"Dla przeciętnego Kowalskiego auto elektryczne to jednak póki co pieśń odległej przyszłości" - czyli kolejny artykuł na chip.pl

Robsonics

Posiadacz elektryka
Niestety, przeciętny Kowalski kupuje używany samochód i póki BEV nie będą używane, w zasięgu jego budżetu, póki będzie jeździł tym, co w jego budżecie się mieści.
Ja osobiście też nastawiam się na zakup używki, bo nowe jest poza moim budżetem. Osobiście boję się tylko potencjalnych problemów wynikających z zużycia baterii i zbyt krótkiego zasięgu.
Mam parę (i to dosłownie) modeli na oku, liczę, że za kilka, kilkanaście lat trafię na 10-latka z baterią trzymającą min. 90-95% pierwotnej pojemności.
P.S. Nie, nie jest to Tesla, więc gdyby ktoś chciał napisać "Teslę taką łatwo będzie znaleźć" niech nawet się nie fatyguje.
 

elektryk

Pionier e-mobilności
Mam parę (i to dosłownie) modeli na oku, liczę, że za kilka, kilkanaście lat trafię na 10-latka z baterią trzymającą min. 90-95% pierwotnej pojemności.
Wg mnie nie ma co planować co będzie za kilkanaście lat, ciężko już przewidzieć co będzie za kilka. W międzyczasie wszystko może się zmienić włącznie z Twoją sytuacją finansową.
 

Robsonics

Posiadacz elektryka
Dlaczego slaby?
Raczej trudno sie nie zgodzic z wiekszoscia tez z perspektywy zwyklego Kowalskiego...
Też właśnie odniosłem wrażenie, że jak na chip.pl to artykuł obiektywny i właśnie pokazuje punkt widzenia zwykłego Kowalskiego. Można się z tym nie zgadzać, ale taka jest prawda
 

Lupus

Posiadacz elektryka
Dobry artykuł, zgadzam się z większością poglądów.

Natomiast przyczepiłbym się do jego obliczeń:
Nawet jeśli mógłbym sobie pozwolić na dopłatę do auta elektrycznego droższego od porównywalnego modelu z silnikiem spalinowym i nawet gdybym ładował go tylko w domu „po taniości”, taka dopłata nie zwróciłaby mi się prawdopodobnie nigdy. Nawet gdybym ładował „za darmo”, różnica w cenie wyrównałaby się dopiero po jakichś 5-6 latach.
Wcześniej napisał, że nawet bez fotowoltaiki oszczędza na paliwie 1000 zł / mc, oraz że dopłata do auta elektrycznego to ok 70 tyś zł*. Po dotacji to daje ok 50 tyś zł, czyli nawet ładując w domu bez fotowoltaiki, zwróciłoby mu się po ok 4-5 latach (a nie "nigdy" jak napisał), natomiast ładując za darmo zwróciłoby mu się po ok 3 latach (a nie 5-6 jak napisał).
Elektryk wychodzi jeszcze korzystniej jeśli ktoś dużo korzysta z darmowego parkowania w miastach.
* cena auta elektrycznego jest o co najmniej 50-70 tys. wyższa niż porównywalnego auta spalinowego w gamie modelowej tego samego producenta


Trochę nie zgadzam się z konkluzją, ponieważ mimo że autor na początku napisał:
jeśli mieszkamy i ładujemy się w domu, życie z elektrykiem jest naprawdę proste, a eksploatacja bajecznie tania.
to w podsumowaniu był bardziej krytyczny:
U nas samochody elektryczne są dziś propozycją wyłącznie dla ludzi, którzy mają mnóstwo pieniędzy i jeszcze więcej wolnego czasu. Względnie dla takich, którzy mają mnóstwo pieniędzy i mogą się zawsze ładować w domu lub w siedzibie swojej firmy, więc problemy infrastrukturalne są im z grubsza obce.
Powiedziałbym, że niekoniecznie są propozycją tylko dla osób które mają mnóstwo pieniędzy (zależy co przez to pojęcie rozumieć), ponieważ jak zauważyliśmy wcześniej, elektryk może się zwrócić przy ładowaniu w domu. W takim raziem słuszniej byłoby napisać, że są propozycją dla osób, które i tak kupują nowe auta z salonu.

Podsumowując, moim zdaniem auta elektryczne są dzisiaj propozycją dla osób które:
- tak czy inaczej kupują auta nowe (z salonu),
- mogą się zawsze ładować w domu/firmie,
- oraz jeżdżą dużo, ale w takie trasy że starczy im jedno ładowanie z domu.
Wtedy komfort jazdy i użytkowania jest bajeczny.
 
Last edited:

radioaktywny

Pionier e-mobilności
Mam w d...ie wszystkie rozważania "fachowców, teoretyków od elektryków".
Na zdjęciu moja Tesla Y na przełęczy Julierpass w Szwajcarii na wysokości 2284 m. W 9 dni zrobiłem, 4600km, Byłem w Apulii we Włoszech, Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Lichtensteinie. Było super, samochód bajka, a zużycie to 1/3 kosztów spalinowego.
 

Attachments

  • 1694258773517.jpg
    1694258773517.jpg
    321 KB · Liczba wyświetleń: 72

Robsonics

Posiadacz elektryka
Wg mnie nie ma co planować co będzie za kilkanaście lat, ciężko już przewidzieć co będzie za kilka. W międzyczasie wszystko może się zmienić włącznie z Twoją sytuacją finansową.
Oczywiście. Jak czasem żartuje mój tato "nie wiem, czy dożyję jutra, a Ty mi mówisz o tym, co za kilka lat".
Niemal pewne, że moja sytuacja się nie zmieni na tyle, by było mnie stać na nowe auto za ok. 200 tys zł. Chyba że trafię "6" w lotka.
 
Top