Ten wątek jest już wprawdzie w stanie uśpienia, ale nie mogłem się powstrzymać przed dodaniem swoich trzech groszy z pozycji mieszkającego w Danii wieloletniego sceptyka elektryków, który ostatnio się na nie nawrócił.
W przekonaniu się do elektryków ”pomógł” mi głównie duński podatek rejestracyjny, o którym wielu z was już wspominało. Stawka tego podatku jest absurdalnie wysoka dla wszystkich nowych aut, ale elektryki mają duże ulgi w tym zakresie.
@nabrU wstawił tabelkę z tymi ulgami, zwracając uwagę na upust 165k dkk dla BEV. Nie zwrócił jednak uwagi na to, że dla BEV podatek rejestracyjny jest najpierw obniżony do poziomu 40% stawki dla wszystkich aut, po czym względem tej obniżonej stawki jest stosowany ów upust w wysokości 165k dkk. W praktyce, w 2025 roku, nie uiszcza się więc w ogóle podatku rejestracyjnego kupując BEV o wartości (cena producenta + VAT + marża sprzedawcy) do ok. 240k zł (po obecnym kursie 1 dkk = 0,57 zł), co może się wiązać z oszczędnościami rzędu kilkuset tysięcy złotych. Dla przykładu, osoba zainteresowana autem pokroju Kodiaqa dużo chętniej spojrzy na Enyaqa:
Enyaq 85 za 200k zł + dodatkowe wyposażenie fabryczne 40k zł = 240k zł
Kodiaq 1.5TSI mHEV za 291k zł + analogiczne wyposażenie 113k zł = 404k zł.
(Dla porównania, ceny katalogowe tak samo skonfigurowanych aut w Polsce to: Enyaq 260k zł i Kodiaq 236k zł.)
Z drugiej strony, infrastruktura ładowania w Danii jest świetnie rozbudowana i w przystępnych cenach. Nawet nie mając własnego gniazdka i fotowoltaiki, koszt przejechania 100 km na prądzie może być niższy niż tankując benzynę po ok 7,8 zł/l. (Przykładowe ceny ładowania na stacjach publicznych: dc/ac na Lidlu za 1,3 zł/kW; duża ilość ac za ok. 1,7 zł/kW; 350kW dc na Circle K 2,1 zł/kW; miesięczny abonament na ładowanie bez limitu zarówno w domu jak i w największej sieci zewnętrznych ładowarek ok. 460 zł/mc.) Nie dziwię się więc, że większość nowych aut sprzedawanych w Danii to elektryki. Spalinowa mniejszość to głównie auta mniejszych segmentów, w których elektryki nie są jeszcze dostępne. Trzeba jednak dodać, że duński rząd zorientował się, że taka struktura sprzedaży oznacza o wiele miliardów koron mniejsze wpływy do budżetu. Pojawiają się więc pogłoski, że podatek rejestracyjny może być zastąpiony jakąś formą podatku drogowego.