkich pojazdów elektrycznych - nie zachęcająca.
Zdecydowaliśmy się na zakup skutera używanego (1 rok, przebieg 13 tys. km, zakup w lipcu 2023, miał być jeszcze rok na gwarancji).
Jeździliśmy do późnej jesieni, wrażenia bardzo pozytywne, duża przyjemność z jazdy. Przede wszystkim - przyspieszenie (ok. 10s do 100km/h) lepsze lub porównywalne z większością pojazdów spalinowych, duża prędkość maksymalna 110km/h (przy mocno naładowanym akumulatorze), brak spalin i hałasu. Jazda w dużej aglomeracji to duża oszczędność czasu - jazda bus pasami, omijanie korków i to wszystko prawie za darmo - szczególnie że na dachu mamy panele fotowoltaiczne. To plusy, na minus zasięg - deklarowane 200 km na jednym ładowaniu jest trochę przesadzone - piszę trochę bo do ok. 200 km zasięgu można się zbliżyć pod warunkiem (o czym się nie pisze) nie przekraczania prędkości 50km/h. Jeśli komuś taka prędkość wystarczy to ok, dla mnie jazda z taką prędkością jest nie do zaakceptowania. Realny zasięg przy prędkości 80 - 90 km/h wynosi nie więcej niż 120 km. Zimą przerwa, do jeżdżenia powrót na wiosnę, w połowie kwietnia pierwsza awaria - uszkodzenie ładowarki.
W tym modelu ładowarka zabudowana na stałę, pod pewnymi względami to zaleta ale jak się popsuje to kłopot, żeby się do niej dostać trzeba sporo rozebrać. Ponieważ byliśmy przekonani, że skuter jest jeszcze na gwarancji zgłaszam awarię do dealera we Wrocławiu (najbliżej od miejsca zamieszkania). Okazało się, że jest już po gwarancji, ponieważ okres gwarancji liczony jest od daty pierwszej rejestracji a ta była 01.09. 2021 i była dokonana przez wrocławskiego dealera a skuter był jego pojazdem testowym dla klientów. Osoba, od której nabyliśmy pojazd twirdziła, że otrzymała 2-letnią gwarancję - suma sumarum, ktoś kogoś oszukał a my zostaliśmy na lodzie. Dealer zaproponował kontakt z importerem z Krakowa (właściciel strony Amperi.eu), może coś poradzi. Nawiązałem kontakt, przedstawiłem sprawę a w odpowiedzi, na wstępie padło pytanie czy robiłem przeglądy gwarancyjne. O żadnych przeglądach nie wiedziałem ponieważ nie otrzymałem ani instrukcji ani gwarancji. Warunki gwarancji są w instrukcji a instrukcja jest wyłącznie w wersji elektronicznej do sciągnięcia w internecie. Na próżno szukać instrukcji na stronie amperi.eu, bo jej tam nie ma. Okazało się, że jest pod adresem, który jest udostępniany tylko wtajemniczonym klientom. Nota bene do tej pory instrukcja nie była nam potrzebna, bowiem obsługa skutera nie jest zbyt skomplikowana i wystarczył krótki instruktaż popredniego właściciela.
Importer potwierdził, że jest po gwarancji ale zaproponował żeby przysłać uszkodzoną ładowarkę do Krakowa to może uda się coś zrobić. Ponieważ jestem inżynierem elektonikiem z 30 letnim stażem postanowiłem odkręcić kilka wkrętów i zajrzeć do środka żeby ocenić czy nie da się jej naprawić. Niestety całe wnętrze było zalane zalewą zabezpieczającą przed wilgocią i wibracjami - wysłałem ładowarkę do Krakowa. Po dwóch tygodniach oczekiwania na opinię, serwisant przekazał mi informację, że ładowarka jest zalana żywicą i nic nie może zrobić... Zaproponował oryginalną ładowarkę za ok. 1800zł netto (brutto ok. 2214zł) ale uprzedził, że ta ładowarka nie jest taka sama jak ta, która była w moim skuterze, ma inne wymiary, inne otwory montażowe i żeby ją zamontować skuter wymaga przeróbki i najlepiej żebym przywiózł skuter do Krakowa to oni ją zamontują. Ciśnienie mi skoczyło, postanowiłem wziąść sprawy w swoje ręce, poszukałem w internecie ładowarki o odpowiednich parametrach, zamówiłem i za dwa tygodnie kurier przywiózł ładowarkę - koszt zamknął się w kwocie 1000zł łącznie z kosztem transportu i podatkiem VAT pobieranym przez urząd celny. Zamontowałem ładowarkę pod siedzeniem (tam jest dostęp do złącza do połączenia z akumulatorem) żeby w razie czego mieć łatwy dostęp. Wszystko działa bez zarzutu, całe lato jeździmy - niestety na początku września kolejna awaria, tym razem uszkodził się sterownik silnika. Kontakt z przedstawicielem Amperi - koszt nowego sterownika to ok. 2800zł. Postanawiam zajrzeć do wnętrza sterownika, nie jest zalany, jest nadzieja na naprawę. Diagnozuję, uszkodzone tranzystory (10 szt.) w jednej gałęzi mostka, oryginalne tranzystory niedostępne, dobieram zamienniki, montuję, składam wszystko do 'kupy' - działa!!. Koszt nowych tranzystorów to ok. 300zł. Jeździmy, niestety niedługo - 8 października kolejna awaria - objawy to utrata mocy, jakby akumulator dostał dużej rezystancji, nie da się jechać. Skuter znowu w serwisie we Wrocławiu, następnego dnia przyjeżdżam zobaczyć co się stało, serwisanci pokazują co ustalili - nie ma pewności co się uszkodziło - silnik, sterownik, akumulator? Robimy jeszcze kilka prób, nagle pojawił się niewielki dymek w okolicy akumulatora. Wyprowadzamy skuter na zewnątrz, dymu coraz więcej, zdajemy sobie spawę, że żartów nie ma - dzwonię na straż pożarną - po 20 min. przyjeżdżają, polewają akumulator wodą w celu schłodzenia i spowolnienia reakcji zachodzących w ogniwach. Po ok. 1,5h sytuacja się uspokaja, to co miało się wypalić chyba się wypaliło, wspólnymi siłami z serwisantami strażacy wyciągają akumulator ze skutera (w tej wersji nie jest to łatwe, trzeba sporo rozebrać no i waga) i umieszczają go w beczce z wodą aby definitywnie zakończyć wszystkie reakcje. Musiałem ochłonąć i przemyśleć to co się stało, cieszę się, że to tylko skuter a nie samochód elektryczny. Takie rzeczy się będą zdarzać, elektromobilność nadal jest w powijakach. Próbuję ustalić jakie są warunki gwarancji na nasz skuter ale bez instrukcji, karty gwarancyjnej oraz w obliczu rozbieżnych opinii przedstawicieli Amperi nie jest to łatwe. Przedstawiciel Amperi we Wrocławiu twierdził, że na skuter i akumulator jest jedna, dwuletnia gwarancja, czyli że skuter nie jest już objęty gwarancją. Właściciel Amperi z Krakowa potwirdził, że gwarancja na akumulator jest liczona w cyklach rozładowania i wynosi 1500 cykli. Szacuję szybko liczbę cykli rozładowania na podstawie przebiegu oraz deklarowanego zasięgu na jednym ładowaniu - wychodzi ok. 160 cykli - do 1500 sporo brakuje, powinien być na gwarancji. Zgłaszamy reklamację u właściciela Amperi z Krakowa, w odpowiedzi pytanie o przeglądy gwarancyjne (patrz wyżej) no i kwestia nieoryginalnej ładowarki, czyli odmowa uznania gwarancji. Sprawdzenie ładowarki, dla fachowca, jest prostą sprawą ale potrzebne są dobra wola oraz odrobina uczciwości. Tylko po co, skoro w ten sposób można zaoszczędzić ponad 10 tys. zł, bo tyle kosztuje nowy akumulator u polskich importerów Tigerów. Podejrzewam spore szanse na wygraną przed sądem ale znając sposób funkcjonowania sądów szkoda czasu i pieniędzy wydanych na prawników i ewentualne ekspertyzy. Po raz kolejny biorę sprawy we własne ręce i postanawiam samodzielnie wykonać akumulator o parametrach lepszych od oryginału. Pozdrawiam wszystkich fanów pojazdów elektrycznych i życzę więcej szczęścia i bezawaryjnego użytkowania. Mam nadzieję, że nie jest to norma a my mieliśmy po prostu pecha.