SuC Wrocław

KrzyCh

Pionier e-mobilności
To są takie prognozy dla tabloidów. W dodatku dość niezdrowe jest porównywanie się z innymi. Koniec końców liczy się poziom życia, którego jednym ze wskaźników jest GDP, a nie to, czy mamy lepiej, czy gorzej niż inni.
Nie wiem czym się wyróżniają prognozy dla tabloidów - dane są z Eurostatu.
Ten wykres pokazuje właśnie PKB (=GDP po polsku) na mieszkańca i to wg parytetu siły nabywczej (PPS), a nie bezwzględny. Upraszczając - GDP in PPS pokazuje na ile mieszkaniec danego kraju (zarabiający i wydający lokalnie) może sobie pozwolić. Ten wskaźnik dobrze oddaje zmiany w czasie i nadaje się właśnie do porównywania bo uwzględnia lokalne ceny/kursy walut.

Zachęcam do czytania Eurostatu, nie zachęcam do czytania tabloidów. 😉

GDP per capita in Purchasing Power Standards (PPS) is a measure that adjusts a country's Gross Domestic Product (GDP) for price level differences between countries, allowing for more accurate comparisons of economic output per person. It essentially uses a common currency (PPS) that reflects what the same amount of goods and services would cost in different countries
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
Ten wskaźnik dobrze oddaje zmiany w czasie i nadaje się właśnie do porównywania bo uwzględnia lokalne ceny/kursy walut.
No wiem, jakąś ekonomię kiedyś tam kończyłem. GDP per capita, również skompensowany siłą nabywczą pokazuje średnią. To jego moc, ale i słabość. Arabia Saudyjska ma ten wskaźnik na dużo wyższym poziomie niż PL, a jakoś tam nie latamy do pracy, bo ta wartość wynika z faktu, że te wyższe wartości są dla rodziny królewskiej i ich znajomych. Nie twierdzę, że ten wskaźnik nic nie mówi, ale warto zdawać sobie sprawę z jego ograniczeń. Faktem jest natomiast to, że w PL wyrównuje się również dystrybucja.

Nie wiem czym się wyróżniają prognozy dla tabloidów
Tym, że dorysowuje się kreskę do aktualnego trendu i patrzy kiedy te kreski się przetną. Wtedy można w Superekspresie (czy co tam u nas jest) napisać triumfalny artykuł o tym jak to u nas będzie dobrze już za chwilę, a w The Sun artykuł na trwogę, że Poles nas przegonią za 3 lata. To nie jest prawda, bo nasze wzrosty są w dużej części wynikiem niskiego poziomu (np. niższych płac), a w UK spada w następstwie tego na co zagłosowali.
 

konrad.zielinski

Posiadacz elektryka
No wiem, jakąś ekonomię kiedyś tam kończyłem. GDP per capita, również skompensowany siłą nabywczą pokazuje średnią. To jego moc, ale i słabość. Arabia Saudyjska ma ten wskaźnik na dużo wyższym poziomie niż PL, a jakoś tam nie latamy do pracy, bo ta wartość wynika z faktu, że te wyższe wartości są dla rodziny królewskiej i ich znajomych. Nie twierdzę, że ten wskaźnik nic nie mówi, ale warto zdawać sobie sprawę z jego ograniczeń. Faktem jest natomiast to, że w PL wyrównuje się również dystrybucja.


Tym, że dorysowuje się kreskę do aktualnego trendu i patrzy kiedy te kreski się przetną. Wtedy można w Superekspresie (czy co tam u nas jest) napisać triumfalny artykuł o tym jak to u nas będzie dobrze już za chwilę, a w The Sun artykuł na trwogę, że Poles nas przegonią za 3 lata. To nie jest prawda, bo nasze wzrosty są w dużej części wynikiem niskiego poziomu (np. niższych płac), a w UK spada w następstwie tego na co zagłosowali.
Mamy też jeden z niższych wskaźników Giniego na świecie, a to oznacza, że nasze bogactwo (które jest obiektywne, bo wynika ze zdrowej, rozwiniętej i zróżnicowanej gospodarki, a nie anomalii statystycznych, jak w przypadku niektórych, zwłaszcza mniejszych, państw) jest dzielone równiej niż na Zachodzie. UK, Francja, Włochy mają ten wskaźnik wyraźnie wyższy. I to widać, gdy się wyjedzie na ich prowincję. Naprawdę, nie mamy się czego wstydzić, przeciętny, a nie średni, obywatel z tych krajów żyje na poziomie wyprzedzającym naszego o rok-trzy. Ludziom z niektórych branż w Polsce żyje się wyraźnie lepiej niż tam.

Dużym zagrożeniem dla naszego trendu jest rozpoczynające się załamanie demograficzne. Polską przewagą było większe echo powojennego boomu - mamy liczniejszą kohortę milenialsów niż państwa zachodniej Europy, urodzonych w czasach pozornie straconej dla Polski dekady lat '80. To pokolenie jest w sile wieku produkcyjnego i napędza rozwój. Gdy zacznie przechodzić na emeryturę czeka nas jednak to samo co Europę Zachodnią teraz, a Japonię wcześniej. Chyba, że otworzymy się na masową imigrację i znajdziemy sposób by konkurować o wartościowe zasoby ludzkie. A na to na razie się nie zanosi. A na rodzenie dzieci przez milenialsów jest już za późno.

Drugim, dość oczywistym zagrożeniem, o którym nikt nie chce mówić, ale które każdy przeczuwa, jest wojna - koszt jej prewencji oraz ryzyko szybkiej destrukcji wszystkiego, co z takim mozołem zbudowaliśmy. Ukraina była przed inwazją na poziomie Polski gdy wchodziła do UE, a Polska na poziomie państw zachodnich wtedy. A teraz?
 
Last edited:

Bronek

Pionier e-mobilności
A tam takie gadanie górnolotne :)....Jak się ludziom polepszylo świadczy mój dom .W 1995 roku projektując go tak nie perspektywicznie , że ma garaż na jeden samochód i jest wąski A działka ponad 3600m2. Mozna bylo zaszaleć ale ..wtedy ...po co ?
. Kto by przypuszczał .....?
Na pozostale cztery czy pięć aut, musialem wiaty dobudowywać .
"Pal 6", te samochody , z resztą pozybylem się jak przyszly elektryki ale kto mogl przypuszczać że nie będę mial miejsca na kilka rowerów hulajnog itd ....
Po 30 latach mam dwie obwodnice , galerię handlową i z kilku domkow na krzyż zrobilo sie osiedle willowe a to tylko z jednej tej wiejskiej strony miasta .
Co wiocha to chodniki i ścieżki rowerowe ...ltd ....
Ale to pikuś , miarą dobrobytu są i tak usta kobiet jak parówki i cycki ja melony .Parowki to rarytas za komuny , a melony to owoce nieznane w czasach minionych .
Wszystko to dzięki idiotom jak Putin , Trump , Braun , Netanjahu..itp możemy stracić , bo nic nas historia nie uczy, tak bylo , jest i będzie. Budujmy piramidy bo one są szansą że coś po nas pozostanie .FSD np nie ma szans i zaistnienia i przetrwania....
 
Last edited:
Top