Nie wiem czy to już pisałem, ale jak siebie znam to pewnie już tak, ID.3 to jedno z lepszych aut jakie miałem do jazdy w zimie. Plan wyjazdu na wieś, nie oszczędzamy energii, podgrzewamy kabinę i ruszamy w drogę. Wcześniej rano wyczytałem na grupie Volkswagen ID pewnego człowieka który napisał coś o balansowaniu baterii. Znam go z internetu i jego auto ma już około 100000 km i on stwierdził autorytatywnie że dobrze jest raz na jakiś czas ładować od 1% do 100% zostawiając auto podpięte aby tam w środku zrobiły się jakieś czary. On twierdzi że praktycznie nie ma on efektu degradacji, szczególnie wybrzmiało to twierdzenie w stosunku do innego użytkownika który był zadowolony z 5% degradacji. No to pomyślałem że nic nie zaszkodzi spróbować i jechałem tak aby dojechać na około 1% baterii. Teoretycznie prosta sprawa ale w praktyce było trochę zawirowań, Trzeba było wyprzedzać takich co może byli na letnich oponach i jechali 50 km/h, wstąpiliśmy do Nowego Korczyna do apteki po leki na ciśnienie dla mnie i gdy zobaczyłem że zaraz za Korczynem jest poniżej 10% to pojechaliśmy trochę naokoło. W teorii powinniśmy dojechać na zero ale zero zrobiło się 2 kilometry wcześniej, nie bez kozery ten wskaźnik nazywa się życzeniometr. Jeszcze ciekawiej zrobiło się wcześniej, nie wiem jakbym się zachowywał gdyby takie obrazki wyświetlały mi się w Hiszpanii lub gdzieś na przełęczy w Szwajacarii. Żółwika już miałem okazję zobaczyć wcześniej ale teraz dodatkowo mimo że był jeszcze stan baterii oraz tzw range, to samochód zaoferował mi, w ramach podkręcenia atmosfery dodatkowe atrakcje. Zobaczyłem na przykład że teraz to mogę tylko wykonywać manewry, najciekawsze w tym było że te wskazówki niespecjalnie przekładały się na zachowanie auta. Gdy zjechaliśmy na naszą ścieżkę do domu do pojawiła się dodatkowa atrakcja, pług nawet przejechał ale nie wjechał do nas na podwórko. Mając już zero musiałem się spróbować przebić grzęznąć w śniegu. Na szczęście dało się odkopać łopatą i dojechać do kabla. Teraz aby mieć pełny obraz ściągnąłem sobie informacje z baterii które pokazały że w trzewiach jest jeszcze ponad 4% soku tak zwany dolny bufor, czyli można było się jeszcze pokręcić po okolicy. Wyzerowałem licznik ładowarki i zobaczymy co on pokaże po napełnieniu do 100%. Już wiem że najmniejsze straty są przy ładowaniu pełną mocą czyli 11 kW ale różnica przy połowie mocy nie jest jakaś drastyczna. Dopiero po wykonaniu tych czynności przygotowawczych podłączyłem auto do gniazdka. Dzięki konieczności odkopania się z zaspy po wejściu do domu okazało się że 19.2 stopnia Celsjusza to całkiem przyjemna temperatura, musiałem wręcz zostać w t-shircie. Ten pan od balansowania pisał o wykonaniu takich ładowań około 10 do 20, zasięg powinien podobno nawet wzrosnąć, pożyjemy zobaczymy. No I część obrazków dŁa specjalistów od ukrytych informacji