Wróciłem z Wisły. Pogoda była beznadziejna. Pierwsze 2h trasy nie padało, tylko lało. Nie dało się jechać szybciej niż 120km/h.
Potem jechałem 135km/h. Znowu połowa trasy w 6 osób, druga połowa w 4 osoby. Po wysadzeniu dwójki pasażerów zasięg nagle wzrósł o dobre 10% (tzn. mogłem przejechać 10% dalej).
Liczyłem na to, że jadąc z górki, na północ zużycie spadnie, ale ulewa popsuła plany i znowu około 27,5kWh/100km.
Udało nam się w 6 osób spakować na wyjazd na 4 dni i jeszcze do środka coś byśmy wcisnęli, gdyby trzeba było. Do frunka weszła mała torba podróżna. (Większa niż podręczna, ale też nie zupełnie wielka).
Po rozpakowaniu się w hotelu wypożyczyliśmy deskę snowboardową i 3 komplety nart. Udało się z nimi wrócić do hotelu w pełnym obłożeniu 6 osób. Także wyjazd na narty jest wykonalny nawet ze sprzętem, ale to już musieliśmy upchać w środku, pomiędzy ostatnią dwójką pasażerów.
Przez jakiś czas jechałem w trzecim rzędzie i oglądałem film. Dźwięk jak w kinie, serio. Ekran trochę mały, tu już efektu kinowego nie było

184cm wzrostu w trzecim rzędzie i był pełen komfort. Trochę musiałem nogi przekładać raz na prawo, raz na lewo, ale można było jechać.
Także życie napisało swój scenariusz na test, który wypadł pozytywnie - zdanie moje i pasażerów.