Jak walczyć z kultem zapierdalania (prędkość)

Bronek

Pionier e-mobilności
Słyszałem kiedyś taki dowcip o kierowcach Audi:
cztery zera na masce, a piąte za kierownicą…
tu jakby w temacie 🤣🤣🤣
Motocyklowe : "Lepiej mieć siostrę w burdelu jak brata na Hondzie"


Ad kult zapierdalania , to wstyd elektrykiem dawać w palnik na światłach , bo to obciach tak dołować tych słabszych (to jak lanie po pysku dzieci ) :)
 
Chwila ciszy była w wątku i znowu stary klimat obrażania na lewo i prawo różnych marek wraca. A już ustaliliśmy, że zajeżdżanie lewego pasa zmuszające następnego kierowce do zmiany prędkości jest gorszym wykroczeniem wg przepisów niż jazda +30km/h po autostradzie.

To dla równowagi - moje Q6, było przez tydzień w serwisie (po tym jak starszy Pan na autostradzie gdy stałem w korku mnie stuknął mega delikatnie z tyłu i trzeba było wymienić lotkę) - i jeździłem ICE Hyundai tucson.

Niby nowe auto, 11tyś przebiegu, ale jak w moim obecnym i poprzednich autach musiałem patrzyć na licznik, żeby nie przekraczać sporo prędkości bo nie czuć itd, to w tym co popatrzyłem to miałem -10/15 do dozwolonej. Ciekawe czemu? Raz jak musiałem mocniej przyhamować i to z mniejszej prędkości - to jednak w tych autach fizyka jest jakaś inna. Stanąć nie chciało (a dużo lżejsze!), nawet w jechanie prosto trzeba było wkładać wysiłek. Podsumowując bałbym sie tym autem jechać 140 na prostej nie mówiąc 160 czy 180.

I jak nie lubię jednak tego mojego audi, chętnie bym się cofnął do BMW oby tylko zrobili fajnego elektryka z 800v - to jadąc hyundaiem nie mogłem nie myśleć o tym jak różną perspektywę mają różne osoby nie mające porównania.
PS dla jasności - powyższe q5 to patologia.
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
że zajeżdżanie lewego pasa zmuszające następnego kierowce do zmiany prędkości jest gorszym wykroczeniem wg przepisów niż jazda +30km/h po autostradzie.
Jest zagrożone wyższą karą, ale dochodzą do tego inne przepisy ruchu drogowego i ich interpretacja. Żeby "zajechanie komuś drogi", czy "wymuszenie pierwszeństwa" było wykroczeniem, musi do niego dojść ~świadomie. Jadę prawym pasem S'ki te 120, chcę wyprzedzić TIR'a, widzę gdzieś bardzo daleko światła samochodu na lewym pasie. Może to moja pierdołowatość ale patrząc przez moment w boczne lusterko nie jestem w stanie precyzyjnie oceniać prędkości. Kierunkowskaz, zmiana pasa i okazuje się, że właśnie zajechałem drogę komuś, kto akurat postanowił zapierdalać 200. Podobnie motocykliści przestali już tak głośno krzyczeć o tym, że jakiś dziadek wyjeżdżając z podporządkowanej spowodował wypadek, bo zwykle okazywało się, że w takich przypadkach prędkość motocykla była jednak znacznie powyżej dozwolonych w obrębie skrzyżowania 70.
Zresztą, jak już parę razy pisałem w tym wątku przekraczanie prędkości na drogach szybkiego ruchu uważam za nadmuchany balonik. Nie usprawiedliwiam, nie relatywizuję, ale po pierwsze autostrady nie są problemem patrząc na skutki wypadków. Znacznie gorsze zachowania na tych drogach, to np. łańcuszki debili jadących te 120, czy 140 siedząc sobie na zderzakach.
Co do marek, to dla mnie nowym BMW stała się Toyota. Coraz więcej dziwnych sytuacji obserwuję właśnie z udziałem Corolli czy Camry. Podejrzewam, że to skutek wprowadzenia tych modeli w dużej masie do flot firmowych.
 

umcus

Pionier e-mobilności
Może to moja pierdołowatość ale patrząc przez moment w boczne lusterko nie jestem w stanie precyzyjnie oceniać prędkości. Kierunkowskaz, zmiana pasa i okazuje się, że właśnie zajechałem drogę komuś, kto akurat postanowił zapierdalać 200.
Tak. To podobny case, to z zieloną strzałką. Raz już się z tego wybroniłem. Zatrzymałem się na zielonej strzałce (ale tak naprawdę, nie jak wszyscy do 1-3 km/h) i ruszyłem. Pech chciał, że w momencie gdy ruszyłem, strzałka zgasła - policja jadąca za mną uznała to za wjazd na czerwonym. Ja powiedziałem, że na łeb jeszcze nie upadłem - dosłownie powiedziałem "mandatu nie przyjmę, możemy się napier... to znaczy sądzić". Chyba rozbroiłem tym policjanta, potem powiedziałem, że może byśmy obejrzeli kamerkę i zobaczyli, jak to naprawdę było. No i rozstaliśmy się z pouczeniem, żebym na przyszłość uważał ;)

Co do lusterek, ja generalnie mam cały czas oczy z tyłu głowy, ale na litość boską, nie może być tak, że ja przy 140 km/h mam problem z wbiciem się na lewy pas, bo obok tnie kawalkada 160+. Tzn. teraz już nie mam problemu, zostaje jedynie problem odległości, bo półgłówki zamiast trzymać te minimum 50 m między sobą (o przepisowej odległości to już w ogóle zapomnijmy), to lecą na glonojada. Ciężko mi czasami zrozumieć ten fenomen poczucia nieśmiertelności.
 

Młody

Follow the White Rabbit
Właśnie pyknełem 700km przez Polskę. Na autostradach jest tak, że albo lecisz +150 lewym, albo -100 z tirami, dziadkami i babami w Fabiach prawym. Wbicie się w lewy to jak rosyjska ruletka - masz ułamek sekundy, żeby z okolic 100 zrobić +140.
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
ten fenomen poczucia nieśmiertelności.
"Zawsze tak jeżdżą i nigdy nie miałem wypadku", "wszyscy tak jeżdżą", "nie chcę blokować drogi", "płynność ruchu!" itd. Pomijam prędkość, ale mając to prawo jazdy 30 lat z okładem, jeżdżąc uważnie, też mnie fascynuje jak bardzo trzeba mieć ograniczone horyzonty, żeby jechać w 10m odstępach z prędkością +100 i być przekonanym, że 10 samochodów z przodu ktoś np. nie wjedzie z prawego.

że albo lecisz +150 lewym, albo -100
Nie powiedziałbym, że to jest norma zawsze i wszędzie. Dzieje się tak przy takim lekko zwiększonym ruchu. Z moich doświadczeń - pusta droga, jest OK, wszyscy zjeżdżają na ten prawy, nie ma specjalnych problemów z tym, że ktoś wyprzedza nieco wolniej lewym pasem (wiadomo, zawsze można trafić na debila). Jak jest konkretny ruch, to lewy jedzie +5 względem prawego i nie ma się co tam pchać. Natomiast w takim ruchu średnio gęstym, gdzie z jednej strony nic nie zdziałasz, z drugiej możesz próbować, to faktycznie robi się nieprzyjemnie.
 
Top