Straty na przewodach powinny być pomijalnie małe, choć rosną w kwadracie prądu.
P = ∆U * I = R * I²
, gdzie ∆U - spadek napięcia na przewodzie/baterii, R - oporność kabla/baterii, I prąd płynący przez kabel/baterię.
Zwykły kabel trójfazowy 2,5 mm² przy 16 A powinien mieć straty nie większe niż kilka woltów na 10 m odległości, więc utrata mocy tutaj to będzie kilkadziesiąt watów (mniej niż 1%).
To samo dotyczy strat na baterii powodujących jej podgrzewanie itp. one również będą rosły w kwadracie prądu, więc mniejszy prąd powinien powodować mniejsze straty.
Straty o których piszesz (10-20%) to kilowaty (1-2 kW) i moim zdaniem jedyne co może je powodować, to systemy w samochodzie. Ładowarka, komputer pokładowy, klimatyzacja, przygotowanie baterii.
Słusznie zauważyłeś, że podczas zmniejszania prądu rośnie czas ładowania i to moim zdaniem ma kluczowy wpływ na wzrost strat [gniazdko - bateria]. Podczas ładowania musi funkcjonować wiele systemów pilnujących procesu oraz sam prostownik, który z AC robi DC i zmienia napięcie. Pobór energii tych systemów powinien albo kompletnie nie zależeć od prądu ładowania (komputer pokładowy auta), albo mieć liniową, a nie kwadratową zależność od prądu ładowania, więc kiedy prąd spada powiedzmy 2x, to ich pobór może spaść znacznie mniej - na przykład o 10%.