Kiedyś cofałem pod pracą Gelendą z kołem na tylnych drzwiach , a na na tym kole wisiał jeszcze pusty bagażnik rowerowy (taki do podwieszania rowerów). Wystawała w dół tako rurka i to dosyć wysoko.
Nagle na pierwszeństwie pojawił się duży wysoki SUV , tuż za mną. Zahamowalem SUV pojechał dalej.
Jakie było moje zdziwienie jak miesiąc m/w później, podchodzi facet i mówi że po powrocie do domu po kilku dniach zauważył na masce wgniecenie . Poanalizował sobie i mu wyszło... Ja też przeprowadziłem burzę mózgów i niestety fakty to fakty.
Zrobienie 700zl go kosztowało, było trudne odciągniecie i wypicowanie tej maski . Pogadaliśmy normalnie
Ani ja ani on nie odczuliśmy faktu kontaktu samochodów.
Facet nie liczył że mnie spotka , choć się czaił i kompletnie nie miał nadziei że mu kasę zwrócę .
Kasę zwróciłem, bo bym spać nie mógł a wina była moja choć to nie była nieuwaga . Ja byłem dluższy niż zwykle i cofający, a gość nie zauważył szarej rurki , która go musnęła plastikowym zakończeniem Prędkość nikła ale masy spore .