Mój syn spał w czasie jazdy przez całą Albanię do Ksamilu, jak się obudził wieczorem na miejscu i poszliśmy do centrum coś zjeść to ze zdziwieniem spytał mnie czy dojechaliśmy do Indii: bardzo podobne klimaty - smród, śmieci, klaksony na ulicy, ruch na żyletki mija nieostrożnych turystów, nigdzie nie da się płacić kartą.
To że jesteś w Albanii a nie w Indiach to ilość mercedesów na ulicach, zdaje się 85% w tym kraju to merce.
Jak Cię będzie zatrzymywać milicja gdzieś poza miastem, to tylko po to żeby dostać łapówkę. Więc najlepiej podpiąć się pod zapierdalającego nowszego merca lokalesa (prawdopodobnie mafiozo narkotykowy) i się nie zatrzymywać - oni (milicja) wtedy myślą że jesteś z nim i tylko machają ręką.
Druga sprawa to trzymać się głównych tras - na zadupiach i w górach trwa przetwórstwo dragów dla całej Europy i są tam bardzo nerwowi co do obcych. Zjechałem na chwilę w boczną drogę obok jakiegoś sklepu w nocy aby 3-letnia córka mogła się spokojnie załatwić i w ciągu paru minut na parking przy sklepie przyjechało kilkanaście samochodów, również dość nowych G-Klas i zrobiło się nieprzyjemnie, dopiero jak zobaczyli że trzymam córkę a ta robi dwójkę to się pośmieli i poczekali spokojnie aż sobie pojedziemy. Tym razem się upiekło - ale więcej nie robiłem takich numerów i jednym skokiem wróciłem do Czarnogóry.
Miałem jednak wrażenie że te twardziele są dość czuli co do dzieci, bo gdy lokalny mafiozo na pięknym błyszczącym Harleju został zaczepiony przez moja córkę która zrobił ręką gest przegazówki (na jakiejś bajce to widziała chyba) to się roześmiał wraz z całą okolicą i przegazował aż córka piszczała z radochy

Taki miły epizod.