Pod wpływem ostatnich wypadków (BMW na A1, 19 latka w BMW itd) a także dość powszechnych pytań na forum, gdzie poszukujący samochodu wręcz oburzają się na propozycję jazdy zgodnie z przepisami, zastanawiam się jak można zwalczyć, dość powszechny w naszym kraju, kult zapierdalania: ile da fabryka, +20, +50 itp itd.
Co można zrobić, żeby ludziom wybić to z głowy?
Mandaty, punkty karne itd to oczywiście jedno (BTW za takie 250 km/h powinno być dożywotnie odebranie prawka), jednak chodzi bardziej o zmianę mentalności, i to nie na zasadzie: elektrykiem szybciej się nie da, tylko raczej o wpojenie kierowcom zasad bezpiecznej jazdy. Ja wiem, że u nas wszyscy jeżdżą "szybko ale bezpiecznie", wszyscy się akurat śpieszą itd, tylko, że potem ktoś ginie, czasem zupełnie niewinny.
Jak, na początek choćby, skłonić "zapierdalaczy" by wstydzili się publicznie przyznać, że tak jeżdżą, tak jak nikt już obecnie nie chwali się kradzeniem (gdzie 30 lat temu był to objaw zaradności).
Może macie własne przemyślenia?
Też o tym długo myślałem. W Polsce ograniczenie prędkości jest do 140 km/h więc jeszcze w ramach limitu mogą się mijać pojazdy jadące powiedzmy 80km/h i 140km/h czyli pokonywanie przeszkód odbywa się przy prędkości 60km (różnica). I to jest realnie górna granica bezpieczeństwa - pokonywanie przeszkód przy 70-80 km/h zwłaszcza na łukach, słabej widoczności czy gorszych warunkach pogodowych jest bardzo niebezpieczne.
Pal licho jak pozabija się kierowca i jego pasażerowie, którzy mają świadomość prędkości i wpływ na kierującego. Przeważnie jednak mamy do czynienia z "królem szosy" pędzącym dużym, nowoczesnym i bezpiecznym autem 180-200km/h który uderza od tyłu w zdecydowanie mniejsze, starsze i mniej bezpieczne auto jadace 80-90km/h - zabijając z pełną premedytacją wszystkich na pokładzie.
Mandaty nic nie dadzą bo często jest tu mowa o ludziach zamożnych - którzy niejednorotnie chwalą się ile zabulili. Niestety najbardziej skuteczne jest przeszczepienie modelu zawieszania/odbieirania prawa jazdy które znamy z terenu zabudowanego.
Moja propozycja:
- przekroczenie prędkości 160km/h - 6 miesięcy zawieszonego prawa jazdy
- przekroczenie prędkości 170km/h - 12 miesięcy zawieszonego prawa jazdy
- przekroczenie prędkości 180km/h - 2 lata zawieszonego prawa jazdy i obligatoryjnie egzamin
- przekroczenie prędkości 190km/h - 3 lata zawieszonego prawa jazdy, utrata pojazdu i obligatoryjnie egzamin,
- przekroczenie prędkości 200km/h - bezterminowe zawieszenie prawa jazdy, utrata pojazdu i zarzuty z Art. 174 KK który brzmi:
§ 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Można też przekroczenie prędkości od powiedzmy 200km/h potraktować jako Art. 160 KK:
§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Trudno polemizować z faktem, że człowiek w BMW który zabił 3-osobowa rodzinę jadąc pomiędzy 260 a 320 km/h powinien mięć postawione zarzuty zabójstwa z premedytacją o czym świadczyć może demontaż/dezaktywacja fabrycznych ograniczeń prędkości - w BMW bodajże 250km/h