Jak sprzedać używanego elektryka?

daniel

Señor Meme Officer
Ludzie nie kupują używanych elektryków po pierwsze dlatego, że państwo nie ma jasnej strategii odnoście dopłat, a po drugie, że nie ma jeszcze serwisów zajmujących się takimi samochodami, albo jest ich mało i w razie awarii jest problem. A nawet jeśli to nie jest prawda, to tak ludzie myślą.
Za chwilę będą dopłaty do używanych elektryków. Dlaczego ktoś miałby teraz kupować? Obiecanie dopłat w nieokreślonym horyzoncie to jak pocałunek śmierci.
 

KrzyCh

Posiadacz elektryka
Już kilka razy pisałem, że sensownie się nie da.

A sprawy zaszły jeszcze dalej:

Otomoto i tego typu portale też nie pomagają.

Może jest jakiś portal/komis, gdzie handluje się tylko elektrykami i ma więcej ukeirunkowanych chętnych, albo coś?
Bo rodzina albo już w elektryki zaopatrzona, albo nie chce/nie ma warunków/kasy, więc ta najprostsza opcja nie wchodzi w rachubę.
Odezwij się może do Michała z “Na prąd po Polsce”. Ma czasem odcinki o używanych EV na sprzedaż. To oglądają ludzie poszukujący różnych opcji.

Tu chyba nawet już sprzedany ich Leaf 7-letni. Więc jednak się te BEV sprzedają.

 

piejar

Posiadacz Dacia Spring 45, 11.2022
Gostek z okolicy uparcie próbuje sprzedać Springa za ponad 54 tys. "Podziwiam" jego inteligencję i upór skoro te auta po pierwszym właścicielu i bezwypadkowe są po 40-42 tys. No ale cóż... OtoMoto też na czymś musi zarobić.
 

krzyss

Pionier e-mobilności
Ludzie nie kupują używanych elektryków po pierwsze dlatego, że państwo nie ma jasnej strategii odnoście dopłat, a po drugie, że nie ma jeszcze serwisów zajmujących się takimi samochodami, albo jest ich mało i w razie awarii jest problem. A nawet jeśli to nie jest prawda, to tak ludzie myślą.
Doplaty to zlo, i ceny tylko wzrosna. Na szczescie sie z nich wycofuja.
Problem jest z ladowaniem i negatywnym nastawieniem dookola.
No i elektrykiem w Polsce nie jezdzi sie tak przyjemnie jak spalina. Ciagle kuleje infrastruktura, jest jej malo i jest drogo.
 

melex

Fachowiec
To ja dodam swoje 27 groszy.

Ogólnie rzecz, czy sprawę ujmując, temat jest skomplikowany bo zwyczajnie w naszym kochanym kraju (a mam porównanie jedynie z Włochami, Niemcami i Lądkiem Zdrój) jest polityka przeze mnie nazwaną "pokaż na co Cię stać".

Nie zauważyliście, drodzy, że 80% używanych samochodów to dawne klasy wyższe/premium? Nie ważne czy 10 czy 15 lat temu. To przecież klasyki o których zawsze się skrycie marzyło.

Po co ktoś ma kupować używanego elektryka skoro może mercedesa, audi, passeratti. Przecież to milion kilometrów zrobi, szpachla wejdzie, ledy z Aldi czy innego Action i będzie gitara.

Większość osób nie myśli finansowo - czyli: super okazja, merol za 10-15 tysięcy. Kupię, będzie jeździł. A później?

Później tu tysiąc, tam dwa - przecież to jest inwestycja! Jeździ jak marzenie! Później 5 tysięcy i robi się nam już kwota 30 tysięcy. Ale przecież używka za 30 tysięcy może i jest nowsza, ale bez skóry, klimy, która nawet już pieczarki hoduje, bez wielkiego bagażnika, na wszelki wypadek.

Wyobraźcie sobie rechot kolegów w pracy, których informujecie, że za 40 tysięcy kupiliście elektryka. Za moim ojcem: "za tyle to masz BMW 7 w super stanie".

No może i mam, ale co z tego? Sąsiad zobaczy, szlag go trafi. Na ulicy sebixom karki spuchną, skarpety zjadą na pięty. A ja zostaję z gruchotem, co nigdy nie był bity. I owszem, silnik może wytrzyma milion kilometrów, na papierze, bo był już zajeżdżany i regenerowany. Blacha się rozwali i tyle.

Oczywiście, to samo spotka elektryka, ale nieco później, bo turbina mu nie pójdzie, wałki rozrządu też nie. I tak, będzie trzeba w niego ładować kasę, ale po co skoro i tak będziesz musiał ładować do BMW?

No i ostatnia sprawa. Większość osób nie stać na myślenie o przyszłości, żyje się tu i teraz, ot relikt ustroju słusznie minionego.

Ja sam nie zdecyduję się na zakup elektryka. Dlaczego? Bo nie jestem głupi :D Dzisiaj z kupnem elektryków jest tak, jak z kupnem komputera w latach '00. Dzisiaj kupisz, za dwa tygodnie będzie nowsza technologia. Co najmniej 10 lat trzeba, aby to wszystko się ustabilizowało.

Wolę wynajem długoterminowy, czy zapłacę jak jeleń bankowi? Tak. Czy będę miał coś na własność? Nie. Czy będę stratny? Owszem. Ale nie będę bujał się ze złotówami z salonów czy cwaniakami w trzech paskach. Nie będę zarywać nocy, że przewaliłem 250 tysięcy i nikt teraz nie chce ode mnie tego kupić.

Przewalę 48 tysięcy, rozpoznam czy to dla mnie.

Nauczę się jeździć czymś, co wkrótce może się okazać nową kartą w działce motoryzacji. Nauczę się planować, obsługiwać, ładować. Znajdę sposoby na tańsze ładowanie, inne jeżdżenie.

I kiedy będzie przybywało elektro kierowców, którzy dopiero co przesiedli się ze spaliniaka wyprzedzę ich o 10 lat moją wiedzą, być może zyskując na tym.

Ale to tylko takie gdybanie.
 

melex

Fachowiec
Doplaty to zlo, i ceny tylko wzrosna. Na szczescie sie z nich wycofuja.
Problem jest z ladowaniem i negatywnym nastawieniem dookola.
No i elektrykiem w Polsce nie jezdzi sie tak przyjemnie jak spalina. Ciagle kuleje infrastruktura, jest jej malo i jest drogo.
Dopłaty i wszelakie socjale powinny być zlikwidowane. Pod jednym warunkiem.

Pracujesz, odprowadzasz podatki - dostajesz. Ale nie na używki, na nowe sztuki.

Elektryki są dla osób, które mają dom, niestety. Przywilej klasy średniej-wyższej.

Ewentualnie dla tych, którzy są w stanie zapłacić 2.50 za kWh. Gadanie o tym, że elektryki są dla wszystkich jest bujdą na resorach.

Ale tutaj wychodzi to, o czym napisałem powyżej, a może dosadnie nie wyartykułowałem.

Model naszego socjalno-opiekuńczego państwa wytworzył w nas przekonanie, że za tanio możesz mieć. Niekoniecznie dobrze, ale będziesz miał. Nawet kosztem wywalenia 30% więcej niż wartość końcowa z prowizją za używane super-auto w komisie.

W końcu jak ktoś chce auto, musi mieć kasę. A jak kasę ktoś ma, to zapłaci nawet więcej - stara zasada w naszej kulturze.

Byle grało disco-polo i gołe baby były na zapleczu na kalendarzach. Później przy piwku można naśmiewać się, jak wsiura czy miastowego się zrobiło na kasę bez problemu spoglądając sobie rano w lustrze w twarz.
 

aadamuss

Posiadacz elektryka
To ja dodam swoje 27 groszy.

Ogólnie rzecz, czy sprawę ujmując, temat jest skomplikowany bo zwyczajnie w naszym kochanym kraju (a mam porównanie jedynie z Włochami, Niemcami i Lądkiem Zdrój) jest polityka przeze mnie nazwaną "pokaż na co Cię stać".

Nie zauważyliście, drodzy, że 80% używanych samochodów to dawne klasy wyższe/premium? Nie ważne czy 10 czy 15 lat temu. To przecież klasyki o których zawsze się skrycie marzyło.

Po co ktoś ma kupować używanego elektryka skoro może mercedesa, audi, passeratti. Przecież to milion kilometrów zrobi, szpachla wejdzie, ledy z Aldi czy innego Action i będzie gitara.

Większość osób nie myśli finansowo - czyli: super okazja, merol za 10-15 tysięcy. Kupię, będzie jeździł. A później?

Później tu tysiąc, tam dwa - przecież to jest inwestycja! Jeździ jak marzenie! Później 5 tysięcy i robi się nam już kwota 30 tysięcy. Ale przecież używka za 30 tysięcy może i jest nowsza, ale bez skóry, klimy, która nawet już pieczarki hoduje, bez wielkiego bagażnika, na wszelki wypadek.

Wyobraźcie sobie rechot kolegów w pracy, których informujecie, że za 40 tysięcy kupiliście elektryka. Za moim ojcem: "za tyle to masz BMW 7 w super stanie".

No może i mam, ale co z tego? Sąsiad zobaczy, szlag go trafi. Na ulicy sebixom karki spuchną, skarpety zjadą na pięty. A ja zostaję z gruchotem, co nigdy nie był bity. I owszem, silnik może wytrzyma milion kilometrów, na papierze, bo był już zajeżdżany i regenerowany. Blacha się rozwali i tyle.

Oczywiście, to samo spotka elektryka, ale nieco później, bo turbina mu nie pójdzie, wałki rozrządu też nie. I tak, będzie trzeba w niego ładować kasę, ale po co skoro i tak będziesz musiał ładować do BMW?

No i ostatnia sprawa. Większość osób nie stać na myślenie o przyszłości, żyje się tu i teraz, ot relikt ustroju słusznie minionego.

Ja sam nie zdecyduję się na zakup elektryka. Dlaczego? Bo nie jestem głupi :D Dzisiaj z kupnem elektryków jest tak, jak z kupnem komputera w latach '00. Dzisiaj kupisz, za dwa tygodnie będzie nowsza technologia. Co najmniej 10 lat trzeba, aby to wszystko się ustabilizowało.

Wolę wynajem długoterminowy, czy zapłacę jak jeleń bankowi? Tak. Czy będę miał coś na własność? Nie. Czy będę stratny? Owszem. Ale nie będę bujał się ze złotówami z salonów czy cwaniakami w trzech paskach. Nie będę zarywać nocy, że przewaliłem 250 tysięcy i nikt teraz nie chce ode mnie tego kupić.

Przewalę 48 tysięcy, rozpoznam czy to dla mnie.

Nauczę się jeździć czymś, co wkrótce może się okazać nową kartą w działce motoryzacji. Nauczę się planować, obsługiwać, ładować. Znajdę sposoby na tańsze ładowanie, inne jeżdżenie.

I kiedy będzie przybywało elektro kierowców, którzy dopiero co przesiedli się ze spaliniaka wyprzedzę ich o 10 lat moją wiedzą, być może zyskując na tym.

Ale to tylko takie gdybanie.
Nauczenie się "elektryka" to 3 dni jazdy 😀
 

Vangass

Posiadacz elektryka
Elektryki są dla osób, które mają dom, niestety. Przywilej klasy średniej-wyższej.

No właśnie nie: "Według danych Eurostat z 2022 roku, 58,2% Polaków mieszka w domach, a 41,7% w mieszkaniach."
Pierwsze z brzegu: https://www.ciekawestatystyki.pl/2023/12/dom-czy-mieszkanie.html

Przechodzenie na BEV to proces. Nie nagła rewolucja. Nawet ten 2035 w UE to dla mnie nie jest rewolucyjna data. To jeszcze 11 lat! Dla osób/firm kupujących nowe auta to ze 2-4 modele na pewno. Hoo hoo ile czasu.
To może się udać, ale nie robiłbym z tego niemieckiego podejścia jak z atomem. Jak się nie uda to trzeba spokojnie powiedzieć: ok dajemy jeszcze +10 lat i tyle.

To wszystko się rozpędzi. Na teraz BEV wydaje mi się racjonalnym wyborem, a przynajmniej takim nad którym można się obiektywnie pochylić, dla 58,2% Polaków :) .
 

melex

Fachowiec
Nauczenie się "elektryka" to 3 dni jazdy 😀
Jasne, rozumiem. Ale nauczenie się jazdy na Pandzie też tyle trwa. I jest różnica pomiędzy kimś, kto jeździ 3 dni i ma spalanie na poziomie 12l/100km, a kimś, kto zna już ten samochód od ponad roku i chwali się, że schodzi poniżej 5l/100 :D
 

melex

Fachowiec
No właśnie nie: "Według danych Eurostat z 2022 roku, 58,2% Polaków mieszka w domach, a 41,7% w mieszkaniach."
Pierwsze z brzegu: https://www.ciekawestatystyki.pl/2023/12/dom-czy-mieszkanie.html

Przechodzenie na BEV to proces. Nie nagła rewolucja. Nawet ten 2035 w UE to dla mnie nie jest rewolucyjna data. To jeszcze 11 lat! Dla osób/firm kupujących nowe auta to ze 2-4 modele na pewno. Hoo hoo ile czasu.
To może się udać, ale nie robiłbym z tego niemieckiego podejścia jak z atomem. Jak się nie uda to trzeba spokojnie powiedzieć: ok dajemy jeszcze +10 lat i tyle.

To wszystko się rozpędzi. Na teraz BEV wydaje mi się racjonalnym wyborem, a przynajmniej takim nad którym można się obiektywnie pochylić, dla 58,2% Polaków :) .
Tyle, że jest jeden problem. Badanie nie podaje jaki jest średni wiek osób mieszkających w domach, czy są to domy wielo czy jednorodzinne i jak plasuje się zamożność tych osób.

Z mojego przykładu. Mieszkam na dzielnicy, gdzie od ponad 100 lat stoją domy jedno/wielorodzinne.

W 80% domów zameldowane są min. 3-4 osoby. Mieszkają gdzie indziej. W domu mieszkają albo rodzice, albo jeden z rodziców. Młodzi mają lepszy start na kredyt.

Średnia wieku mieszkańców to 65 lat. 20% domów nie ma samochodu, głównie wdowy, które nie mają prawa jazdy.

Są też domy wielorodzinne - takie mini familoki.

Patrząc na zamożność tych ludzi, na to czym jeżdżą, nie ma Bizancjum, ale nie ma też bidy z nędzą. Głównie emerytury górnicze lub hutnicze (które wbrew pozorom dla ludzi urodzonych w latach 50-65 nie są tak wysokie jak dla tych wchodzących w zawód w późnych latach 80-tych).

Więc szczególnie na Śląsku, który mocno dane Eurostatu podbija (domniemam, nie ma podziału na województwa) nie sugerowałbym się jakkolwiek tymi wynikami.

Większość młodych wyjechała do Krakowa lub Warszawy. Są też osoby pracujące za granicą. Meldunek gdzieś muszą mieć. A że mój region Śląska rodziną stoi, często gęsto zdarza się, że wnuczki z całego rodu meldowane są u babci/ciotki, bo podatki, bo kocha się albo zwyczajnie pomaga na starcie.

Ja określiłbym, że to nie 58%, bardziej 41% i to w porywach wiatru znad Adriatyku.
 
Top