To akurat trochę wina, czy raczej decyzja Muska. Elon wszedł w buty CEO-celebryty, wzorem innych firm technologicznych. Większość z nas wie, że Amazon to Bezos, FB Zuckenberg, Google Page+Brin, a Apple to kiedyś Jobs, a teraz ten drugi. Jednocześnie, może kwestia perspektywy, ale nie kojarzę ani z nazwiska, ani z twarzy prezesów VAG, Stellantis Renault itd.O, to to. Jak w Tesli czekamy na części miesiącami to jest wina Elona.
To to co dość często widzimy w jego kanałach społecznościowych, a co wygląda na "nie powinienem tego publikować, a ch... poszło", to moim zdaniem nie są jakieś ataki nadciśnienia osobowości, tylko całkiem racjonalne działanie. Jeżeli może zgarnąć kupę kasy na wrzuceniu "kabaczek, kabaczek, brzoskwinka, mem z psem", to wrzuca i zarabia. Tworzy się grupka Teslowych/Muskowych wyznawców, ale też grupka przeciwników. Jeżeli w tej chwili kapitalizacja Tesli to tak coś koło połowy kapitalizacji globalnego automotive, to jak widać metoda działa.
Z drugiej strony jeżeli powstaje kościółek Elona, to tworzy się też grupa anty-fanów. Ważne, żeby mówili i nie przekręcali nazwiska. Co mówią, to już rzecz drugorzędna.
Sam produkt, oceniając go subiektywnie - cena, zasięg, osiągi, wyposażenie nie jest idealny, ale dla większości chętnych na zakup EV był najlepszy. Obecnie trochę się to zmienia, bo reszta producentów wydaje się być już pogodzona z rzeczywistością, wyciąga palce z własnych tyłków i zaczyna być widać jakąś tam konkurencję. Jednocześnie, moim bardzo subiektywnym zdaniem, gdyby nie Tesla, która stworzyła rynek EV, to w tej chwili BEV, podobnie jak FCEV byłyby wciąż "obiecującą przyszłością" i ciekawostkami w salonach samochodowych.