Stary byl i to se ne wrati .
Ale konkluzja pierwsza co wszyscy wiedzą , zyjemy w czasie zawieszenia irracjonalnosci i miotania sie politykow itp Czyli wszystko sie moze zdażyć ale na pewno szanse na podwyżki są znikome, bo mamy wybory a potem z dwa lata do następnych.
Druga sprawa bardziej merytoryczna , to jesli fotowoltaika to do dużej autokonsumpcji lub z magazynem jako będącym pośrednio nią.
Bez inwestycji w porawe jakosci sie i to i ev i fv itp będzie miała w plecy i to w każdym rejonie Polski będzie inaczej
Jako nowy prosument, mam zainstalowany falownik hybrydowy z akumulatorami AGM. Coś jakby UPS z zewnętrznymi akumulatorami. Tanie elementy, koszt tego "mazazynu" wyniósł mnie relatywnie niewielki.
Jak była końcówka starych przepisów, miałem inne życiowe wyzwania niż instalacja PV. Pamiętam też, że fachowca było znaleźć trudno, a ceny materiałów były wysokie. Więc nie załapałem się
Wyjście z falownika h. rozprowadziłem po domu jako oddzielny obwód 230V, max. 2.4 kVA, zgodnie z zasadami sztuki. Nowe przewody, rozdzielnice, zabezpieczenia i gniazdka.
W rezultacie od marca do połowy listopada, 95% zużycia energii na cele domowe (lodówka, TV, mikrofala, mały czajnik, radia, komputery, kamery, monitoring) idzie z PV - również nocami

Kuchnia jest na gaz. Późną jesienią falownik przełącza się na pobór z sieci bo "taki mamy klimat"

Ładowanie BEV nastawiam tylko w nocnej taryfie i z sieci, bo falownik tego nie uciągnie. Ale to doszło dopiero 2 lata później. Pralka i zmywarka też pracują złośliwie, po 22:00.
W nocnej taryfie cena energii tylko trochę spada, ale za to koszty dystrybucji są około 0,04 zł / kWh i to robi ogromną różnicę przy net-billingu.
PV mam odrobinę przewymiarowane. Ile miejsca na dacho starczyło. A więc wiosną i latem szybko pojawiło się zagadnienie nadprodukcji, bo akumulatorów brakowało żeby to zebrać. Dołożyłem więc kilka "klasycznych" mikroinwerterów 800W i zgłosiłem w ZE mikroinstalację. Założyli licznik dwukierunkowy, stałem się oficjalnie prosumentem.
Efekt: po roku (jak jeszcze nie miałem BEV) przyszła kontrola licznika

Niby "do odczytu wskazań", ale: 1) przecież wyniki pomiarów przychodzą do nich on-line po sieci, 2) przyszło od razu dwóch gości a nie jeden inkasent.
Widocznie statystyka im się nie zgadzała ... W miesiącach letnich, pobór energii z taryfy dziennej spadał prawie do zera... A w założeniach było, że prosument to powinien jednak więcej płacić za prąd
Obadali licznik, "spisali wskazania", stwierdzili że licznik faktycznie jest on-line i poszli

Obecnie płacę rachunki za prąd około 350 zł za pół roku, wliczając w to nocne ładowanie BEV kilka razy w miesiącu (nie przebywam tam stale).
Czy finalnie to wszystko mi się zwróci, kwestia dyskusyjna ... Ale satysfakcja z niezależności energetycznej i udanej instalacji - bezcenna
