Temat wypłynął w wątku o Renault 4, ale stwierdziłem, że rozwijanie moich duńskocentrycznych uwag może być tam przesadą. Nawiązując do komentarzy @nabrU i @Ev3 nt. cen R4 w PL i za granicą, stwierdziłem, że odnoszę wrażenie, że ceny katalogowe aut w PL są zawyżane, żeby dealer mógł zrobić dobry rabat "na wejście". @nabrU powiedział z kolei, że w UK nie ma kultury rabatowania, bo ceny są zbijane między dealerami przez portale w stylu Carwow.
W DK z tymi rabatami jest różnie. Dealer raczej się nie wyrywa z ich proponowaniem. A sami Duńczycy wydają się zbyt „nieśmiali”, żeby o nie zabiegać – większość z moich znajomych kupiło auta za ceny właściwie katalogowe. Od razu zaznaczę, że do orłów targowania się zdecydowanie nie należę, a i tak to raczej ja sugeruję znajomym Duńczykom możliwe sposoby zbicia ceny niż na odwrót.
Wracając do samych rabatów:
1) Na BEV-y, które jeszcze nie łapią się na podatek rejestracyjny, możliwości rabatu są ograniczone. Marża dealerska jest tu niska a popyt na auta ogromny, więc dealerzy nie chcą dawać upustów. Ja na swoim Enyaq-u urwałem ledwie 5k zł (ok. 2%)… i jestem zadowolony. Znajomi Duńczycy są pełni podziwu, że wykazałem się inwencją, podzwoniłem po różnych dealerach i dostałem jakikolwiek rabat 😊 W porównaniu do polskich upustów po kilkadziesiąt tysięcy złotych są to jednak orzeszki. Z drugiej strony, cena katalogowa auta była o 20k zł niższa od polskiej.
2) Dużo większe szanse na wyrwanie rabatu są przy autach, które łapią się na pełen podatek rejestracyjny. Gdy parę lat temu kupowałem spalinowe kombi, zajęło mi mniej niż minutę, żeby zbić cenę o 15k zł (ponad 8%). Aż żałowałem, że nie rozegrałem tego lepiej. W tym przypadku dealerzy mogą wykazać się kreatywnością, która sprawi, że klient zapłaci za auto dużo mniej, a zarobek dealera będzie tylko niewiele niższy. Na przykład, mogą zejść ze swojej marży o 10k zł brutto, co sprawi, że cena auta obciążonego 150% podatkiem rejestracyjnym spadnie o 25k zł. Po czym doliczą jakieś bzdurne okołosprzedażowe usługi (już nie obciążone podatkiem rejestracyjnym) za 5k zł. Kończy się to tym, że rzeczywisty spadek zysku dealera to ok. 5k zł, a klient płaci za auto z usługami 20k zł mniej i jeszcze się cieszy z tych zdecydowanie przepłaconych usług 😊
W DK z tymi rabatami jest różnie. Dealer raczej się nie wyrywa z ich proponowaniem. A sami Duńczycy wydają się zbyt „nieśmiali”, żeby o nie zabiegać – większość z moich znajomych kupiło auta za ceny właściwie katalogowe. Od razu zaznaczę, że do orłów targowania się zdecydowanie nie należę, a i tak to raczej ja sugeruję znajomym Duńczykom możliwe sposoby zbicia ceny niż na odwrót.
Wracając do samych rabatów:
1) Na BEV-y, które jeszcze nie łapią się na podatek rejestracyjny, możliwości rabatu są ograniczone. Marża dealerska jest tu niska a popyt na auta ogromny, więc dealerzy nie chcą dawać upustów. Ja na swoim Enyaq-u urwałem ledwie 5k zł (ok. 2%)… i jestem zadowolony. Znajomi Duńczycy są pełni podziwu, że wykazałem się inwencją, podzwoniłem po różnych dealerach i dostałem jakikolwiek rabat 😊 W porównaniu do polskich upustów po kilkadziesiąt tysięcy złotych są to jednak orzeszki. Z drugiej strony, cena katalogowa auta była o 20k zł niższa od polskiej.
2) Dużo większe szanse na wyrwanie rabatu są przy autach, które łapią się na pełen podatek rejestracyjny. Gdy parę lat temu kupowałem spalinowe kombi, zajęło mi mniej niż minutę, żeby zbić cenę o 15k zł (ponad 8%). Aż żałowałem, że nie rozegrałem tego lepiej. W tym przypadku dealerzy mogą wykazać się kreatywnością, która sprawi, że klient zapłaci za auto dużo mniej, a zarobek dealera będzie tylko niewiele niższy. Na przykład, mogą zejść ze swojej marży o 10k zł brutto, co sprawi, że cena auta obciążonego 150% podatkiem rejestracyjnym spadnie o 25k zł. Po czym doliczą jakieś bzdurne okołosprzedażowe usługi (już nie obciążone podatkiem rejestracyjnym) za 5k zł. Kończy się to tym, że rzeczywisty spadek zysku dealera to ok. 5k zł, a klient płaci za auto z usługami 20k zł mniej i jeszcze się cieszy z tych zdecydowanie przepłaconych usług 😊