Jak walczyć z kultem zapierdalania (prędkość)

twizy

Zadomawiam się
Rozjeżdżając kogoś przypadkiem "dość poważnie"naruszasz jego wolność. I czy "zapier...." to jest przypadkiem?
Ale, że 'tata' musi Ci powiedzieć ile masz jechać byś nie przejechał?
 

AntoniFerdynand

Posiadacz elektryka
Pod wpływem ostatnich wypadków (BMW na A1, 19 latka w BMW itd) a także dość powszechnych pytań na forum, gdzie poszukujący samochodu wręcz oburzają się na propozycję jazdy zgodnie z przepisami, zastanawiam się jak można zwalczyć, dość powszechny w naszym kraju, kult zapierdalania: ile da fabryka, +20, +50 itp itd.
Co można zrobić, żeby ludziom wybić to z głowy?

Mandaty, punkty karne itd to oczywiście jedno (BTW za takie 250 km/h powinno być dożywotnie odebranie prawka), jednak chodzi bardziej o zmianę mentalności, i to nie na zasadzie: elektrykiem szybciej się nie da, tylko raczej o wpojenie kierowcom zasad bezpiecznej jazdy. Ja wiem, że u nas wszyscy jeżdżą "szybko ale bezpiecznie", wszyscy się akurat śpieszą itd, tylko, że potem ktoś ginie, czasem zupełnie niewinny.
Jak, na początek choćby, skłonić "zapierdalaczy" by wstydzili się publicznie przyznać, że tak jeżdżą, tak jak nikt już obecnie nie chwali się kradzeniem (gdzie 30 lat temu był to objaw zaradności).

Może macie własne przemyślenia?
Też o tym długo myślałem. W Polsce ograniczenie prędkości jest do 140 km/h więc jeszcze w ramach limitu mogą się mijać pojazdy jadące powiedzmy 80km/h i 140km/h czyli pokonywanie przeszkód odbywa się przy prędkości 60km (różnica). I to jest realnie górna granica bezpieczeństwa - pokonywanie przeszkód przy 70-80 km/h zwłaszcza na łukach, słabej widoczności czy gorszych warunkach pogodowych jest bardzo niebezpieczne.
Pal licho jak pozabija się kierowca i jego pasażerowie, którzy mają świadomość prędkości i wpływ na kierującego. Przeważnie jednak mamy do czynienia z "królem szosy" pędzącym dużym, nowoczesnym i bezpiecznym autem 180-200km/h który uderza od tyłu w zdecydowanie mniejsze, starsze i mniej bezpieczne auto jadace 80-90km/h - zabijając z pełną premedytacją wszystkich na pokładzie.

Mandaty nic nie dadzą bo często jest tu mowa o ludziach zamożnych - którzy niejednorotnie chwalą się ile zabulili. Niestety najbardziej skuteczne jest przeszczepienie modelu zawieszania/odbieirania prawa jazdy które znamy z terenu zabudowanego.
Moja propozycja:
- przekroczenie prędkości 160km/h - 6 miesięcy zawieszonego prawa jazdy
- przekroczenie prędkości 170km/h - 12 miesięcy zawieszonego prawa jazdy
- przekroczenie prędkości 180km/h - 2 lata zawieszonego prawa jazdy i obligatoryjnie egzamin
- przekroczenie prędkości 190km/h - 3 lata zawieszonego prawa jazdy, utrata pojazdu i obligatoryjnie egzamin,
- przekroczenie prędkości 200km/h - bezterminowe zawieszenie prawa jazdy, utrata pojazdu i zarzuty z Art. 174 KK który brzmi:
§ 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Można też przekroczenie prędkości od powiedzmy 200km/h potraktować jako Art. 160 KK:
§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Trudno polemizować z faktem, że człowiek w BMW który zabił 3-osobowa rodzinę jadąc pomiędzy 260 a 320 km/h powinien mięć postawione zarzuty zabójstwa z premedytacją o czym świadczyć może demontaż/dezaktywacja fabrycznych ograniczeń prędkości - w BMW bodajże 250km/h
 
Last edited:

Norbert

Posiadacz elektryka
Moja propozycja:
- przekroczenie prędkości 160km/h - 6 miesięcy zawieszonego prawa jazdy
- przekroczenie prędkości 170km/h - 12 miesięcy zawieszonego prawa jazdy
- przekroczenie prędkości 180km/h - 2 lata zawieszonego prawa jazdy i obligatoryjnie egzamin
- przekroczenie prędkości 190km/h - 3 lata zawieszonego prawa jazdy i obligatoryjnie egzamin
- przekroczenie prędkości 200km/h - bezterminowe zawieszenie prawa jazdy i zarzuty z Art. 174 KK który brzmi:
§ 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Można też przekroczenie prędkości od powiedzmy 200km/h potraktować jako Art. 160 KK:
§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Jadąc 170 autostradą, zdrowy na umyśle kierowca nie powinien mieć problemu z oceną jak szybko zbliża się do innych aut i że jeśli jest "gęsto" to musi zwolnić.
Na szczęście aby zaszły przesłanki do tego o czym wspominasz - to musi się "coś" zadziać. Gdyby tak nie było - to każdy kto na pustej, zupełnie pustej drodze, przekroczy prędkość mógłby zostać ukarany w ten sposób.
Oczywiście dla radości niektórych można wprowadzić do kodeksu przepis o "wypadku bez następstw" czyli takim wypadku do którego nie doszło, ale mogło. Coś na zasadzie - niedostosowania prędkości do warunków drogowych.
Skupianie się tylko na drogach klasy A czy S jest trochę ślepym kierunkiem. Tego typu zapisy odniósłbym do ruchu w terenie zabudowanym i na drogach o jednej jezdni dla dwóch kierunków. To tutaj czyha najwięcej pułapek i nieprzewidzianych sytuacji.
Według mojej oceny - najczęściej sypią się mandaty za relatywnie niewielkie przekroczenia, cwaniaki najczęściej za grube przekroczenia unikają kar z prostej przyczyny - kontroli jest mało, a dodatkowo mamy trochę możliwości dowiedzieć się, że na danym odcinku ktoś lata z "radarem".
Przydałoby się poznać statystykę za jakie przekroczenia wystawiane są mandaty, natomiast te grube przekroczenia są nagłaśniane i tych jest relatywnie mało.
 

AntoniFerdynand

Posiadacz elektryka
Przepraszam, to kolejny nieskuteczny pomysł.
Tutaj chyba tylko edukacja i uświadamianie może spowodować poprawę, ale to wymaga czasu i konsekwencji. A z kar, to myślę, że jeśli kara finansowa dotknęła by 2 pokolenia w tył i trzy do przodu, to rodziny by sobie poradziły z takimi delikwentami, ale tylko w przypadku spowodowania wypadku.
Przykład takiego Majtusia, gdyby jego rodzina straciła cały majątek na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach drogowych, z wyłączeniem ameb które wsiadły do samochodu z inną amebą, to inny Majtuś by się (częściej) zastanowił czy warto pruć w takich warunkach z taką prędkością...
Sam osobiście uważam, że przez takie ameby normalni kierowcy mają gorzej.

To zależ od kilku czynników, jeśli przyjmiemy, że na wąskiej drodze gdzie po obu stronach poruszają się dzieci, to i 50 jest prędkością niebezpieczną. Natomiast nawet w mieście, gdzie ulica jest szeroka, z dobrą widocznością, gdzie nie ma żadnych pieszych a ruch jest mały, to takie 70 nie stanowi zagrożenia...

To nie jest prosty temat.
Według mnie nawet 250km/h nie stanowi wielkiego zagrożenia (o ile auto jest w pełni sprawne) dla otoczenia, jeśli wybierze się odpowiednie miejsce i czas. Jeśli autem porusza się ktoś kto ma świadomość pewnych rzeczy to do wypadku z całą pewnością nie dojdzie.
Najczęstszą przyczyną wypadków jest brak wyobraźni i żadne kary tego nie zmienią.


Masz rację - zamknięty tor wyścigowy. Na drogach publicznych za to powinna być konfiskata prawa jazdy, auta i postawieniue zarzutów katastrofy w ruchu lądowym bądź usiłowania zabójstwa. Przy 250 km/h mijasz przeszkody jadące prawidłowo 80-90km/h z prędkością 160-170km/h czyli jesteś całkowitym niedorozwojem zagrażającym innym w równym stopniu jak osoba nietrzeźwa z bronią palną w ręku.
 

AntoniFerdynand

Posiadacz elektryka
Jadąc 170 autostradą, zdrowy na umyśle kierowca nie powinien mieć problemu z oceną jak szybko zbliża się do innych aut i że jeśli jest "gęsto" to musi zwolnić.
Na szczęście aby zaszły przesłanki do tego o czym wspominasz - to musi się "coś" zadziać. Gdyby tak nie było - to każdy kto na pustej, zupełnie pustej drodze, przekroczy prędkość mógłby zostać ukarany w ten sposób.
Oczywiście dla radości niektórych można wprowadzić do kodeksu przepis o "wypadku bez następstw" czyli takim wypadku do którego nie doszło, ale mogło. Coś na zasadzie - niedostosowania prędkości do warunków drogowych.
Skupianie się tylko na drogach klasy A czy S jest trochę ślepym kierunkiem. Tego typu zapisy odniósłbym do ruchu w terenie zabudowanym i na drogach o jednej jezdni dla dwóch kierunków. To tutaj czyha najwięcej pułapek i nieprzewidzianych sytuacji.
Według mojej oceny - najczęściej sypią się mandaty za relatywnie niewielkie przekroczenia, cwaniaki najczęściej za grube przekroczenia unikają kar z prostej przyczyny - kontroli jest mało, a dodatkowo mamy trochę możliwości dowiedzieć się, że na danym odcinku ktoś lata z "radarem".
Przydałoby się poznać statystykę za jakie przekroczenia wystawiane są mandaty, natomiast te grube przekroczenia są nagłaśniane i tych jest relatywnie mało.
Nie - w Polsce limit autostradowy jest 140km/h - w Europie powszechnie jest 120-130kmh nie bez powodu. Oczywiście są kraje jak Czechy gdzie podniesiono na niektórych odcinkach prędkość do 150km/h czy Niemcy gdzie na coraz mniejszej liczbie odcinków (już niewielu) nie ma ograniczenia.
Te 120-130km/h nie biora się z nieczego czy z widzmisię regulatorów. Poza jednym wyjątkiem Niemiec na coraz mniejszej powierzchni nigdzie nikt nie dopuszcza 170km/h
 
Top