Sąsiad z bloku ładuje elektryczny samochód z przedłużacza. Czy mam dzwonić na policję?
Ładowanie z przedłużacza w przypadku samochodu elektrycznego jest technicznie możliwe pod paroma warunkami. Gorzej z prawem.

Autor w pierwszej kolejności powinien wrócić się do szkoły podstawowej na lekcje fizyki. Bez żadnej zgryźliwości - po prostu nie wie co pisze.przedłużacz musi być w pełni rozwinięty, nie zostawiamy go nawiniętego na bęben. W przeciwnym razie może zadziałać jak cewka, dojdzie do indukcji i zacznie się topić
Dlatego napisałem, że bardziej zwracam uwagę na samą sytuację uchwyconą na zdjęciu. Wywód autora mniej mnie interesuje z uwagi na błędy i uproszczenia.Autor w pierwszej kolejności powinien wrócić się do szkoły podstawowej na lekcje fizyki. Bez żadnej zgryźliwości - po prostu nie wie co pisze.
Zgadzam się, natomiast jeżeli kabel przebiega przez chodnik powinno się zastosować odpowiednie zabezpieczenie, np.:Na zachodzie to normalna sytuacja. Nikt nie poświęca na to nawet wzmianki. Ładuje swoim prądem więc o co kaman? Gdyby odkurzał to również by pisali? A że przedłużacz leży na chodniku? Komu to przeszkadza. Tylko tym idiotom co rzucają pety wszędzie gdzie popadnie i stają na chodniku!
Nie zgodzę się.Na zachodzie to normalna sytuacja. Nikt nie poświęca na to nawet wzmianki. Ładuje swoim prądem więc o co kaman? Gdyby odkurzał to również by pisali? A że przedłużacz leży na chodniku? Komu to przeszkadza. Tylko tym idiotom co rzucają pety wszędzie gdzie popadnie i stają na chodniku!
Według mnie w przypadku z artykułu najlepszym rozwiązaniem jest po prostu to, żeby spółdzielnia (lub miasto, w zależności od zarządcy tej ulicy) zainwestowała w kilka (2-4) zewnętrznych EVSE.Nie zgodzę się.
Sytuacje na zachodzie i ta na zdjęciu w Polsce są jednak odmienne.
Na zachodzie najczęściej kabel idzie "na płasko", w niskiej zabudowie, tam gdzie auta parkują przy ulicy, bo nie ma takich podjazdów czy ogrodzeń jak w naszym kraju w budownictwie jednorodzinnym wolnostojącym/bliźniaczym.
Dla mnie mieszkanie na 2., 3. i wyższym piętrze, a potem ciągnięcie przez kilkanaście metrów ileś tam połączonych zwykłych przedłużaczy po elewacji, obijając się o parapety okien sąsiadów poniżej, dalej jako "potykacz" przez chodnik bez żadnego zabezpieczenia, bo "muszę się naładować" to przejaw januszostwa, a nie zaradności.
Pomijając fakt, że nie wiem na ile to zgodne z zasadami ppoż, ale na pewno niezgodne z regulaminem osiedla.
Może tam pojedyczny taki przypadek większej szkody nie zrobi, ale wyobraźcie sobie co by było jakby tak z co drugiego mieszkania miały kable zwisać...
Abstrahując już od tego, że tacy janusze jeszcze częściej parkowaliby jak najbliższej okna, zastawiając chodnik, rozjeżdżając trawnik...
To powiedziałbym że w wielu przypadkach nowe EV są już tańsze niż PHEV i HEV, a czasem nawet ICE. Przykład: właśnie MG4 EV (start od 125 200 zł) vs Toyota C-HR HEV (start od 139 900 zł) - praktycznie ten sam segment. Do tego dojdzie jeszcze rozwój rynku używanych EV. Więc jeżeli na przyblokowych parkingach nie będzie wystarczającej ilości ładowarek, to obawiam się, że coraz częściej będziemy widywać zwisające kable z okna.Człowieku, stać Cię na auto elektryczne, jedźże na jakiś pobliski publiczny słupek i tam się legitnie ładuj, jeżeli nie masz garażu, a nie "zagracaj" otoczenia swoim kablem.
Mogło Ci umknąć, ale pisałem nie jeden raz, że sam mieszkam w bloku i wielokrotnie zwracałem uwagę na problem ładowania auta elektrycznego w takich warunkach.Nie mieszkam w bloku, ale totalnie nie zgodzę się z Twoim podejściem. Widzę, że u Ciebie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Dlatego wiele razy pisałem, że zakaz sprzedaży aut spalinowych jest debilny i w Polsce będzie prowadzić do wykluczenia komunikacyjnego. Zresztą ten sam argument często powtarzany jest przez przeciwników BEV-ówDlaczego ludzie mieszkający w blokach i nie mający funduszy na garaż mają być wykluczeni z jazdy elektrykami, za kilka lat pewnie żadnym autem tylko zbiorkom, jak Cie nie stać.
Oglónie zwykły Kowalski zarabiający średnią krajową, jego żona podobnie, mający 2-3 dzieci, ma być wykluczony komunikacyjnie.
Kolejny argument przeciwników BEV-ów - te auta nie są dla wszystkich, tak naprawdę sprawdza się wśrod tych, którzy mają gdzie się ładować (garaż, własny dom...Albo całe życie podstosować pod EV,
... najlepiej z PV na dachu)jeździć na ładowarki publiczne, spędzać tam masę godzin i do tego przepłacać,
Proste rozwiązania były za PRL-u. Powszechna samowolka i bezguście. Cywilizacja wymaga jednak pewnego wyczucia i świadomości w relacjach międzysąsiedzkichbo jakiemuś nowobagackiemu pewne proste sposoby nie podobają się.
Brutalna prawda. To niech Janusz jeździ na razie autami spalinowymi lub hybrydami. Jak pojawi się więcej ładowarek, wtedy sobie kupi elektryka.Za kilka lat jak na osiedlach porobia punkty ładowania to Janusz zwinie przedłużacz.