Właśnie wróciłem z biura. Powiem Wam, że dobrze, że nie ubrałem krawata, bo presja była duża. Ciśnienie by mnie rozsadziło.
Poprosiłem o taryfę G12. Pani mi przyniosła ofertę i od razu "Energia + Fachowiec".
Złe rzeczy słyszałem o tych ofertach z bonusami, bo podobno dla większości wychodzą drożej.
Pani pytała czy chcę niższe ceny o 3%. Powiedziałem, że nie. Zszokowana pytała czy chcę wyższe.
Twardo stałem przy swoim, czytałem co mi tam podsunęła, ale w regulaminie nie było jakichś większych haczyków, ale sporo odsyłaczy typu punkt 2, ust. a), gdzie zapiernicza się w te i z powrotem po całym regulaminie próbując zrozumieć o co chodzi. Generalnie fajnie byłoby mieć niższą cenę, ale opłata handlowa przy efakturze to "tylko" 12,70. Wyciągnąłem telefon, podzieliłem 12,70 przez 3%. Wyszło mi ~420. Czyli taki musiałbym mieć miesięczny rachunek, żeby wyjść na zero.
Babka naciskała mocno i była "pasywno-agresywna", np uwagi "można płacić więcej jak kogoś stać", "nie chce Pan niższych cen?". Kilka razy musiałem powtórzyć, że chcę taryfę G12, a ona "to JEST taryfa G12", "chcę taką zwykłą bez fachowca" - "ale tam będzie Pan płacił wyższe ceny".
W końcu wydrukowała umowę, ale skubana dobra była. Aż sam sie zacząłem zastanawiać czy dobrze na to patrzę. Bo, że z tego fachowca nie skorzystam to jestem pewien. Czy ktoś może mnie naprostować jeśli dałem ciała przy wyborze taryfy?
Poprosiłem o taryfę G12. Pani mi przyniosła ofertę i od razu "Energia + Fachowiec".
Złe rzeczy słyszałem o tych ofertach z bonusami, bo podobno dla większości wychodzą drożej.
Pani pytała czy chcę niższe ceny o 3%. Powiedziałem, że nie. Zszokowana pytała czy chcę wyższe.
Twardo stałem przy swoim, czytałem co mi tam podsunęła, ale w regulaminie nie było jakichś większych haczyków, ale sporo odsyłaczy typu punkt 2, ust. a), gdzie zapiernicza się w te i z powrotem po całym regulaminie próbując zrozumieć o co chodzi. Generalnie fajnie byłoby mieć niższą cenę, ale opłata handlowa przy efakturze to "tylko" 12,70. Wyciągnąłem telefon, podzieliłem 12,70 przez 3%. Wyszło mi ~420. Czyli taki musiałbym mieć miesięczny rachunek, żeby wyjść na zero.
Babka naciskała mocno i była "pasywno-agresywna", np uwagi "można płacić więcej jak kogoś stać", "nie chce Pan niższych cen?". Kilka razy musiałem powtórzyć, że chcę taryfę G12, a ona "to JEST taryfa G12", "chcę taką zwykłą bez fachowca" - "ale tam będzie Pan płacił wyższe ceny".
W końcu wydrukowała umowę, ale skubana dobra była. Aż sam sie zacząłem zastanawiać czy dobrze na to patrzę. Bo, że z tego fachowca nie skorzystam to jestem pewien. Czy ktoś może mnie naprostować jeśli dałem ciała przy wyborze taryfy?