Kompletnie nie rozumiem oklejania folią ochronna auta. Rozumiem zmianę koloru, zwłaszcza jak się ma indywidualne potrzeby a gama kolorystyczna w tesli dosyć ograniczona i dosyć droga ale folia ochronna za 5 tys. zł za sam przód???
Folia nie chroni przed wgniotkami (grad, szyszki, kamyki spod kół) a to można ogarnąć ubezpieczeniem (duże uszkodzenia) bądź w firmach eliminujących takie uszkodzenia w technologii PDR. Zawsze będzie to tańsze a powłoka będzie oryginalna. Zarysowania ogarnia dobra polerka po 3-4 latach. A już dbałość co będzie za 5-6 lat - ja nie mam zamiaru tak długo nie zmieniać auta a z całą pewnością przy sprzedaży nie odzyskam tych pieniędzy.
Opowieści, że lakier zużywa się od przyspieszania??? Coooo??? Jak przyspieszenie logicznie może wpływać na warstwę lakieru??? Że niby jak jechał 50 a po sekundzie 150 to niby co ma trzeć ten lakier???
Prędkość jak najbardziej ale przy jakiś 300-400km/h ciągłych jazd można by powoli rozważać. Nawet mogę wymyślić argument, że cząsteczki wody są w stanie po 15-20 latach ciągłej pracy zniszczyć wirnik witraków produkujących energię - ale one kręcaą się praktycznie 24h na dobę przez jakieś 250 dni w roku a po obwodzie możesz sobie policzyć prędkość wirnika o prominiu 20m.
Jestem ciekaw czy tacy Niemcy czy Francuzi również tak ochoczo oklejają ochronnie auta czy to jest nasz wschodnioeuropejski wymysł.
Ale rzecz indywidualna - ja mam kolor biała perła i garażuje auto więc moge się tu różnić.
Nie, materiały lub farby/lakiery nie zużywają się od czystego powietrza czy wody, ale od pyłów, jakie te powietrze niesie - a gwarantuję Ci, że zawsze coś tam leci. Co ciekawe, w przypadku instalacji morskich jako ścierniwo bardzo dobrze działa sól zawarta w morskim powietrzu, która farby przemysłowe potrafi uszkodzić nawet 5-krotnie szybciej, niż na lądzie. Na terenach pustynnych i ich okolicach (do kilkuset km) silne wiatry potrafią zranić skórę drobinkami piasku, głównie kwarcu.
Oczywiście na końcu liczy się prędkość wypadkowa takiego zderzenia (np. ziarenka piasku z lakierem). Przyspieszenie może mieć znaczenie o tyle, że jeśli BEV szybciej przyspieszają, to też dłużej jadą z większą prędkością. Szczególnie w mieście, gdzie pyłów jest dużo więcej.
Z historii życiowych - ojciec mojego kolegi stracił oko, jadąc w mieście autem z otwartą szybą. Obok niego przejeżdżał jakiś samochód z budowy i pęd powietrza zdmuchnął maleńki kawałek metalu, który przez podciśnienie został zassany do auta i trafił prosto w oko... Straszny pech.
Co do samej folii to moim zdaniem ma to ekonomiczny sens przy naprawdę luksusowych autach, wtedy to się zwróci przy odsprzedaży. Przy Tesli to moim zdaniem szkoda środowiska - przecież to w końcu będzie kolejny śmieć. Pamiętajmy o zasobach i kosztach środowiskowych, szczególnie jeżdżąc BEV.