Ja jednej rzeczy nie rozumiem - przecież ceny używanych ściśle zależą od rozwoju technologii i cen aut nowych + robią zamęt dopłaty do elektryków. Ale nawet jeśli weźmiemy tutaj sytuację hipotetyczną, że dopłat nie ma, to... powiedzmy na przykładzie Lexusa NX w wersji Prestige z pakietami (AWD) lub F Sport (bo taki w 2019/2020 roku rozważałem do zakupu, zanim ceny wyjebały).
2020: dostałem cenę za Lexusa NX Prestige z pakietami i F Sport podobną: ok. 255k zł brutto
2024: dzisiaj taki Lexus jest spokojnie ze znośnym przebiegiem <120 k km do wyrwania za 150k zł brutto
Sprzedajesz i załóżmy, że chcesz kupić nowego Lexusa NX w podobnym wyposażeniu. No to masz tak:
2024: nowy Lexus NX z podobnym wyposażeniem, AWD, po rabatach 263k zł brutto.
Razem wychodzi Cię zatem po sprzedaży 263k + 105k (strata na poprzednim NX) = 368k zł brutto
2020: Tesla 3 LR kosztowała niespełna 240k zł jak teraz patrzę na artykuły w internecie z tego okresu
2024: dzisiaj można chyba bezpiecznie założyć, że <120k km sprzeda się za przynajmniej 110k zł brutto
Sprzedajesz i załóżmy, że chcesz kupić nową Teslę 3 LR, której cena to 225k zł brutto
Razem wychodzi Cię po sprzedaży 225k + 130k zł (strata na poprzedniej TM3) = 355k zł brutto
Tesla kosztuje zatem mniej po podliczeniu straty po odsprzedaży, jeżeli pozostajemy przy tym samim modelu, bo spadek wartości używanego jest w dużej mierze niwelowany przez spadek wartości nowego auta. I to będzie dotyczyło większości samochodów elektrycznych, aż nie dojdziemy do jakiejś ściany rozwojowej czy technologicznej. A te wyliczenia przecież pomijają dopłaty, które mają wpływ na ceny samochodów używanych i to ogromny.
Oczywiście jeśli coś pomyliłem z cenami, to mnie poprawcie. Co do Lexusa jestem pewien, bo się mocno interesowałem - zarówno używanym teraz, jak i w 2020 nowym - składałem zapytani i byłem o krok od zakupu.