Dzień drugi (czyli wczoraj w niedzielę) w planie miał odwiedziny w Parku Narodowym Thingvellir, gejzery Geysir i Strokkur, wodospad Gullfoss oraz krater Kerid. Myśleliśmy o Secret Lagoon ale 2 osoby chciały pomoczyć tyłki w gorącej wodzie przy ok. -10 stopni, a 2 - niekoniecznie. Punkt ten wypadł więc ostatecznie z planu niedzielnej wycieczki.
Mieliśmy wstać o 8 rano, ale po pobudce i zerknięciu za okno ("ciemno jak u M... w d....") śpimy ciutkę więcej wstając przed 9tą. Śniadanko, pakowanie gratów do przepastnego bagażnika 'Igreka" i wyjazd w kierunku parku. Słońce wstaje bardzo powoli (zdjęcie poniżej zrobione około 10:30) i jest dzisiaj zimniej i bardziej pochmurno.
Jedzie się super na oponach z kolcami, a i asfalt jest bardzo kamienisto-chropowaty. Co jakiś czas się zatrzymujemy bo widoki przyrody zapierają dech w piersiach (nawet jak jest zimno
)
Po objeździe i widoczkach parku Thingvellir przystajemy przy parkowym centrum turystycznym na poranną kawę i oczom naszym ukazuje się również (niespodziewanie) ładowarka 150kW sieci ON, więc mimo, że mamy chyba ok. 50% baterii, korzystamy z okazji 'kawa = ładowanie', zwłaszcza, że tą ładowarkę mamy bezpłatnie w ramach wypożyczenia.
Picie kawy i oglądanie pamiątkowych gadżetów (np. sweterki wełniane po 500-600zł) pozwoliło na naładowanie do 77%. Dajemy więc dalej w drogę do Obszaru Geotermalnego Geysir gdzie znajduje się najaktywniejszy gejzer na Islandii - Strokkur.
Jego erupcja następuje co kilka minut więc jest to dość oblegana atrakcja z ludźmi trzymającymi telefony i aparaty foto celem uchwycenia tego momentu. W otoczeniu jest wiele gorących, parujących i bulgoczących miejsc.
Na parkingu Centrum Geysir jest także ładowarka ON o mocy 100kW więc ładujemy się znowu (tym razem do 100%, bo w miejscu gdzie śpimy (po środku niczego) chyba nic nie będzie. Więc lepiej być naładowanym niż szukać ładowarki.
Tak naprawdę to jesteśmy pozytywnie zaskoczeni, bo gdzie byśmy się nie zatrzymali (miejscach turystycznych) są ładowarki zarówno DC jak i AC. Widać je też na takich jakby opuszczonych stacjach benzynowych. Opuszczonych bo jest plac, na którym stoją tylko samoobsługowe dystrybutory paliwa i ładowarki i zero jakiegokolwiek budynku.
Zawijamy do następnego punktu programu - czyli wodospadu Gullfoss. Jest pic jak cholera (coś koło -12 stopni), który potęguje jeszcze całkiem spory wiatr, więc oglądamy zmrożony wodospad z dwóch punktów widokowych i odwiedzamy (trochę dla rozgrzewki) centrum turystyczne obok.
Zbliża się godzina 15, wiec zaraz zacznie się ściemniać plus jesteśmy deczko przemarznięci, więc uciekamy do samochodu, którego pompa ciepła jest zbawieniem, bo w niecałą minutę jest w nim przytulnie cieplutko (plus są grzane siedzenia i kierownica) na tyle, że jeździmy w nim bez kurtek.
Po następnych 45 minutach jazdy zajeżdżamy pod krater Kerid. Obok parkingu tabliczka, że za każdego rzuconego peta jest kara 100ISK
Po obejrzeniu i opstrykaniu krateru wracam do samochodu gdzie przezornie zerkam w apki obu operatorów, gdzie możnaby się podładować. I następna elektromobilna zaskoczka tego tripu: ładowarka 22kW jest tam gdzie śpimy
. A to raczej miejsce pośrodku niczego (zerknijcie sami wpisując nazwę Bru Guesthouse).
W drodze powrotnej spożywamy kolację w jednej z restauracji w małym i malowniczym miasteczku i zajeżdżamy na myjnię, (Bo Tesla brudna jak cholera), która ma nawet tryb "zmywania smoły" jak to tłumaczy nam "w locie" Google Lens. Pewnie chodzi o ten wszechobecny wulkaniczny syf, którym obklejony jest samochód.
Zajeżdżamy na kwaterę w domku nr 10 i wysiadając zdajemy sobie sprawę, że mycie samochodu było tylko marnotrawstwem czasu i pieniędzy :haha2: bo jest on znowu upaćkany. Rozładowujemy się i podpinamy się do wcześniej wyszukanej ładowarki, która daje nam zdrowe 11kW.
Teraz tylko nadzieja na zorzę polarną, bo rejon z daleka od świateł więc może coś będzie widać...
P.S. Może mi się uda wrzucić dzisiaj coś z dzisiaj
EDYTA: Zdjęcia załadowane ponownie na serwer PostImg i linki zaktualizowane. Dajcie znać czy zdjęcia znowu widać...