Nieprawda, jest od groma punktów w Bydgoszczy i Toruniu i jak piszesz po drodze GW w Człuchowie.
No i potem na mojej trasie Słupsk, na Twojej Koszalin.
Zaraz, zaraz... - do tych punktów w Bydgoszczy i Toruniu musisz solidnie zboczyć z trasy.
Bo jak zjeżdzasz z A1 na tę bieda-obwodnicę Torunia/Bydgoszczy, to tam brakuje węzła. Możesz sobie po prawej stronie pooglądać Toruń, ale do niego nie wjedziesz. Na mapie fajnie wygląda, że jest niby obok ładowarka DC Orlenu w Toruniu na ul. Łódzkiej (50 kW), ale to są pozory. Wbij na googla jak do niej dojechać, jeśli już minąłeś Ciechocinek, to się solidnie zdziwisz. Robisz prawie 30 km totalnie naookoło!
To jest naprawdę niezła gimnastyka, bo jak Orlen w MOP Otłoczyn Wschód i Green Way CIechocinek Chata Góralska nie działają (co ostatnio zdarzało się często), a nie naładowałeś się pod korek wcześniej, to musisz chytrze zjechać w Ciechocinku na dawną drogę krajową i w ten sposób bez nadkładania drogi dostać się do ładowarki 50 kW w Toruniu.
Co do Bydgoszczy, to do najbliższej ładowarki DC w tym mieście też trzeba nieźle zawijać, poza tym nawet wyruszając na 100% baterii z Warszawy, to już jest trudne zadanie , bo po A2 i A1 masz do niej ponad 300 km.
No ale Ty mówiłeś, że z tej ostatniej ładowarki masz 250, a nie masz nawet połowy tego, gdy się coś z nią wydarzy.
W rezerwie możesz zmodyfikować trasę i pojechać przez ładowarkę w Szczecinku.
Ja mówiłem, że z ostatniej ładowarki mam 264 km. Do Koszalina, czyli pierwszego miejsca, gdzie bezproblemowo można się doładować. I mówiłem, że po drodze, czyli jadąc owe 264 km, jest sztuk JEDEN ładowarki DC, o nienadzwyczajnej mocy 50 kW, która stoi sobie w Człuchowie (164 km od ostatniej ładowarki). I ten Człuchów, o czym również napisałem, jest wielce ok, tyle tylko, że to JEDNO stanowisko CCS, które bywa oblegane.
Poza tym - ja i tak jadąc e-Niro w trasę ciurkiem 530-550 km muszę doliczyć circa godzinę na samo ładowanie baterii. Jeśli jeszcze miałbym doliczać sobie czas na oczekiwanie na wolną ładowarkę, to z takiej podróży robi się czasowo KOSZMAR.
Nie mogę sobie pozwolić na to, aby być skazanym na Człuchów i kiblować tam w kolejeczce - zwłaszcza, jeśli ktoś zapragnie ładować się po DC do 100% (miałem ostatnio takiego klienta, miłego starszego Pana - na innej jednostanowiskowej ładowarce DC w trasie).
Dodawać sobie kilkanaście kilometrów przez Szczecinek.... no niby można.... ale to już imo wieje desperacją i planem ratunkowym...
Ja mam z domu na daczę 360 km tą drogą, jak trzeba (latem) mogę dojechać w ogóle bez ładowania.
Ale w Człuchowie często zatrzymuję się na zrobienie małego zapasu.
Ty po prostu musisz doładować po drodze wcześniej i masz tą samą sytuację.
Może trzeba jechać wolniej po prostu....
Mój rekord w lecie - 358 km na jednym ładowaniu. Częściowo po A1, ale wolno.
Tym niemniej ja staram się, jeśli tylko mogę, jeździć w miarę normalnie. Wiadomo, że nie da się grzać po autostradzie tak jak spaliniakiem, ale licznikowe 120 km/h, gdy wszyscy jadą szybciej, potrafi zatruć trzewia. Jeśli jest ciepło, podciągam pod 130 km/h (więcej to jest niestety szybkie drenowanie baterii).
Oczywiście, czasami nerwy puszczają. Gdy ostatnio ładowarka zamiast obiecanych 90 kW podała mi 46 kW i musiałem na niej kiblować ponad godzinę zamiast 40 minut, z totalnego wqrwu śmignąłem 180 km/h po A1 (więcej e-Niro nie pojedzie) , no i już po niecałych 100 km było po baterii. Musiałem do Warszawy zaliczyć skrót przez Łowicz, a potem toczyć się za tirem po A2, będąc przedmiotem kpin jakichś budowlańców w przerdzewiałym pick-upie, którzy mrugali mi światłami i pokazywali różne gesty. ;-)
-----
Reasumując. Życie w Polsce to nie bajka, a jazda w trasie elektrykiem bywa trudna. Tyle.