Dwa dni temu wróciłem z wyjazdu na który czekałem od dłuższego czasu. W końcu dalszy wyjazd Teslą, a nie tak tylko wokół komina.
Żona już drugiego dnia dzwoniła co może zrobić, żeby odmrozić przednią szybę w dieslu.
Nie będę się rozpisywał nad widokami i turystyką, bo to podróż służbowa i raczej patrzyłem na drogę.
Najpierw o kilku rzeczach, które mnie zaskoczyły.
Primo, i to było dla mnie najbardziej szokujące - nie udało mi się naładować na Superchargerze. Dojechałem na praski SC, a tam pełna stacja! Nie było żadnego komunikatu w nawigacji, że będzie czekanie. Byłem pierwszy w kolejce, więc po mniej niż 10 minutach dostałem się do słupka, a tam zonk. Nie startuje! Próbowałem kilka razy, w międzyczasie nikt nie zwolnił miejsca, a dojechały jeszcze dwa auta, więc nie chciałem marnować ich czasu. Pojechałem na Shell Recharge. Nie oglądałem się, żeby zobaczyć czy im wystartowało. Poprzednik się ładował, więc słupek był chyba dobry i nie wiem co nie pykło.
Wyznaczanie trasy w Tesli przez małą ilość Superchargerów jest gorzej niż bezużyteczne. Trzeba poczekać aż się załaduje, a potem usuwać wszystkie ładowania.
Używanie ABRP w przeglądarce Tesli jest mega utrudnione. Po zamknięciu okna przeglądarka po dość krótkim czasie zamyka stronę i trzeba ją ładować od nowa.
To już lepiej ustawić na telefonie i odświeżyć stronę w przeglądarce.
Wielki plus dla GreenWaya - ich karta RFID jest bardzo przydatna. Wręcz umożliwiła tę podróż, bo na samych Superchargerach nigdzie bym nie dojechał.
Ładowarki dostępne i działające, nigdy nie trafiłem na taką gdzie nie mógłbym się naładować. Oprócz tego jednego nieszczęsnego razu na Supercharger. Gdyby było trochę wolnych miejsc to mógłbym się przenieść na inny słupek i spróbować jeszcze raz, ale w tym tłoku nie chciałem robić zamieszania.
Kupiłem sobie Premium Connectivity na wyjazd, ale poza widokiem z satelity to nie skorzystałem z praktycznie niczego. Zawsze na przystanku musiałem coś ogarnąć. Zazwyczaj obczajałem następny przystanek albo się zdrzemnąłem, bo jechałem nocą. Nie ma czasu na oglądanie Netflixa ani YouTube'a. Co się człowiek rozsiadł to trzeba było się odpinać i jechać. Kolega co jechał ze mną był w szoku, że tak szybko przybywa baterii. Wcześniej nie miał żadnego kontaktu z EV.
W nocy ciężko znaleźć toaletę. Nawet jak się znajdzie stację paliw to nie zawsze można wejść i skorzystać, bo mają otwarte tylko nocne okienko.
Złapałem śrubę w koło. ale tak szczęśliwie, że po dopompowaniu dało się jechać i powietrze długo nie uciekało. Dopiero po dłuższym postoju ciśnienie spadało do niebezpiecznego poziomu. Pojechałem do jednego warsztatu i odmówiono mi naprawy, bo Tesla nie pozwala naprawiać opony tylko trzeba ją wymienić.
Dowodem było strona internetowa z zestawem naprawczym od Tesli. Facet nie dał się przekonać. Znaleźliśmy serwis za miastem, który naprawił koło w niecałe 10 minut w całkiem przyjemnej cenie 25 EUR.
Cholera jasna, znowu zgubiłem kołpak. Muszę kupić nowy. Jestem przekonany, że mocno go przybiłem z powrotem. Nawet nie wiem gdzie to się stało.
Trzeba sobie kupić zapas jakiś chyba.
Żona już drugiego dnia dzwoniła co może zrobić, żeby odmrozić przednią szybę w dieslu.
Nie będę się rozpisywał nad widokami i turystyką, bo to podróż służbowa i raczej patrzyłem na drogę.
Najpierw o kilku rzeczach, które mnie zaskoczyły.
Primo, i to było dla mnie najbardziej szokujące - nie udało mi się naładować na Superchargerze. Dojechałem na praski SC, a tam pełna stacja! Nie było żadnego komunikatu w nawigacji, że będzie czekanie. Byłem pierwszy w kolejce, więc po mniej niż 10 minutach dostałem się do słupka, a tam zonk. Nie startuje! Próbowałem kilka razy, w międzyczasie nikt nie zwolnił miejsca, a dojechały jeszcze dwa auta, więc nie chciałem marnować ich czasu. Pojechałem na Shell Recharge. Nie oglądałem się, żeby zobaczyć czy im wystartowało. Poprzednik się ładował, więc słupek był chyba dobry i nie wiem co nie pykło.
Wyznaczanie trasy w Tesli przez małą ilość Superchargerów jest gorzej niż bezużyteczne. Trzeba poczekać aż się załaduje, a potem usuwać wszystkie ładowania.
Używanie ABRP w przeglądarce Tesli jest mega utrudnione. Po zamknięciu okna przeglądarka po dość krótkim czasie zamyka stronę i trzeba ją ładować od nowa.
To już lepiej ustawić na telefonie i odświeżyć stronę w przeglądarce.
Wielki plus dla GreenWaya - ich karta RFID jest bardzo przydatna. Wręcz umożliwiła tę podróż, bo na samych Superchargerach nigdzie bym nie dojechał.
Ładowarki dostępne i działające, nigdy nie trafiłem na taką gdzie nie mógłbym się naładować. Oprócz tego jednego nieszczęsnego razu na Supercharger. Gdyby było trochę wolnych miejsc to mógłbym się przenieść na inny słupek i spróbować jeszcze raz, ale w tym tłoku nie chciałem robić zamieszania.
Kupiłem sobie Premium Connectivity na wyjazd, ale poza widokiem z satelity to nie skorzystałem z praktycznie niczego. Zawsze na przystanku musiałem coś ogarnąć. Zazwyczaj obczajałem następny przystanek albo się zdrzemnąłem, bo jechałem nocą. Nie ma czasu na oglądanie Netflixa ani YouTube'a. Co się człowiek rozsiadł to trzeba było się odpinać i jechać. Kolega co jechał ze mną był w szoku, że tak szybko przybywa baterii. Wcześniej nie miał żadnego kontaktu z EV.
W nocy ciężko znaleźć toaletę. Nawet jak się znajdzie stację paliw to nie zawsze można wejść i skorzystać, bo mają otwarte tylko nocne okienko.
Złapałem śrubę w koło. ale tak szczęśliwie, że po dopompowaniu dało się jechać i powietrze długo nie uciekało. Dopiero po dłuższym postoju ciśnienie spadało do niebezpiecznego poziomu. Pojechałem do jednego warsztatu i odmówiono mi naprawy, bo Tesla nie pozwala naprawiać opony tylko trzeba ją wymienić.
Dowodem było strona internetowa z zestawem naprawczym od Tesli. Facet nie dał się przekonać. Znaleźliśmy serwis za miastem, który naprawił koło w niecałe 10 minut w całkiem przyjemnej cenie 25 EUR.
Cholera jasna, znowu zgubiłem kołpak. Muszę kupić nowy. Jestem przekonany, że mocno go przybiłem z powrotem. Nawet nie wiem gdzie to się stało.
Trzeba sobie kupić zapas jakiś chyba.