Koledzy
@Zarek1988 i
@slaveq poprosili o komentarz.
Temat jest obszerny i dotyczy zarówno spraw formalnych jak i też praktycznych - czyli naszego bezpieczeństwa. Od strony formalnej chciałbym zwrócić uwagę, że urządzenia EVSE (czyli "ładowarki") zresztą jak i wszystkie urządzenia elektryczne i elektroniczne podlegają w Europie systemowi deklaratywnego
potwierdzania zgodności produktów / wyrobów z Normami i Dyrektywami EU -> czyli potoczny
system / znak CE.
Co za tym idzie producent musi wystawić taki certyfikat dla produktu - a on w przypadku
urządzeń typu EVSE powinien odnosić się przynajmniej do
Dyerktywy 2014/35/UE (urządzenia elektryczne niskiego napięcia - czyli do 1000V) a także, jesli urządzenie jest urządzeniem radiowym -> Kompatybilności Elektromagnetycznej (
RED – 2014/53/UE, Art. 3.1b), potem do bezpieczeństwa urządzenia elektrycznego (
RED – 2014/53/UE, Art. 3.1a) oraz do komunikacji radiowej (
RED – 2014/53/UE, Art. 3.2). Co za tym idzie nie zapominajmy o tym że nie tylko musimy popatrzeć do przepisów znanych i stosowanych na co dzień "w Polsce" dla samych instalacji elektrycznych, ale też na to
co wynika z norm wg. których było projektowane urządzenie! A tutaj mam na uwadze przede wszystkim
PN-EN/IEC 61851-1:2019-10, czyli de facto "standard wallboxów" (w zakresie mode 3).
Z tego już dalej wprost wynika by urządzenie - ale też i przez to instalacja były zgodne z normami, tor przewodowego zasilania (ładowania) pojazdu elektrycznego MUSI być zabezpieczony wyłącznikiem różnicowo-prądowym typu B. Ponieważ te są drogie, to stąd jest opcja (zgodnie z normami) na to by zastosować tańszy (typu A), ale pod warunkiem że stacja będzie sobie mierzyć upływności prądów stałych. A robi to przy pomocy urządzenia RDC-DD. Tutaj spada próg prądu aż do 6 mA. (piszę że spada aż do - bo im mniejszy prąd, tym większa jest potrzebna dokładność pomiarowa / czułość).
Zatem - na rynku najczęściej dzisiaj występują stacje, które mają właśnie to RDC-DD i wtedy wystarczy różnicówka typu A, ale są też takie, które nie mają nic - wtedy w instrukcji będzie WYRAŹNIE (albo przynajmniej powinno być wyraźnie napisane) -> "ZABEZPIECZ mnie wyłącznikiem RCD-B". Ostatnia grupa produktów, to takie, które mają WBUDOWANE RCD-B i wtedy nic już nie wymagają (mają zabezpieczenia w sobie). A Tesla pisze że ma w środku RCD A + RDC-DD 6mA.
NATOMIAST CO WAŻNE: Widziałem już wiele instrukcji / dokumentacji w których są po prostu błędy tłumaczenia! Jeśli jest duży producent i robi sprzęt głównie na rynki typu UK, DE, HL, NO i nagle wrzuca też coś do Polski (gdzie mamy skale mizerną póki co), to zleca tłumaczenie jakiejś zewnętrznej agencji i powstają różne potworki... stąd MOIM zdaniem - niezależnie od przepisów, norm, dyrektyw winno się też ostatecznie
przetestować i pomierzyć taką stację po podłączeniu. A tutaj kolejny problem. By przetestować praktyczne działanie urządzeń ochronnych RCD dla wallboxa potrzebny jest dodatkowy emulator (na dzisiaj naprawdę niewielka grupa firm/elektryków go ma) + odpowiedni miernik. Standardowe Sonele i Metrele które zwykle mają elektrycy nie potrafią zmierzyć tego dobrze (bo albo nie wstrzykują prądów stałych - albo wstrzykują, ale nie mogą zejść w obszar 6mA). Tak jak pisze kolega
@solik - tak to prawda, elektrycy jeszcze mało o tym wiedzą

W Krakowie jest już jednak przynajmniej kilku którzy są już przeszkoleni i widzą jak to ugryść i mają dostęp do sprzętu.
Wracając jednak do TWC Gen.3 to jeśli jest dobrze przetłumaczona to tak jak chyba kiedyś pisałem nie wymaga dodatkowych zabezpieczeń, gdyż producent zadbał by w środku było RCD typu A oraz RDC-DD 6 mA. W instrukcji Tesli nazwane "DC 6mA".
Jeśli chcecie być pewni że to jest wszystko na koniec dobrze podłączone i działa, to BRAĆ ELELKTRYKA i co więcej TAKIEGO KTÓRY się zna na EV i co więcej takiego KTÓRY MA sprzęt, albo jest gotowy go sobie zakupić
W robienie sobie samemu różnych rzeczy nie ma nic złego - jeśli mamy łeb na karku, jesteśmy otwarci na wiedzę, czytamy i charakteryzuje nas zdrowy rozsądek. Oczywiście trzeba na koniec samemu podjąć decyzję, czy chcę czy nie chcę brać na siebie ew. ryzyko wynikające z pomyłki. Wy na szczęście drążycie temat i czytacie, co czasem paradoksalnie sprawi że będziecie wiedzieć więcej niż niejeden "rutyniarz" odporny na wiedzę
