Słyszałem kiedyś taki dowcip o kierowcach Audi:Jeszcze nie widziałem Q >= 5 jeżdżącego przepisowo. Chyba, że nie było innej opcji.
Motocyklowe : "Lepiej mieć siostrę w burdelu jak brata na Hondzie"Słyszałem kiedyś taki dowcip o kierowcach Audi:
cztery zera na masce, a piąte za kierownicą…
tu jakby w temacie 🤣🤣🤣
Jest zagrożone wyższą karą, ale dochodzą do tego inne przepisy ruchu drogowego i ich interpretacja. Żeby "zajechanie komuś drogi", czy "wymuszenie pierwszeństwa" było wykroczeniem, musi do niego dojść ~świadomie. Jadę prawym pasem S'ki te 120, chcę wyprzedzić TIR'a, widzę gdzieś bardzo daleko światła samochodu na lewym pasie. Może to moja pierdołowatość ale patrząc przez moment w boczne lusterko nie jestem w stanie precyzyjnie oceniać prędkości. Kierunkowskaz, zmiana pasa i okazuje się, że właśnie zajechałem drogę komuś, kto akurat postanowił zapierdalać 200. Podobnie motocykliści przestali już tak głośno krzyczeć o tym, że jakiś dziadek wyjeżdżając z podporządkowanej spowodował wypadek, bo zwykle okazywało się, że w takich przypadkach prędkość motocykla była jednak znacznie powyżej dozwolonych w obrębie skrzyżowania 70.że zajeżdżanie lewego pasa zmuszające następnego kierowce do zmiany prędkości jest gorszym wykroczeniem wg przepisów niż jazda +30km/h po autostradzie.
Tak. To podobny case, to z zieloną strzałką. Raz już się z tego wybroniłem. Zatrzymałem się na zielonej strzałce (ale tak naprawdę, nie jak wszyscy do 1-3 km/h) i ruszyłem. Pech chciał, że w momencie gdy ruszyłem, strzałka zgasła - policja jadąca za mną uznała to za wjazd na czerwonym. Ja powiedziałem, że na łeb jeszcze nie upadłem - dosłownie powiedziałem "mandatu nie przyjmę, możemy się napier... to znaczy sądzić". Chyba rozbroiłem tym policjanta, potem powiedziałem, że może byśmy obejrzeli kamerkę i zobaczyli, jak to naprawdę było. No i rozstaliśmy się z pouczeniem, żebym na przyszłość uważałMoże to moja pierdołowatość ale patrząc przez moment w boczne lusterko nie jestem w stanie precyzyjnie oceniać prędkości. Kierunkowskaz, zmiana pasa i okazuje się, że właśnie zajechałem drogę komuś, kto akurat postanowił zapierdalać 200.
"Zawsze tak jeżdżą i nigdy nie miałem wypadku", "wszyscy tak jeżdżą", "nie chcę blokować drogi", "płynność ruchu!" itd. Pomijam prędkość, ale mając to prawo jazdy 30 lat z okładem, jeżdżąc uważnie, też mnie fascynuje jak bardzo trzeba mieć ograniczone horyzonty, żeby jechać w 10m odstępach z prędkością +100 i być przekonanym, że 10 samochodów z przodu ktoś np. nie wjedzie z prawego.ten fenomen poczucia nieśmiertelności.
Nie powiedziałbym, że to jest norma zawsze i wszędzie. Dzieje się tak przy takim lekko zwiększonym ruchu. Z moich doświadczeń - pusta droga, jest OK, wszyscy zjeżdżają na ten prawy, nie ma specjalnych problemów z tym, że ktoś wyprzedza nieco wolniej lewym pasem (wiadomo, zawsze można trafić na debila). Jak jest konkretny ruch, to lewy jedzie +5 względem prawego i nie ma się co tam pchać. Natomiast w takim ruchu średnio gęstym, gdzie z jednej strony nic nie zdziałasz, z drugiej możesz próbować, to faktycznie robi się nieprzyjemnie.że albo lecisz +150 lewym, albo -100