I to jest coś co chętnie zrobiłbym z niektórymi mymi autami

Żeby się nie stresować że zaparkowałem obok kogoś kto zaraz przyłoży mi drzwiami, oklejamy np Teslę takim gumowatym materiałem udającym rdzę z wżerami i chyba nikt obok nie zaparkuje.
Pamiętam jak na czas naprawy blacharskiej Mercedesa (żona siłowała się z autobusem) pożyczyłem od ojca Poloneza (który wrastał u niego na działce), który mi całkiem fajnie jeździł (mam słabość do różnych gratów), był niezawodny (pod warunkiem że co jakiś czas się czyściło hamulce oraz wymieniało jakieś tulejki w rozruszniku, co kosztowało grosze), ale ruda już gdzieniegdzie go ładnie zjadała. Gdy parkowałem obok kogoś kto jeszcze nie wysiadł z auta to często przestawiał gdzieś obok, a jak ktoś niechcący postawił swe nowe, lśniące audi obok to często po wyjściu i zdaniu sobie sprawy z błędu przestawiał jak najdalej od Poldiego.
Nie ukrywam że dawało mi to super komfort psychiczny

Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak bardzo stresuje mnie parkowanie na mieście nowymi samochodami.
Widocznie w głębi duszy jestem takim złomnikiem. Dla mnie jeżeli auto jeździ niezawodnie i bezpiecznie mnie dowozi z A do B to już je lubię. A jak wygląda to mnie obchodzi mniej (chyba że jest nowe i drogie).