Tak więc minął równy rok od zakupu mojego ID.3. Sytuacja z dostępnymi testami i odczuciami kierowców specjalnie się nie poprawia, więc pomyślałem, że coś skrobnę.
Czy kupiłbym jeszcze raz? Zdecydowanie tak. To naprawdę fantastyczne auto. Najlepiej było to czuć, kiedy przesiadłem się z hybrydy, którą miałem przez jeden dzień i po podróży spaliniakiem znajomego, która zajęła kilka godzin. Napęd elektryczny na tył, to jest to

. Do tego niesamowicie zwrotne. Wszystkie inne auta wydają mi się teraz niezdarnymi krowami. ID.3 jest też wystarczająco duże do codziennego użytku i wygodne do podróży. Nie zdarzyło się przez rok, żeby brakowało mi miejsca, aczkolwiek nie przewożę nim dużych przedmiotów. Trzy skrzynie ogrodowe to chyba najwięcej, co zabrałem. Ale trzeba dobrać auto do swoich potrzeb, oczywiście. Nasze nie są duże, więc auto wystarcza w sam raz.
Bateria. Zasięg jak widać na zdjęciu. Nie robiłem żadnych testów. Moim zdaniem zasięg jest taki sam, jak w dniu zakupu. Zużycie przy delikatnej jeździe podmiejskiej latem to poniżej 12kWh, zimą potrafi być ponad 20. Na trasie jeżdżę raczej powoli, ustawiam tempomat na 100-110 z reguły i w ten sposób latem osiągam około 330 km zasięgu na 100 proc. baterii. Czyli np. z Warszawy do Krakowa przejechałem bez ładowania, ale już z Warszawy do Gdyni ładowałem się po drodze, jakieś 80 km od Gdańska na siódemce.
Może to herezja, ale nigdy nie brakowało mi punktów ładowania po drodze. Jeździłem na Mazury, w góry (Babia Góra), do Wrocławia, Krakowa, Trójmiasta, o Lublinie i Puławach nie wspominam. Raz tylko czekałem przed ładowarką, ale tylko dlatego, że jedna z dwóch była nieczynna. Oczywiście ładuję głównie w domu, uwielbiam Zencar przenośny, bo łatwo podłączyć go do siły, ale jakby co, to można też do gniazdka, z którego dzięki przejściówce może pobrać 3,5kWh. Można regulować moc i kiedy jest słońce, to ustawiam 8A (to daje około 5kWh), a jak świeci słabo, to może iść na zwykłym granny. A jak potrzebuję szybko się doładować przed samą podróżą, to zwiększam moc ładowania do 16A (11kWh). Wtedy te brakujące 20 proc. ładuje mi w godzinę i pięć minut, czyli zwykle tyle ile zabiera rejwach przed wyjazdem. Ładowanie w trasie np. 10 do 80 proc. to jest około 30-40 minut. Obiad i kawa. A jak tylko kawa, to też te 100+ kilometrów wpadnie, może nawet 200, jeśli kolejka do łazienki długa.
Więc tak się sprawy mają. Polecam niezdecydowanym i to bardzo. Moja żona też nim jeździ i bardzo zadowolona. Wolałaby pewnie wielkiego SUV'a, ale tu nie płacimy prawie nic za paliwo, za przeglądy też nie (normalnie przecież to byłyby już prawie dwa przeglądy za nami). Oszczędności szacuję na około 10k rocznie (nie uwzględniłem wydatków na ładowarki zew., to jest z pewnością mniej niż 1 tys. zł przez ten rok) w porównaniu do hybrydy, którą mieliśmy wcześniej. Oczywiście z uwzględnieniem paneli, które pokrywają mniej więcej 75 proc. poboru (to już z uwzględnieniem 20 proc. straconych na rozliczenie). Bez paneli oszczędności byłyby mniejsze.
Nic nie odpadło, system się nigdy nie zawiesił, nic nie przestało nagle działać bez przyczyny, nic nie stuka, jedzie prosto. Po pół roku przekonałem się do trybu B (rekuperacja) i teraz już w zasadzie nie jeżdżę inaczej, to jest super sprawa. Systemy bezpieczeństwa itd. zdecydowanie poprawiają komfort kierowcy. Właściwie pytanie brzmi pewnie, czy będę chciał go kiedyś sprzedać. A odpowiedź to: raczej nie, o ile nasze potrzeby się nie zmienią.