Tyle że po tym artykule nasuwa mi się pytanie: czy w PL ładowanie elektryków to jest biznes?
Wiem że jest paru z forum co dużo jeździ w trasy, ale ja w trasy (poza zasięgiem powrotu) nie jeżdżę BEV bo drogie ładowanie i mało komfortowe lokalizacje (oraz rzadko rozmieszczone przy trasie, co po prostu wkurza), więc jeżdzę tylko tam gdzie ładuję się ze swojego prądu lub wiem że jest tanio u celu.
Jeżeli większość z nas tak robi to jest samo nakręcająca spirala:
Drogo-> ludzie mniej jeżdżą w trasy BEV --> mniejsza zajętość stacji --> Podwyżka cen na stacji by nie generować strat --> Jeszcze mniejsza zajętość stacji --> firmy wygaszają biznes.
Czy to jest możliwy scenariusz upadku elektromobilości w PL?
Mamy na forum kogoś od operatora sieci ładowania?
Jest aż tak źle z opłacalnością czy to zwykła pazerność by się szybko kosztem bogatych właścicieli drogich nowych aut dorobić?
Jesteśmy jako Polska w takim dziwnym trudnym momencie, że ż jednej strony ładowarek jest za dużo (o czym niedawno pisała redakcja) a z drugiej strony za mało.
Za dużo w stosunku do liczby samochodów przez co biznesy średnio się spinają bo obłożenie ładowarek małe więc generują mniejsze przychody niż firmy by chciały - więcej o tym w art.
https://elektrowoz.pl/ladowarki/pol...o-ladowarek-srednie-oblozenie-dc-58-min-doba/
Za mało by dla zwykłego Kowalskiego w dowolnym EV podróżować po kraju bez zastanawiania się nad ładowarkami i ładowaniem (szczególnie w kontekście pokrycia dróg typu A i S).
To "za mało" odstrasza ludzi przed zakupem i masową adopcją EV co z kolei powoduje że jest "za dużo", a to "za dużo" wpływa na niechęć do inwestowania w nowe ładowarki co z kolei wpływa na to że jest "za mało". W takiej sytuacji rolą regulatora (państwa) jest to by z tego dołka nas wypchnąć z jednej strony przez programy jam mój elektryk które powodują że EV jest więcej (i powiedzmy że to jakoś tam działa - nie jest idealnie ale niech będzie), a z drugiej strony przez stymulowanie rozwoju sieci punktów ładowania co w mojej ocenie nie działa. Państwo ma instrumenty by z jednej strony zachęcać firmy do stawiania stacji (niestety to się dzieje bardzo słabo i głównie przez projekty bezpośrednio z UE) jak i jest w posiadaniu firm które mogłyby zainwestować w taką sieć (Orlen, Tauron, Enea itd.) a potem najwyżej ją odsprzedać biznesowi (niestety zamiast to stymulować takim Tauronom nakazano sprzedać większość ładowarek przez co przestały w to inwestować a w pewnym momencie to one budowały najwięcej punktów ładowania).
Nie wspomnę już o tym że firmy nie mają obowiązku w jakimś terminie dostarczyć mocy więc postawione ładowarki czekają latami na podłączenie (sam mam takie 4 3xBiedronka, 1xLidl gdzie rekordzista stoi od stycznia 2024 i czeka...)
Czy jest możliwy scenariusz upadku - wątpię, ale będzie to postępowało w tempie w jakim będzie to na nas wymuszały przepisy UE (AFIR) czyli coś tam musimy zbudować do 2027, 2030 i 2035.