Oczywiście lockdown i dopłaty do EV trochę namieszało na rynku, ale patrząc obiektywnie utrata wartości tych najmniej tracących po trzech latach (Toyota Yaris (42%) , VW Tiguan (41%), Nissan Qashqai (41%), Kia Sportage (40%), Hyundai Tucson (34%)) to około 40% po trzech latach.
Zgadza się.
Ale nie ma obowiązku kupowania nowego, jak kupisz młodą używkę, albo demówkę to już będzie strata minimalna.
Albo i żadna.
Przykładowo - swojego c-hr sprzedałem po pół roku drożej niż go kupiłem.
Teraz (3 lata później) nadal są ogłoszenia za cenę WIĘKSZĄ niż ja wtedy kupowałem i sprzedawałem.
Przy elektrykach tak nie zrobisz, bo nie dostaniesz dopłaty, a co za tym idzie, stracisz na tym więcej niż kupując nowy.
A przy odsprzedaży i tak każdy będzie Ci liczył, że dopłatę dostaniesz i że jemu ją (w cenie) przekażesz dalej.
Czy w przypadku EV jest gorzej?
Jest.
A największym problemem jest totalny brak chętnych na odkup.
Pewnie zależy od marki i modelu. Ja kupiłem swoją TM3 za 245k zł, (nawiasem mówiąc obecnie nowa jest tańsza o 20k zł). Załóżmy po trzech latach optymistycznie najniższą utratę wartości 40%. To obecnie powinien ten model kosztować 147k zł. Patrząc po obecnych cenach i zainteresowaniu myślę ze spokojnie mógłbym tak wystawić, a ma prawie już 4 lata.
Wystawić możesz, ale szans sprzedać nie masz.
Może za 100 tys.
Tu nie chodzi o utratę wartości, bo auto spalinowe tez traci. Posiadając przez kilkadziesiąt lat kilkadziesiąt samochodów, starając się serwisować te samochody dość starannie widzę jak jazda odcinkami 5 km w mieście zażyna silnik.
I tu chodzi phev, cały na biało, który da radę na samym napędzie elektrycznym pokonać ten problem.
Zresztą - co sprzedającego 3 letnie auto obchodzi zużycie silnika.....