Co zrobić żeby rodziło się więcej dzieci?

Michal

Moderator
Straszne dane dzisiaj przeczytałem na wp.pl:
Screenshot_20250202-153339.png

Screenshot_20250202-153222.png

Gdzie ten efekt 500/800+?!?!

Powinni dać 5000 zł na dziecko przed 25 rokiem życia, 2500 na drugie przed 30, i tak dalej. Kwoty trzeba dostosować tak żeby sumarycznie takie same, a dzietność by się na bank poprawiła, gdyby matka nie musiała się martwić powrotem do pracy.
Statystyka jest prosta - im wcześniej kobieta urodzi pierwsze dziecko, tym więcej urodzi.w sumie.
 

Michal

Moderator
4 dziecko to w obecnych czasach jest chyba malo popularna opcja ;)
Od 3go niech zrobią i zwiększą kwotę, to za rok może się będę łapał :)
 

arnoldd

Posiadacz elektryka
Największym wrogiem dzietności jest obowiązkowe ubezpieczenie emerytalne i wiara większości społeczeństwa że będzie działać zawsze i pozwoli na bezstresowe życie do końca dni na tym łez padole.
 

blazej

Pionier e-mobilności
Ciekawy temat. Przeorany mocno przeze mnie w ostatnich latach. Ja mam dwójkę, żona jeszcze nie wróciła do pracy, choć dzieciaki mają 5 i 2 lata. Obaj są wcześniakami i generalnie przygoda rodzicielska nie była raczej tą rodem z Disneya. No ale nieważne, nie o tym wątek.

Moim zdaniem edukacja i kultura będą tutaj kluczowe. Kiedy ja szedłem na studia, rodzice z roczników 60-65 robili wszystko, by przypadkiem ich córki nie zaszły w ciąże przed ukończeniem studiów. Jakby tytuł mgr był przepustką do lepszego życia. Na pewno jest kilka zmian, które mogłyby pomóc generalnie:

  1. Likwidacja darmowych studiów i ograniczenie liczby uczelni. Pracowałem 10 lat na uczelni państwowej (PP) i uważam, że to jest patologia i marnowanie pieniędzy. Teraz zatrudniam 30 inżynierów i mam to samo zdanie przy każdej rekrutacji. Przydałyby się dawne WSI i generalnie czteroletnie szkoły wyższe. Kiedyś można było uczyć np. po studium pedagogicznym. Generalnie - tu potrzebna jest rewolucja. Obecnie uczelnie dostają tym więcej kasy, im więcej mają studentów, więc jako wykładowca chcąc odpalić np. oszusta, lądowałeś na dywaniku u dziekana. Parodia. Jak to się ma do dzietności? Więcej kobiet i mężczyzn wcześniej zacznie pracę zawodową, wcześniej poczuje stabilność finansową i prawdopodobnie wcześniej pomyśli o dziecku.
  2. Edukacja - dziecko w wieku 22 lat nie może być interpretowane jako błąd. Tutaj trzeba odwrócić efekt feministycznej rewolucji. Studiujące kobiety powinny mieć ogromne wsparcie, kiedy zdecydują się na dziecko w tym czasie. Obecnie mają same problemy.
  3. Systemy odkładania przez firmy na konto pracownika na różne cele nie obciążone ZUS ani PIT. Np. fundusz na dziecko (studia itp.), fundusz emerytalny itp. One mogłyby zmniejszyć rotacje pracowników i dodatkowo dać pewien spokój. Generalnie każda możliwość nieoZUSowanego wsparcia dla matek też bym popierał. Nie ma tego wcale. Ja bym z chęcią dołożył nieoZUSowane kilka stówek np. na studia dziecka pracownika, jeżeli ich wypłata byłaby uzależniona od przepracowanych lat (oczywiście jakoś procentowo).
  4. Kultura - to akurat wymagałoby jakiegoś konsensusu. Stare amerykańskie filmy wręcz promowały wielodzietne rodziny, domy wielopokoleniowe. Taki obraz był pchany w serialach. Wszędzie rodzina była drogą do szczęścia. Teraz mamy urealnione filmy - pełne rozwodów, problemów, skupione wokół kariery. To ciężki temat.
 

zibizz1

Pionier e-mobilności
1. Niezależnie jak dużo mamy pieniędzy to dzieci spowodują że jakość życia się obniża. Dlatego ludzie odkładają dziecko na później zeby podnieść jakość życia a potem i tak trudno jest sie z tym wygodnym życiem rozstać. Niezależnie jak dużo zgromadzimy to będzie spadek. Dopłaty tego nie wyrównają, może tylko tym którym grozi ubóstwo.
2. Edukacja o antykoncepcji i jej dostępność sprawia ze łatwo odłożyć dziecko na później.
3. Im większy mamy majątek i więcej zarabiamy tym większe bezpieczeństwo odczuwamy bo wydaje sie że potrafimy zadbać o życie na emeryturze bez inwestowania w dzieci.
4. Tzw kultura i powody społeczne
a) ośmieszanie życia z rodzicami, podczas gdy w domu wielopokoleniowym duzo łatwiej sie wychowuje dzieci
b) promowanie "fajnego" życia na socialach" np luksusowe podróże
c) edukacja i ułożenie sobie życia na pierwszym miejscu. Poprzednie pokolenia na własnej skórze doświadczyły tego że niefajnie im sie dorastało gdy ich rodzicom brakowało pieniędzy i rodzice musieli ciężko pracować
d) antynatalim czy DINKS ( double income no kids)

Co do żłobków przedszkoli to tutaj nie widzę jakiegoś problemu. Prywatne przedszkola biorą kase z gmin dlatego dopłacając własną kasę nie tylko mamy większą jakość ale też np dłuższy czas opieki nad dzieckiem. Problem tylko z lokalizacją bo nie każdy ma dobre placówki w okolicy. Jeśli tak jest to można otworzyć własną np w taki sposób powstał żłobek obok jednej z uczelni

My mamy już 4. Żona jeszcze myśli o 5 ale ja mam taki problem że Plaid jest 6 osobowy ;), ale poważnie są to problemy z podróżowaniem, zarówno samochodem czy jeśli chodzi o koszt samolotu. Wiec Ad1 dalsze zmniejszanie jakości życia najbardziej chyba z powodu tego że dziecko poniżej 3 lat jest bardzo angażujące, pokoi w domu też jest skończona ilość ( dom był budowany z myślą o 4 domownikach)

Osobiście uważam że żeby dzietność była na zadowalajacym poziomie to z dziećmi trzeba jak ze skokiem że spadochronu, trzeba wyskoczyć z samolotu zanim uznamy że jesteśmy w pełni gotowi i ogarniać spadochron w trakcie lotu. Niestety nie każdemu uda się w trakcie jak dzieci rosną przygotować się wystarczająco finansowo aby nie miały one do nas żalu że mają za mało, ale chyba zawsze będzie za mało.
 
Last edited:

cwireq

Posiadacz elektryka
1. Tak jak @blazej napisał, trzeba zacząć od redukcji publicznych uczelni. Aktualnie jest całkowita nadprodukcja studentów. Kierunki techniczne ograniczamy częściowo, kierunki humanistyczne o 90%. Po co nam na 20 uczelniach filologia polska ? - na prawdę jest to tak rozwijający się kierunek naukowy. Niech będzie ona dostępna na 3 najlepszych uczelniach.

2. Wprowadzić komplet reform analogicznych do Czech. Służba zdrowia i opieka nad dziećmi powinna być traktowana priorytetowo, bo to przyszłość dla kraju. Publiczne żłobki do podstawa.

3. Pompować miliony w kampanie społeczne na rzecz promowania rodzin. W tym momencie jest na odwrót. Generalnie powinniśmy prowadzić nagonkę na bezdzietny tryb życia pokazując, że jest on szkodliwy bo skończy się zastojem gospodarczym gdy społeczeństwo się całkowicie zestarzeje i nie będzie "komu robić".

4. Społeczne budownictwo - nie wszystkim uda się nazbierać na własne mieszkanie, różnie się ludziom w życiu wiedzie. Dla takich osób Państwo też powinno dać możliwość zamieszkania w dużym mieście gdzie jest dużo pracy w lokalu czynszowym. Taki lokal przechodził by na własność po narodzinach 3go dziecka.

Jest kilka rozwiązań które powinniśmy wprowadzać na cito, ale jak widać rządzącym się nie śpieszy, a później będzie TRAGEDIA.
 

Bronek

Pionier e-mobilności
Kiedys dziecko to była inwestycja i pomoc . Szly w jasyr , na pole paść krowy, wżeniały się w majatki , a nawet je sprzedawano , czy dawano w ofierze..
Teraz to oczko w głowie i ciężar ekonomiczny .

To nie inne kraje gdzie dzieci utrzymują staruszków .U nas rentka babci to dodatek do budzetu . Rodzice kupuja dziciom samochody mieszkania i budują domy pomoc trwa niemal do emerytury ale nie starych a ich potomstwa .
O wiele mniej jest rodzin gdzie jest to odwrotnie gdy rodzice są jeszcze sprawni.
Z drugiej strony nigdy nie oddamy tego co dostaliśmy , możemy to zrobić pośrednio dając podobnie swoim potomkom .

Tyle tytułem wstępu
(Ustep drugi ) adekwaty rozdział do miejsca tworzenia . :)

Znalem kobietę (petentka) co na pytanie ile ma dzieci, odpowiedziała że siedmioro , a ile było porodów? : A z 15 ?
To co z resztą? Spytałem
A Panie zmarnowały się ...
Drugi przypadek znam rodzine gdzie jest ich 16cioro rodzeństwa.

Dawnymi czasy matki nie przywiazywaly się za bardzo do nowo narodzonych dzieci a to z racji wysokiej umieralności we wczesnym okresie ich życia .

Moim zdaniem patrząc ze swojej perspektywy , to im wczesniej zdecydujemy się na dzieci tym lepiej . Nie chodzi mi biologię i genetykę ale własną skórę i komfort.
Lepiej być dziadkiem w okolicach 50tki niż ojcem po 30stce.

To nie ma nic z recepty dla innych ale dzieci to zapierdol i jako leń wolę wszystko co męczące zrobić szybko i mieć z glowy :)
 

Olecki

Pionier e-mobilności
Z tym nadmiarem studentów to pełna zgoda, jednak ma to tylko pośredni związek z tematem. Wszystkie opisywane powyżej propozycje są jakimiś pomysłami które jednak nie rozwiązują podstawowego problemu - ludzie najpierw muszą tworzyć trwałe związki a dopiero później można mówić o dzieciach. Niestety w Polsce nie ma dużej ilości badań na ten temat więc poniżej kilka danych z USA:
- 1/3 mężczyzn w wieku poniżej 30 lat nie uprawiała seksu w ciągu ostatniego roku lub nigdy (w ostatnich latach wartość ta ma trend wzrostowy z tempem około 1% rocznie)
- 63% mężczyzn w wieku poniżej 30 lat deklaruje że woli spędzić wieczór w domu z filmem porno niż wyjść na randkę
- szansa na zakończenie rozwodem pierwszego małżeństwa wynosi 50% i wzrasta z każdym kolejnym
- liczba kobiet nie pozostających w związkach wzrasta o ponad 1% rocznie, według przewidywań w 2030 roku 45% kobiet w wieku 25-44 lat będzie bezdzietnymi singielkami

Jak w takich warunkach można mówić o dużej dzietności (a w USA nie jest jeszcze z tym tak źle bo dużo rodzin decydujących się na dzieci ma ich troje lub więcej). W Polsce nie jest jeszcze aż tak źle ale szybko ich gonimy, bez poważnych zmian kulturowych żadne 800+, żłobki czy ulgi podatkowe na dzieci nie rozwiążą problemu.
 

Bronek

Pionier e-mobilności
W dobie pornografii, przemocy itp którą zna każdy 10cio latek i ma na kilka kliknięć . Siedząc ze smartfonem swoim lub tatusia w ręce wie wiecej czasem od niego albo wiecej widział . A w dalszym ciągu sprawy wrażliwe jak zdrowie , sex , macieżyństwo, używki , nałogi, prawa strona i ta czarna nie ciemna a cwana , chce zostawić do edukacji w rękach rodziców i tylko rodziców .

Niemal każdy z rodzicow deklaruje max 1 h przed komputerem i zero telefonu przed komunią itp . "Moje dziecko bedzie jadlo brokuly i czytalo bajeczki , rysowalo kwiatki i bedziemy sie razem bawic caly czas . Zabawki eko z drewna tylko ..... .
A potem Pepko by day i PlayStation itp
I szczeniak siedzi z nosem w ekranie bo starzy wtedy mają luz .
Trudno gry itp nie sa takie złe, a zyjemy w innym świecie z innymi narzędziami edukacyjnymi.
Oceniam że to 90% pozwala na to za dlugo i bez wlasciwej kontroli , bo sam się cieszyłem jak moje ogladaly bajki i dupy nie zawracały gdy wracalem z roboty a żony nie było. Inne czasy ale video już bylo , komputery też i internet raczkował.

Pomijam okresy gdzie jesteśmy super rodzicami .Ale ilu takich super rodziców jest przez 100% dnia ?

Dlatego jak jest szkoła i czas nauki w niej to powinno być to wykorzystane na naukę sex , antykoncepcji , zdrowego życia itp .
Ile z tego wejdzie ?
Zawsze coś jak jest .
Bo że będzie to w domu to gwarancji nie ma .
 

cwireq

Posiadacz elektryka
Z tym nadmiarem studentów to pełna zgoda, jednak ma to tylko pośredni związek z tematem. Wszystkie opisywane powyżej propozycje są jakimiś pomysłami które jednak nie rozwiązują podstawowego problemu - ludzie najpierw muszą tworzyć trwałe związki a dopiero później można mówić o dzieciach. Niestety w Polsce nie ma dużej ilości badań na ten temat więc poniżej kilka danych z USA:
- 1/3 mężczyzn w wieku poniżej 30 lat nie uprawiała seksu w ciągu ostatniego roku lub nigdy (w ostatnich latach wartość ta ma trend wzrostowy z tempem około 1% rocznie)
- 63% mężczyzn w wieku poniżej 30 lat deklaruje że woli spędzić wieczór w domu z filmem porno niż wyjść na randkę
- szansa na zakończenie rozwodem pierwszego małżeństwa wynosi 50% i wzrasta z każdym kolejnym
- liczba kobiet nie pozostających w związkach wzrasta o ponad 1% rocznie, według przewidywań w 2030 roku 45% kobiet w wieku 25-44 lat będzie bezdzietnymi singielkami

Jak w takich warunkach można mówić o dużej dzietności (a w USA nie jest jeszcze z tym tak źle bo dużo rodzin decydujących się na dzieci ma ich troje lub więcej). W Polsce nie jest jeszcze aż tak źle ale szybko ich gonimy, bez poważnych zmian kulturowych żadne 800+, żłobki czy ulgi podatkowe na dzieci nie rozwiążą problemu.
No powinniśmy zacząć od ograniczenia liczby studentów - najczęściej "wykształcone" kobiety po gównokierunku mają zbyt wygórowane wymagania w stosunku do płci przeciwnej i świadomie stwierdzają, że przy takim układzie wolą zostać same.

Patrząc na lokalizację naszego pięknego kraju (pomiędzy Niemcami i Rosją) powinniśmy przywrócić obowiązkową służbę wojskową dla kobiet i mężczyzn (po 1 roku niezależnie od płci). Oczywiście matki mają zwolnienie z takiego obowiązku. Mamy bardzo dużo możliwości dzięki mieszkaniu w PL (infrastruktura, edukacja służba zdrowia), ale powinniśmy rozumieć że też trzeba bronić to co mamy i mamy wobec kraju jeszcze obowiązki (oprócz podatków).

Ale ogółem max to jest podbicie dzietności do 1,6-1,8. Na więcej w dzisiejszych czasach bym nie liczył. Niestety konieczne będzie wspieranie się imigracją, ale to powinno się robić na styl Kanadyjski zachowując parytety między płciami.

Ogólnie prostych rozwiązań nie ma, ale władza powinna działać w trybie pilnym.
 

ELuk

Pionier e-mobilności
To jest właśnie patologiczny efekt uboczny emancypacji, którego nikt nie przewidział, a uderza w kobiety. 🙁
Młodzi faceci nie chcą brać na siebie żadnej odpowiedzialności bo nie muszą, a pomijając porno, to sex bez zobowiązań też mają w zasadzie na wyciągnięcie ręki.
Nie widzą więc sensu poświęcania swojej wygody dla relacji w trwałym związku, który wymaga jakichkolwiek poświęceń, a co dopiero jakieś bombelki, „co srają i śmierdzą” 🤣 😉 przykra ta rzeczywistość.
 
Top