E tam. Sprawa w Tesli jak zwykle jest prosta
To ten długi kabel działa jak akumulator. Napompowany prądem podczas poprzeniego ładowania.
Pewnie pierwsze miało wskazania odwrotne? Logiczne.
Jak ruszylo ładowanie, to wepchnęło najpierw ten prąd rezydualny, który "nieodparował" . Piny wtyczki są wąskie, a suche powietrze w garażu nie sprzyja ucieczce energii.
Konsultowałem paranormalnie, telepatycznie, to z prof Biniendą, bo się teraz nudzi. Jego obliczenia potwiedzaja, że ok 7 m kabla + plus bebechy evse zawieralo te dwie dodatkowe kWgodziny. I tyle w temacie.