Jakoś tak się przypadkowo złożyło, że w tym roku wybraliśmy się na Lofoty. Nie mieliśmy tego w planie ale po przyjeździe do rodziny w Sztokholmie okazało się, że tylko tam będzie dobra pogoda. Ruszyliśmy więc w stronę niezachodzącego słońca i okazało się to strzałem w dziesiątkę, jest to jedno z najpiękniejszych i najbardziej spektakularnych miejsc w jakich byłem.
Droga z Krakowa to prawie 3tys km, Buzzik spisał się jak zawsze wyśmienicie i cała podróż przebiegłą bez większych ekscesów. Korzystaliśmy z kombinacji Ionity i Tesla SuC, ładowanie na ionity zawsze z pełną prędkością, na teslach jak zazwyczaj problemy z krótkimi przewodami i ograniczona moc. Kolejki w sezonie wakacyjnym zdarzały się na austostradzie wzdłuż wybrzeża, w głębi lądu już lepiej a na samych lofotach są 2 superchargery otwarte dla innych marek.
Zużycie na całej trasie wyszło w okolicy 22-23kwh i zdarzało nam się w Szwecji na austostradach robić regularnie dystanse rzędu 280km a nawet 330km po lokalnych drogach miedzy ładowniami. Przy mocnym rozładowaniu baterii ładowanie od 9-80% zajmowało książkowe 28min, co ciekawe 20-80% potrafiło zając tyle samo albo nawet dłużej, warto więc schodzić nisko. Ładowanie 7-100% wyszło tylko 47minut, znacznie krócej niż nasz obiad.
Razem z nami jechał szwagier ze Sztokholmu swoja Teslą Y LR i byłem zdziwiony jak podobnie te 2 samochody się spisywały. Teslę Y muszę pochwalić za pakowność, nie jest to może liga Buzza ale szwagier zapakował się w 3 osoby z dużym psem, namiotem, sprzętem kempingowym, 3 rowerami bez boxa. Musiał wprawdzie położyć 1/3 kanapy aby się pomieścić ale sam pies zajmował mu ponad pół bagażnika.
Przy rowerach na haku tesla zużywała praktycznie tyle samo energii co buzz, zasięgi mieliśmy więc takie same, prędkość ładowania też bardzo podobna, tesla troche szybsza w pierwszych 60% ale powyżej mocno zwalniała, wiec przy ładowaniu do 80% wychodziło mniej więcej tak samo. Jedyny bardzo poważny mankament to, że przy rowerach na haku Tesla mimo wykupionego pełnego autopilota nie pozwalała go włączyć i cała drogę musiał jechać nawet bez tempomatu. W Buzzie Travel Assist spisywał się wyśmienicie nawet na lokalnych drogach i rowerach na haku, używałem go cały czas przez całą drogę.
Bardzo polecam takie wyjazdy, Skandynawia jest bardzo wdzięcznym rejonem i na pewno nie raz jeszcze tam wrócimy.





Droga z Krakowa to prawie 3tys km, Buzzik spisał się jak zawsze wyśmienicie i cała podróż przebiegłą bez większych ekscesów. Korzystaliśmy z kombinacji Ionity i Tesla SuC, ładowanie na ionity zawsze z pełną prędkością, na teslach jak zazwyczaj problemy z krótkimi przewodami i ograniczona moc. Kolejki w sezonie wakacyjnym zdarzały się na austostradzie wzdłuż wybrzeża, w głębi lądu już lepiej a na samych lofotach są 2 superchargery otwarte dla innych marek.
Zużycie na całej trasie wyszło w okolicy 22-23kwh i zdarzało nam się w Szwecji na austostradach robić regularnie dystanse rzędu 280km a nawet 330km po lokalnych drogach miedzy ładowniami. Przy mocnym rozładowaniu baterii ładowanie od 9-80% zajmowało książkowe 28min, co ciekawe 20-80% potrafiło zając tyle samo albo nawet dłużej, warto więc schodzić nisko. Ładowanie 7-100% wyszło tylko 47minut, znacznie krócej niż nasz obiad.
Razem z nami jechał szwagier ze Sztokholmu swoja Teslą Y LR i byłem zdziwiony jak podobnie te 2 samochody się spisywały. Teslę Y muszę pochwalić za pakowność, nie jest to może liga Buzza ale szwagier zapakował się w 3 osoby z dużym psem, namiotem, sprzętem kempingowym, 3 rowerami bez boxa. Musiał wprawdzie położyć 1/3 kanapy aby się pomieścić ale sam pies zajmował mu ponad pół bagażnika.
Przy rowerach na haku tesla zużywała praktycznie tyle samo energii co buzz, zasięgi mieliśmy więc takie same, prędkość ładowania też bardzo podobna, tesla troche szybsza w pierwszych 60% ale powyżej mocno zwalniała, wiec przy ładowaniu do 80% wychodziło mniej więcej tak samo. Jedyny bardzo poważny mankament to, że przy rowerach na haku Tesla mimo wykupionego pełnego autopilota nie pozwalała go włączyć i cała drogę musiał jechać nawet bez tempomatu. W Buzzie Travel Assist spisywał się wyśmienicie nawet na lokalnych drogach i rowerach na haku, używałem go cały czas przez całą drogę.
Bardzo polecam takie wyjazdy, Skandynawia jest bardzo wdzięcznym rejonem i na pewno nie raz jeszcze tam wrócimy.




