Kompletnie tego nie ogarniam. Rozumiem, że dzieciaki, głupota, ale kiedy robi to ktoś starszy - brak słów.
Jak byłem młodszy i kupiłem swoje pierwsze porządnie auto, to też mi przez chwilę odbijało na drodze. Tylko to zdaje się powinno przejść w naturalny sposób dość szybko. Jak stare konie odwalają jakiś szajs drogowy, to jakbym patrzył na ludzi, którzy zatrzymali się w rozwoju na etapie wczesnego dwudziestolatka. Niepojęte. Widocznie wraz z przebiegiem na liczniku przybywa więcej frustracji niż doświadczenia.
Swoją drogą, elektryk to dobry sposób na walkę z kultem zapitalania. Zamiast próbować jechać w trasie nieco szybciej niż reszta i walczyć o wyimaginowaną pozycję w drogowym stadzie, człowiek zaczyna jechać nieco wolniej niż reszta, bo walczy o kilometry. Jadąc wolniej parę razy miałem taką obserwację, że co jakiś czas pojawia się chmara rekinów prędkości. Przejadą i... droga pusta. Tymczasem rekiny jadą ciągle w tłumie i nakręcają się wzajemnym wyprzedzaniem albo ciągłym doganianiem kogoś innego.