Koledzy cały czas piszą o jeździe na suwak gdzie jeden pas stoi albo jedzie bardzo powoli.
Natomiast Ty cały czas piszesz jakiejś o hipotetycznej paradoksalnej sytuacji, gdzie ruch jest mały, szybki i płynny, widać przeszkodę dużo wcześniej, można bez mocnego zwalniania zmienić pas dużo wcześniej, ale jednocześnie jak ktoś dojedzie do przeszkody to nie jest już w stanie zmienić pasa bo jednak jest korek?
Nie chce mi się tego tłumaczyć setny raz. Nie pisze o hipotetycznych sytuacjach, piszę konkretnie o tym co widzę na drogach.
Jedno co widzę najczęściej to, to, że z pasa który się kończy, ktoś startuje od zera czy 10km/h, a tym samym spowalnia pas który się nie kończy - bo ktoś go wpuszcza. I tu leży problem. Gdyby włączył się w ten ruch wykorzystując jakąkolwiek lukę wcześniej to tej sytuacji (spowolnienia) by nie było.
Ida jest taka, że im mnie osób na pasie który się kończy tym szybciej ruch się odbywa. Więc jeśli wcześniej ktoś się włączył w ruch z szybkością 40km/h to ten ruch jest zachowany, ale jeśli ktoś dojechał do końca i miał obok inne auto to musiał zwolnić lub się zatrzymać. Auta to nie proca, ktoś za nim musi zwolnić znacznie lub się zatrzymać po to aby wpuścić tego kierowcę i znika nam płynność. Oczywiście ten kto doleciał do końca jest ucieszony bo szybko przejechał. Ale kilka aut dalej sobie stoją z uwagi na to jak zachowuje się ruch.
Geneza "dopisku" o tym kto ma pierwszeństwo w takiej sytuacji wzięła się głównie z tego, że pojawiali się strażnicy teksasu i blokowali pas który się kończy. Ale nie robili tego z powodu widzi mi się, tylko dlatego, żeby przyśpieszyć ruch. I tak się właśnie działo, że przed szeryfem ruch się upłynniał, no ale ból d... mieli ci których przyblokował.
Prawda jest taka, że dwa pasy ruchu nigdy nie będą poruszać się szybciej w przypadku zamknięcia jednego z nich, kiedy na końcu do ruchu włącza się ktoś z dużo mniejszą prędkością, a tak to się zwykle odbywa.
Efektem tego jest "płynna" jazda 5 czy 10km/h w stosunku do tego, że można by było jechać np. 30...
Naturalnie bywa tak, że napór aut jest tak duży, że żadne czary nie upłynnią ruchu. Natomiast w większości sytuacji wygląda to tak, że wystarczyłoby aby kilku kierowców pomyślało wcześniej.
Zdecyduj w końcu o jakiej sytuacji piszesz.
Czy jeden pas stoi i się wkurza?
Czy cały czas jedzie na tyle szybko żę są odstępy między autami i można zmienić pas dużo wcześniej?
Twoja sytuacja dzieje się gdzieś poza miastem, bo oba pasy (gdyby każdy jechał idealnie) nigdy się nie zatrzymują np przed światłami albo przejściami dla pieszych?
Ten wątek rozrósł się z kwestii zapierdalania, więc umiejscowiony jest na "drodze szybkiego ruchu".
Pokaż nagrania jak wygląda ta sytuacja o której piszesz.