hevvrajczyk

Zadomawiam się
jeśli ktoś nie ma 30-40 kpln (albo jest to dla niego być albo nie być), a pcha się w zakup fury za 100-200k, to zwyczajnie jest albo nieodpowiedzialny (głupi?) albo jest analfabetą finansowym
Jest takie powiedzenie - "Nie stać mnie na kupowanie tanich rzeczy".
Nie byłbym tak pochopny w ocenianiu czy kupno nowego auta jest zasadne przy niższych zarobkach. Alternatywą dla nowego auta jest używka - tańsza w zakupie, ale ukrytym kosztem jest stracony czas i nieprzewidziane ilości pieniędzy jakie pochłoną naprawy.
Moim zdaniem głupotą jest kupowanie czegoś nie znając ceny, a tak to teraz w praktyce wygląda przy tym bałaganie z funduszem. To dość istotna sprawa dla oceny opłacalności danego przedsięwzięcia czy będzie nas kosztować przez te 2 lata np. 30k w utracie wartości czy 30+40=70k. Im tańsze auto tym różnica % większa.
ogólnie kupowanie za gotówkę przedmiotu, który po wyjeździe z salonu traci 20% wartości to też, jakby nie patrzeć, analfabetyzm finansowy ;)
Auto w leasingu, kredycie czy za gotówkę traci na wartości tak samo. Poza sytuacją wykupu prywatnego 1% i sprzedaży po 6msc reszta opcji z założenia powinna wychodzić podobnie kosztowo.
 

umcus

Pionier e-mobilności
Jest takie powiedzenie - "Nie stać mnie na kupowanie tanich rzeczy".
Jasne. Pod warunkiem, że kogoś stać, a wielu jadących od 1 do 1 zwyczajnie nie stać na kupowanie samochodów za >200k. O czymś takim jak poduszka finansowa na minimum 6 m-cy to w ogóle nikt nie pamięta.
Nie byłbym tak pochopny w ocenianiu czy kupno nowego auta jest zasadne przy niższych zarobkach.
Jak sobie policzysz, ile kosztuje każdy 1kpln "wyrzucony" na samochód, to daje sporo do myślenia.
Alternatywą dla nowego auta jest używka - tańsza w zakupie, ale ukrytym kosztem jest stracony czas i nieprzewidziane ilości pieniędzy jakie pochłoną naprawy.
I w większości przypadków dla osób <40rż ta używka jest znacznie sensowniejszym pomysłem.
Moim zdaniem głupotą jest kupowanie czegoś nie znając ceny, a tak to teraz w praktyce wygląda przy tym bałaganie z funduszem. To dość istotna sprawa dla oceny opłacalności danego przedsięwzięcia czy będzie nas kosztować przez te 2 lata np. 30k w utracie wartości czy 30+40=70k. Im tańsze auto tym różnica % większa.
Moim zdaniem głupotą jest zakładanie, że obecny program jest scamem :)

Powtórzę - jeśli ktoś ma problem z 30-40kpln, to nie powinien kupować (nowego) samochodu. Bo to znaczy, że go zwyczajnie nie stać na taki samochód. Masę ludzi wrąbało się w kredyty CHF czy inny Ambergold i po dekadzie widać, że niczego to nikogo nie nauczyło. Smutne, ale prawdziwe. Podobnie jak ludzie mówiący "nie" dla PPK. A za 20-30 lat będzie wielki płacz, bo człowiek żył jak król, korzystał z życia, jeździł dobrymi/nowymi samochodami, a na emeryturę nie będzie za co żyć, bo ani żadnych oszczędności ani sensownej emerytury.
Ale fakt, z emocjami ciężko dyskutować. Niech pierwszy rzuci kamieniem (byle nie w samochód), kto by nie chciał nowej, wymarzonej fury :)
 

hevvrajczyk

Zadomawiam się
Moim zdaniem głupotą jest zakładanie, że obecny program jest scamem :)
Nikt nie mówi, że jest scamem. Odnoszę się do ryzyka, że z powodu niedotrzymania terminów czy jakiegoś błędu formalnego pieniądze nie zostaną wypłacone. To jest realny problem, bo w całym procesie wnioskowania o dofinansowanie jest sporo pułapek (regulamin programu napisany na kolanie, opóźnienia z formalnościami u leasingodawców itd.), które mogą sprawić, że ktoś zrobi wszystko w najlepszej wierze, a i tak kasy nie zobaczy.
Powtórzę - jeśli ktoś ma problem z 30-40kpln, to nie powinien kupować (nowego) samochodu. Bo to znaczy, że go zwyczajnie nie stać na taki samochód.
Absurdalne twierdzenie.
Jeżeli ktoś chce wziąć np. Citroena eC3 za kilkadziesiąt złotych miesięcznie, ale boi się, że coś pójdzie nie tak i nagle okaże się, że jest 30k w plecy to prewencyjnie powinien jeździć starym autem i płacić więcej miesięcznie za naprawy niż potencjalna rata za nowe auto?
Takie jest założenie tego programu, żeby ludzie, którzy chcieliby jeździć elektrykiem, ale ich nie stać mogli sobie na niego pozwolić, a nie żeby posiadacze 2-letniego spalinowego A6 mieli niższą ratę na nowe elektryczne A6.
 

umcus

Pionier e-mobilności
Nikt nie mówi, że jest scamem. Odnoszę się do ryzyka, że z powodu niedotrzymania terminów czy jakiegoś błędu formalnego pieniądze nie zostaną wypłacone. To jest realny problem, bo w całym procesie wnioskowania o dofinansowanie jest sporo pułapek (regulamin programu napisany na kolanie, opóźnienia z formalnościami u leasingodawców itd.), które mogą sprawić, że ktoś zrobi wszystko w najlepszej wierze, a i tak kasy nie zobaczy.
Ale czemu nie zobaczy? Twierdzisz tak, bo masz na myśli konkretny punkt programu, czy tylko gdybasz sobie, bo coś Ci się wydaje? Konkrety.
Absurdalne twierdzenie.
Jeżeli ktoś chce wziąć np. Citroena eC3 za kilkadziesiąt złotych miesięcznie, ale boi się, że coś pójdzie nie tak i nagle okaże się, że jest 30k w plecy to prewencyjnie powinien jeździć starym autem i płacić więcej miesięcznie za naprawy niż potencjalna rata za nowe auto?
Ale boi się bez żadnych przesłanek? Czy nie rozumie zapisów programu? Przecież zasady są zasadniczo (hehe) proste i klarowne. Ba, jak coś źle zrozumiesz, wyślesz zły dokument albo zmieni się formularz, to dostaniesz uprzejmą prośbę o poprawienie (jak wielu w tym wątku). Rozdzielmy dwie sprawy: jedna to ułomność programu i wynikające z tego opóźnienia w wypłacie, druga to ułomność ludzi, którzy nie rozumieją prostego zapisu, co to znaczy 225k netto. Jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Program działa i jeśli ktoś myśli, że ryzykuje to chyba powinien jeszcze raz na spokojnie, ze zrozumieniem przeczytać wymagania programu. O ryzyku (niedotrzymania terminów) zaczniemy rozmawiać na początku przyszłego roku - ale to nadal nie jest ryzyko po stronie programu, a po stronie dealera/kupującego.
Takie jest założenie tego programu, żeby ludzie, którzy chcieliby jeździć elektrykiem, ale ich nie stać mogli sobie na niego pozwolić, a nie żeby posiadacze 2-letniego spalinowego A6 mieli niższą ratę na nowe elektryczne A6.
Jezu. Wybacz, ale jeśli kogoś nie stać na coś, to na litość boską niech tego pod żadnym pozorem nie kupuje! YOLO to nie jest najlepszy sposób na życie. Tj. może się sprawdza jak się ma 15-25 lat, ale jak ktoś w ten sposób żyje cały czas, to jest hazardzistą i nieodpowiedzialnym człowiekiem. Gdy ten samochód jest źródłem zarobku - tak, wtedy można ryzykować. Ale kupować furę, na którą nas nie stać, tylko po to żeby sąsiadowi gula skoczyła - to jest głupota w najczystszej postaci.

Mam wrażenie, że raczej się nie przekonamy, a to jest taki lekki off-top, więc może zakończymy? :)
 
Top