Prowadzenie highlanda

Bronek

Pionier e-mobilności
No właśnie piszecie o zaletach ale dla tego co święci nimi . To równie dobrze można sobie belkę reflektorów na dach wstawić i walić nimi jak na stadionie.
Nie przeczę dobrej widoczności ale ...
kij ma dwa końce

Ps nic mi tak nie doskiwiera w mieście jak w pogodę jaka była wczoraj. Kapuśniaczek po 17.00 i matrixy z naprzeciwka a droga jest w remoncie i brak oświetlenia itp
 

cooler

Pionier e-mobilności
No właśnie piszecie o zaletach ale tego co święci nimi . To ronie dobrze mozna sobie belkę refletorow na dach wstawić.
Niestety kij ma dwa końce
Popieram @Bronek - mam doświadczenia że często te super matrixy VAG na drogach krajowych wychodząc zza zakrętów przełączają się za późno, dobrze że mam nawyki ze starych czasów samowolki PRL-u i nigdy nie patrze na światła tylko na pobocze wtedy, bo bym parę minut nic nie widział.
Najgorzej jest w czasie deszczu - co z tego że się przełączają i bezpośrednio nie oślepiają, jak strumień odbija się od mokrej jezdni i napier..la wokoło? Mogli by też i nad tym popracować, aby świeciły w deszczu "nad jezdnią" a nie "w jezdnię" bo coraz ciężej się jeździ w czasie deszczu, a zaczęły tą mękę xenony, a LEDY jeszcze bardziej oślepiają.
 

cooler

Pionier e-mobilności
No nie! Chyba masz udar od tego słońca! Coś pozytywnego o Tesli? :)
Jak stoi pod domem (a ja w ciepłych krajach) to się nie psuje i mnie nie wkurza. Akurat moje światła uważam za dość solidne - aczkolwiek w HL już nie do końca mi pasowały, miałem wrażenie że świecą wąsko i są jakieś gorsze...
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
Ale my po tych samych drogach jeździmy? Bo rozkminy, że ręcznie to można zmienić przed wejściem w zakręt, jak już widać, że ktoś w nim jest, a automat to dopiero jak zobaczy czyjeś światła jest w tym kraju naprawdę mocno bez sensu. Tak coś koło połowy tego co jeździ, to wypiaskowane plastikowe klosze z Hx w środku i jak któryś akurat nie oślepia, to tylko i wyłącznie z uwagi na pełną korozję zwierciadła. Do tego wieś tuning, czyli zamiast tych H4 wsadzone są albo chińskie xenony 20000K, albo chińskie LED'y w formacie H4, które świecą wszędzie, tylko nie na drogę, ale dodają +20 do zajebistości pod remizą. Dołóżmy do tego cyrku jeszcze cymbałów na przeciwmgłowych, jakieś na lewo rejestrowane amerykańskie symetryczne światła, przekładki z angielskich samochodów oświetlające nie to pobocze, ogólny brak kontroli ustawienia świateł, no i ogólny brak świadomości istnienia tego kółeczka do regulacji wysokości świateł. Taki ostrożny szacunek, to 50% samochodów, które mijam ma "coś" zrąbane ze światłami. Nie zdarzyło wam się nigdy (znaczy teraz, to przynajmniej raz dziennie), że samochód jadący za wami świeci tak, że widzicie cień własnej głowy na przedniej belce?
Serio uważacie, że porządne światła, które świecą mocno, ale tam gdzie powinny, mają auto poziomowanie i jeszcze wycinają selektywnie wykryte pojazdy i przechodniów to zło?
 

lookash_c

Pionier e-mobilności
W takim razie jest nas więcej. Włącza mi się niestety wtedy agresor, puszczam go i daję takiemu posmakować własnego lekarstwa. Często zresztą potrafię go znów wyprzedzić i jechać przed nim. Zwykle już nie mruga.
Dygnie Ci po tym choć trochę? ;-)
 

Bronek

Pionier e-mobilności
Z tym świeceniem w tyłek w odwecie , to jest jak trąbienie na zoombi na parkingu pod hipermarketem. Z jednej strony aż korci i czasem się to zrobi , bo się należy jak psu zupa , ale jakiś niesmak pozostaje .
Wolę dać znać awaryjnymi że mnie oślepia , bo może się zagapił ? Ale czasem dałem też palantowi po lusterku , nie powiem , bo świętym nie jestem...
 

cooler

Pionier e-mobilności
Dygnie Ci po tym choć trochę? ;-)
Nie powiem, mam frajdę :) Jestem niesamowicie spokojny i opanowany człowiek, ale jak już komuś się uda mnie wkurzyć to poznaje co to gniew tytanów :p
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
Ja tam mam "gift from god", potrafię wkurzyć prawie każdego. W takiej sytuacji jak @cooler, czyli 2 pasy autostrady (akurat A1, ale w wakacje tam jedzie na wywczas ta cała middle class, która przez resztę roku rządzi na A2), czyli 2 pasy zajęte, prawy lekko, na lewym też "nie przeskoczę", a że ja serio zachowuję odstęp, to trafił się jakiś debil, który uznał, że te 100m odstępu, które trzymam do pojazdu przede mną go zbawi. Siedzi mi na zderzaku, błyska długimi, w końcu znalazł na prawym jakieś 50m odstępu i próbował mnie objechać. Oczywiście trzeba mieć czym, a on akurat nie miał. Skończyło się na tym, że zrównał się ze mną po prawej stronie, utknął i widzę w oknie coś na kształt ujadającego psa, ryj wykrzywiony z wściekłości, szyba zapluta. Uśmiechnąłem się do niego uprzejmie, przyjacielsko pomachałem dłonią (wszystkimi palcami). Nie wiem dlaczego wyglądał na rozwścieczonego jeszcze bardziej. Pojechałem dalej, a on oczywiście został na pasie wstydu, bo następny cymbał postanowił podjechać do mojego zderzaka...
 
Top