Jest źle. Jesteśmy wciąż biedni i taka jest prawda - patrząc na temat całościowo. A cena jajek w sklepie w rozmiarze L - 10 sztuk 11,99 wpływa na to, że dalej większość mieszkańców naszego kraju musi mocno się spinać by dopiąć budżet domowy. Dodatkowo, dofinansowania do samochodów elektrycznych powinny być uproszczone do minimum. Nadzieją jest polepszająca się infrastruktura i dostęp do ładowarek, chociaż w moim mieście pod większością Lidlów i Biedronek czy Kauflandów ładowarki dalej są nieczynne i czekają na start od kilku miesięcy. Do tego mity na temat tego, że elektryk to "gunwo", ma słaby zasięg, etc. wpływają na to, że większość osób wciąż traktuje tego typu samochody jako egzotykę i fanaberię.
Na pewno nowe dofinansowania ożywią rynek. Na pewno jakiś pośredni model od Tesli zrobiłby robotę, coś mniejszego niż TM3, większego niż BMW i3 z naciskiem na miasto i wypad poza miasto w weekend i zasięgiem 300km, w dobrej cenie.
Osobiście, jeśli to kogoś interesuje wybrałem samochód elektryczny kierując się dobrą ratą wynajmu w Arval i możliwością zwrotu z miesiąca na miesiąc, chęcią niezobowiązującego zapoznania się z Teslą i tak już biegnie 13 miesiąc z TM3. Patrząc na to, że miesięczna cena wynajmu to 2099 netto i samochód ładuję w garażu (na czym mimo wszystko oszczędzam patrząc na miesięczne koszty) to ciężko znaleźć coś w podobnej "klasie" w tej cenie. Wcześniej jeździłem Citroenem e-c4, który stał mojemu koledze pod domem, bo nie mógł go sprzedać, a sam nie był w stanie pogodzić się z jego zasięgiem. Ostatecznie auto sprzedał i stracił na nim dobre kilka tysięcy złotych i wrócił do benzyny. Gdyby możliwości zapoznania się z elektrykiem było więcej - np. VW czy inny duży gracz zaproponował coś w formie subskrypcji na elektryka (był taki program w DE, zarówno dla firm jak i dla Kowalskiego), na pewno więcej osób przekonałoby się do elektryków, tylko, że wciąż to jest drogi sport na naszym poletku.