Rozwój SuC w Polsce

piotrpo

Pionier e-mobilności
I problemem - mam wrażenie - nie są EV w tym kontekście, ale wciąż kiepska infrastruktura. A jak się ma dobrą infra to się jedzie na pewniaka do mniej niż 10% SOC (raz na MOP zajechałem z 2%, ale tam było 16 x SuC i z 8 czy 10 innych ładowarek), ładuje się szybciutko i dalej w drogę.
Moim zdaniem tak. W sensie, że kupiłem samochód w miarę świadomie. Większość przebiegu do tej pory robiłem w mieście i na krótkich odcinkach, trasy raczej rzadko i na kompletnym luzie (jak dojadę godzinę później, to nic się nie stanie). Natomiast jako EV noob miałem panikę w oczach przy SoC na poziomie 40%. To dość szybko znika, nawet w PL, bo okazuje się, że jednak większość ładowarek (nawet Orlenu) działa, zwykle jest jakaś wolna wtyczka itd. Oczywiście z czasem nabiera się zaufania do tego co pokazuje ekran i prognoza. Zauważa, że to nie telefon, który nagle wciągnie 10% baterii "bo tak". Natomiast cała ta EV histeria zdecydowanie działa.
 

marco_25

Pionier e-mobilności
Problem z zasięgiem elektryków na autostradzie to w dużej mierze problem ogółu kierowców w Polsce którzy nagminnie przekraczają prędkość. Jadąc BEV z prędkością 120km/h przejadę bez problemu 300 km a to jest prędkość autostradowa w Niderlandach lub eskach w Polsce, przy 140 km/h jest gorzej ale też nie jest to tragedia.
Jednak rzeczywistość w Polsce jest inna i jeździ się prędkościami maks dopuszczalnymi +10 a nawet znacznie poza tym. Pięknie to widać przy pomiarach odcinkowych prędkości, nagle cywilizacja na drogach, odcinki się kończą i kierowcy dostają amoku.

Rozumiem że fajnie by było mieć zasięg autostradowy 700km ale to nie jest jak w ICE koszt większego zbiornika z plastiku tylko prawie 25% droższe samochody które dodatkowo są jeszcze cięższe i mniej dynamiczne. Dlatego znając ograniczenia technologii na dzień dzisiejszy każdy powinien policzyć co jest dla niego ważne i jak użytkuje samochód. Bo to że trzeba delikatnie zmienić nawyki to wszyscy tutaj sobie zdajemy sprawę.

Poszły gigantyczne nakłady na badania w kierunku nowych technologii bateryjnych i możliwe że już niedługo marzenie niektórych o zasięgach rzędu 1000km będzie dostępne w salonach. Wtedy zobaczymy czy naprawdę były aż tak bardzo potrzebne w statystykach sprzedaży.
 

cooler

Pionier e-mobilności
Poszły gigantyczne nakłady na badania w kierunku nowych technologii bateryjnych i możliwe że już niedługo marzenie niektórych o zasięgach rzędu 1000km będzie dostępne w salonach. Wtedy zobaczymy czy naprawdę były aż tak bardzo potrzebne w statystykach sprzedaży.
Na pewno najwięcej będzie schodzić mieszczuchów, ale będą one miały pewnie wtedy WLTP rzędu dzisiejszych Long Range, 500-600km. Ale wróżę po sprzedaży różnych Mondeo, Insigni czy Passatów w dieslu że będzie rynek na te auta 1000km+. Szczerze mówiąc - jeden samochód w rodzinie, gdzie obydwoje w Wawie dojeżdżają do pracy komunikacją publiczną to na pewno ludzie wybiorą bezproblemowe, większe auto na trasy z jak największą baterią.
 

nabrU

Moderator
Problem z zasięgiem elektryków na autostradzie to w dużej mierze problem ogółu kierowców w Polsce którzy nagminnie przekraczają prędkość. Jadąc BEV z prędkością 120km/h przejadę bez problemu 300 km a to jest prędkość autostradowa w Niderlandach lub eskach w Polsce, przy 140 km/h jest gorzej ale też nie jest to tragedia.
Jednak rzeczywistość w Polsce jest inna i jeździ się prędkościami maks dopuszczalnymi +10 a nawet znacznie poza tym. Pięknie to widać przy pomiarach odcinkowych prędkości, nagle cywilizacja na drogach, odcinki się kończą i kierowcy dostają amoku.
W NL ograniczenie jest 100km/h od chyba 6 rano do 19 wieczorem...

A propos prędkości poniżej skriny z innego wątku (o samochodzie za 100 tys. zł). Ten po lewej to jazda MG4 z aku 51kWh 'pi razy oko' 350km w Anglii gdzie prędkość dopuszczalna jest 70mph (113km/h), po prawej podobna trasa w PL gdzie podobno można do 140 km/h. Proszę zauważyć że Anglik tą samą odległość pokonuje kuriozalnie szybciej niż Polak...

1715202982656.png 1715202799215.png


Warto też wspomnieć, że rzadko kto na Zachodzie potrzebuje 1000km zasięgu bo na takie i większe odległości to się tu wsiada w samolot i (jak potrzeba) wynajmuje samochód na lotnisku docelowym. Robią to zarówno ludzie w życiu prywatnym jak i firmy (pracuję na południu Anglii ale gdy mam coś 'do załatwienia' w Szkocji to firma mi kupuje bilet lotniczy do Edynburga czy Inverness). A w krajach byłych demoludów jeszcze jedzie się samochodem 'na Chorwację' czyw delegacje an drugą stronę kraju itp. Oczywiście to dlatego że jest jeszcze róźnica w poziomie życia ale fakt jest faktem.
Osobiście wsadzanie w EV jakiejś wielkiej baterii, która ma zapewnić zasięg 800 czy 1000km uważam, za błąd. Właściwą droga jest rozbudowa infra, jak dla mnie.
 

Olecki

Pionier e-mobilności
Na pewno najwięcej będzie schodzić mieszczuchów, ale będą one miały pewnie wtedy WLTP rzędu dzisiejszych Long Range, 500-600km. Ale wróżę po sprzedaży różnych Mondeo, Insigni czy Passatów w dieslu że będzie rynek na te auta 1000km+. Szczerze mówiąc - jeden samochód w rodzinie, gdzie obydwoje w Wawie dojeżdżają do pracy komunikacją publiczną to na pewno ludzie wybiorą bezproblemowe, większe auto na trasy z jak największą baterią.
Moja firma przeprowadzała badania na ten temat w populacjach gdzie nasycenie rynku BEV jest znacznie większe niż w Polsce i mogę Ci powiedzieć że elektryki z zasięgiem 1000+ km to jeszcze dłuuugo będzie większa nisza niż obecnie luksusowe minivany. Może gdy dojdziemy do cen baterii rzędu kilku dolarów za kWh baterii przy jednoczesnym znacznym zmniejszeniu ich rozmiarów i wagi względem obecnych pojawi się tego więcej ale dopóki nie nastąpi taka rewolucja w ogniwach to przy odpowiednim nasyceniu infrastrukturą ładowania dla zdecydowanej większości zasięgi rzędu 400 km są w zupełności wystarczające. Ekonomia czyni cuda a jak doliczysz podatki od BEV (które dotrą i do Polski) dla których jedną z najlogiczniejszych podstaw jest masa pojazdu to pewnie i Tobie przejdzie myśl o posiadaniu wielkiej krowy jako samochód daily bo raz czy dwa w roku wybierasz się w dalszą trasę.
 

cooler

Pionier e-mobilności
Moja firma przeprowadzała badania na ten temat w populacjach gdzie nasycenie rynku BEV jest znacznie większe niż w Polsce i mogę Ci powiedzieć że elektryki z zasięgiem 1000+ km to jeszcze dłuuugo będzie większa nisza niż obecnie luksusowe minivany. Może gdy dojdziemy do cen baterii rzędu kilku dolarów za kWh baterii przy jednoczesnym znacznym zmniejszeniu ich rozmiarów i wagi względem obecnych pojawi się tego więcej ale dopóki nie nastąpi taka rewolucja w ogniwach to przy odpowiednim nasyceniu infrastrukturą ładowania dla zdecydowanej większości zasięgi rzędu 400 km są w zupełności wystarczające. Ekonomia czyni cuda a jak doliczysz podatki od BEV (które dotrą i do Polski) dla których jedną z najlogiczniejszych podstaw jest masa pojazdu to pewnie i Tobie przejdzie myśl o posiadaniu wielkiej krowy jako samochód daily bo raz czy dwa w roku wybierasz się w dalszą trasę.
W tym problem ze u mnie taka dalsza trasa 600+ trafia się parę razy w miesiącu a czasem nawet w tygodniu. I wtedy ten czas spędzony na ładowaniu zamiast w domu lub hobby mnie boli. Samochód ma zarabiać na siebie, jednym z czynników które biorę pod uwagę to ile czasu mi samochód zaoszczędza vs gdybym korzystał z komunikacji publicznej. W tej chwili BEV w trasie jest pomiędzy pociągiem a autem benzynowym. Bliżej pociągu.
 

Olecki

Pionier e-mobilności
W tym problem ze u mnie taka dalsza trasa 600+ trafia się parę razy w miesiącu a czasem nawet w tygodniu. I wtedy ten czas spędzony na ładowaniu zamiast w domu lub hobby mnie boli. Samochód ma zarabiać na siebie, jednym z czynników które biorę pod uwagę to ile czasu mi samochód zaoszczędza vs gdybym korzystał z komunikacji publicznej. W tej chwili BEV w trasiejest pomiędzy pociągiem a autem benzynowym. Bliżej pociągu.
Tylko że tu tak naprawdę problemem nie jest zasięg na baterii a raczej prędkość ładowania. Przy możliwości naładowania 10-80% w okolicy 10 minut i siecią ładowarek przy samych trasach to problem ze znacznie zwiększonym czasem podróży sam znika. Masz natomiast bardzo specyficzne preferencje co do stylu podróży - generalnie (za) szybko i bez postojów ale to to akurat jeszcze większa nisza niż zasięg 1000+km i radzę już zacząć przyzwyczajać się do zmiany stylu jazdy bo w dziedzinie monitorowania uwagi i zmęczenia kierowcy będą pojawiać się kolejne obostrzenia. No chyba że masz zamiar dołączyć Złomnika i #zawszegratem.
 

Bartłomiej S

Posiadacz elektryka
Jak wprowadzą wszystkie planowane w Polsce odcinkowe fotoradary to okaże się, że obecne zasięgi są wystarczające i wszystkie samochody mają taki sam czas podróży 😉
Wystarczy, że zrobią mandaty w wysokości jak w Norwegii lub Szwecji i nagle wszyscy będą ostrożnie jeździć.

Ja sam mam ogromne porównanie jak jednocześnie wystrzeliły kwoty mandatów i cen paliwa w Polsce. Nagle jeżdżąc S7 na lewym pasie mogę trzymać 140km/h i na długości Kraków-Warszawa muszę ustąpić może 2-5 samochodom.

Dawniej? Co chwilę ktoś jechał 150+
 

kubatar

Pionier e-mobilności
350-400 km z prędkością 120 km/h jest dla mnie wystarczające. Zatrzymanie się na 20 min po takim odcinku jest ok. Problem jest infra i to że nie zatrzymuje się gdzie chce tylko gdzie muszę.
Jak będą SuC jak na zachodzie to będzie bajka.
P.S. czy zaobserowaliscie w ostatnich np 2 latach żeby do ładowarek za zachodzie były kolejki w szczytach wyjazdowych?
 
Top