Generalnie ubezpieczyciele sami nie wiedzą ile skasować.
Na moim przykładzie bezpośrednio po złożeniu zamówienia na TMY postanowiłem rozejrzeć się za ubezpieczeniem oferty były różne tj. od 6300 PZU do 12000 nie pamiętam jaka to była ubezpieczalnia!

Pomyślałem drogo w ch... ale cóż, nic z tym nie zrobię.
Po nadaniu VIN zacząłem rozglądać się Leasingiem i wiadomo...pierwsze uderzenie do Santandera, tam wszystko fajnie ale oferta zawierała obowiązkowe ubezpieczanie PZU za 7300zł tak więc stwierdzałem, że sam ten samochód ubezpieczę (w końcu będę miał 1000zł w kieszeni) u swojego agenta ale w takim przypadku Santander zmienił warunki leasingu co mnie delikatnie mówiąc rozbiło wewnętrznie (warunki nie były ze ale sam fakt zmian zasad mnie dobił). Tak więc postanowiłem odezwać się do swojego opiekuna w ING. Przedstawił lepszą ofertę od Santandera + nieobowiązkowe ubezpieczenie także...przekonał mnie. Formalności załatwiliśmy w kilka chwil po czym pyta mnie po ile mam to ubezpieczanie w PZU? Podałem kwotę po czym zaproponował mi ubezpieczenie za 5800 w Ergo Hestii (myślę, no trudno niech będzie ta Ergo Hestia, chcę jak najtaniej). Podpisaliśmy umowę z kwotą ubezpieczenia i uwaga! HIT!!! Sami od siebie z banku do mnie zadzwonili po 3 dniach, że analitycy zmienili zdanie i dadzą mi ubezpieczenie w PZU w opcji VIP za 5300zł

Reasumując, kwoty ubezpieczeń są z czapy wzięte. Dla mnie najważniejsze natomiast jest to, że od pierwotnej oferty z pierwszego leasingu ubezpieczenie w tej samej firmie tylko z lepszym pakietem kosztuje 2000 mniej

Do kosztów ubezpieczenia za granicą nie będę się odnosił bo to trochę tak jak porównywanie cen paliwa w Wenezueli i w Polsce, nie ma to żadnego sensu.