Poziom odniesienia. Zresztą to widać nawet u nas, że im wolniej i spokojniej jeździ większość, tym mniej świrów. Jakiś wpływ mają na to również drogi. Zapieprzanie od dawna nie daje praktycznie nic (oprócz radości). 20 lat temu pracowałem przez chwilę w Norwegii i do tej pory pamiętam zbieranie szczęki z podłogi kiedy jechałem z lotniska w Stavanger do miasta coś koło 30km dość krętą drogą, a za autobusem przez cały ten czas podążało Ferrari. Wtedy był to dla mnie kompletny mind f. Człowiekowi z Europy Wschodniej coś takiego zwyczajnie nie mieściło się w pale. Teraz widzę całkiem sporo fajnych, drogich i szybkich samochodów, które jeżdżą normalnie.
U nas faktyczne limity prędkości tez niepostrzeżenie spadły. W latach 90 i na początku 2000 te +30 było właściwie ok. Nikt się nie oburzał na to ~80 w zabudowanym, bo przecież 110KM w Passacie 1.9 TDI nie jest po to, żeby jeździć 50. Później ta tolerancja policyjna i społeczna spadła do +20, w tej chwili jest już właściwie ustawiona na +10. Może jeszcze nie zawsze i nie wszędzie, ale można za 60 na 50 podobno dostać mandat.
U nas faktyczne limity prędkości tez niepostrzeżenie spadły. W latach 90 i na początku 2000 te +30 było właściwie ok. Nikt się nie oburzał na to ~80 w zabudowanym, bo przecież 110KM w Passacie 1.9 TDI nie jest po to, żeby jeździć 50. Później ta tolerancja policyjna i społeczna spadła do +20, w tej chwili jest już właściwie ustawiona na +10. Może jeszcze nie zawsze i nie wszędzie, ale można za 60 na 50 podobno dostać mandat.