W moim przypadku zmieniły się zasadniczo dwie rzeczy. Nie boli mnie "serce" jak żona wyjeżdża odwieźć dzieci do szkoły i za chwilę wraca, wcześniej cały czas widziałem przed oczami ten niedogrzany silnik. Druga rzecz to poznałem lepiej niektórych znajomych i przyjaciół - fochy, że elektryk, że tesla, a nie kolejne bmw czy porsche. Ja mówiąc, że jeżdżę bmw nie dla znaczka na masce, nie dla szpanu, naprawdę tak myślałem, ale widzę, że niektórzy tylko tak mówili. Z prozaicznych rzeczy, to nie muszę jeździć na stację i tankować żonie auta, niby nic, a jednak mnie to wkurzało, bo swoje ogarniam po drodze, a z jej musiałem specjalnie jechać. Jak jedziemy z dziećmi do lekarza/gdzieś w ciągu dnia w dużych korkach to bardzo upraszcza życie jazda po buspasach. W zasadzie tyle, niewiele bo to tylko auto.