O i tu wychodzi typowy Polak właśnie
Ej, no takie teksty to urażą albo moje uczucia patriotyczne, albo internacjonalistyczne

A już serio - pisze o faktach. W PL szanse dostania mandatu za prędkość są ogólnie rzecz biorąc małe. Fotoradary oznakowane, punkty w których policja stanie i strzela laserami też właściwie znane, do tego aplikacje społecznościowe do "ostrzegania o niebezpieczeństwach", a do nadziania się na nieoznakowany radiowóz, który chce cię zatrzymać wymaga albo wyjątkowego pecha, albo zdecydowanego wyróżniania się z tłumu. Na koniec jak cię już ustrzelą, to do niedawna maksymalny mandat wynosił 500zł, czyli powiedzmy 2 zbiorniki paliwa. Anegdotycznie, ostatnie moje spotkanie z policją było chyba 8 lat temu i zakończyło się pouczeniem w ramach akcji protestacyjnej. W UK i paru innych krajach wygląda to jednak trochę inaczej. Do tego mam wrażenie, że w PL fajny samochód jest jednak bardziej pożądanym obiektem niż w krajach bogatszych, gdzie rolę symbolu statusu od dawna przejęły inne dobra. Ale skoro można się realnie wyszaleć na torze, to zaczyna mieć to sens.
Problem jest jeszcze taki, że żaden sebix w śmietniku, nie zapłaci za wjazd na tor, żeby się wyszaleć...
To nie tylko problem dostępności i kasy. Na torze nie rozpędzisz samochodu do jego V-max, są zakręty, więc trzeba się jakimiś umiejętnościami jednak wykazać, są inni, którzy chcą wygrać, czy to wyścig, czy chociaż zrobić dobry czas i statystycznie patrząc pierwszy nie będziesz. No i jest to robione na legalu, więc no fun. To jednak nie to samo, co depnąć do podłogi na autostradzie i "wygrać" z ludżmi, którzy się nie ścigają i w sumie mają cię w większości w dupie.